To nie Witek rządzi w Sejmie. Ujawniono, że realną władzę sprawuje tam człowiek Kaczyńskiego

Adam Nowiński
W Polsce przyjął się już model rządzenia z tylnego fotela, który stosuje Jarosław Kaczyński. Ani premier, ani prezydent nie mogą nic zrobić bez konsultacji z prezesem PiS. Jak podaje "Rzeczpospolita", podobnie dzieje się w Sejmie, ale tutaj jest pewien wyjątek. Kaczyński do "kontrolowania" marszałek Elżbiety Witek wykorzystuje swojego zaufanego człowieka – Ryszarda Terleckiego. Wiceszef PiS przejął bowiem od Witek większość obowiązków.
Marszałek Witek oddała większość swoich obowiązków innemu posłowi PiS. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Oficjalnie w Sejmie władzę ma marszałek Sejmu, którym jest Elżbieta Witek. Ma ona pięciu wicemarszałków, którym przekazuje część swoich obowiązków. I tak Piotr Zgorzelski z PSL zajmuje się interpelacjami i zapytaniami poselskimi, Włodzimierz Czarzasty z Lewicy petycjami, a Małgorzata Kidawa-Błońska z KO Polską Grupą Unii Międzyparlamentarnej oraz pomocą socjalną.

Inaczej jest natomiast z jej partyjnym kolegą i koleżanką, czyli wicemarszałkiem Ryszardem Terleckim i wicemarszałek Małgorzatą Gosiewską. Gosiewska zajmuje się sprawami związanymi z realizacją decyzji prezydium Sejmu oraz nieobecnościami posłów.


"Rzeczpospolita" zwraca jednak uwagę zwłaszcza na Terleckiego, który dostał mnóstwo kompetencji, które przypadają marszałkowi. Ma zajmować się zagranicznymi podróżami posłów, przyjmowaniem delegacji, współpracą międzynarodową Sejmu, poselskimi paszportami dyplomatycznymi i warunkami wykonywania mandatu poselskiego. Ponadto jest formalnym zastępcą Witek.

Centrum Informacyjne Sejmu tłumaczy taką dysproporcję w obowiązkach wiceministrów tym, że Terlecki już takie obowiązki wykonywał w poprzedniej kadencji. Gazeta dowodzi jednak, że nie zawsze tak było, bo Kuchciński od początku nie lubił dzielić się władzą.

Być może taki podział ról jest bezpiecznikiem dla PiS i samej Witek, która jeszcze nie przyzwyczaiła się do fotela marszałka. Jej niedoświadczenie było widać ewidentnie podczas kontrowersyjnego głosowania nad nowymi członkami KRS.

źródło: "Rzeczpospolita"