Ujawniono, czego zabrakło w oświadczeniu majątkowym Banasia. Nic dziwnego, że CBA ma wątpliwości

Paweł Kalisz
CBA prześwietliło majątek prezes NIK. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", znaleziono w nim sporo luk. Jedną z nich jest 200 tysięcy złotych w mieszkaniu Mariana Banasia. Szef NIK nie potrafi wiarygodnie wytłumaczyć pochodzenia tych pieniędzy.
CBA prześwietliło oświadczenie majątkowe Mariana Banasia i znalazło w nim szereg poważnych luk. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Trwa swoista wojna między PiS i Marianem Banasiem. Im więcej haków na polityków rządzącej formacji ogłasza Najwyższa Izba Kontroli, tym więcej przecieków dotyczących raportu CBA w sprawie Mariana Banasia wychodzi na światło dzienne. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", CBA ma uzasadnione podejrzenia, że "pancerny Marian" wcale nie jest tak kryształową postacią, jak swego czasu nazywał go Stanisław Karczewski.

Według dziennika w raporcie CBA ma się znaleźć podejrzenie, że Banaś składał "nieprawdziwe oświadczenia majątkowe, zatajał faktyczny stan majątku oraz miał nieudokumentowane źródła dochodu". Chodzi między innymi o gotówkę, jaką znaleziono w domu prezesa NIK. Banaś trzymał "pod poduszką" 200 tysięcy złotych, których pochodzenia – jak informuje DGP – nie potrafił wyjaśnić w sposób jednoznaczny i wiarygodny.


W oświadczeniu Banasia nie ma też darowizny na rzecz jego syna w wysokości 2 milionów złotych. Syn zaś miał przeznaczyć pieniądze na spłatę kredytu, który był zabezpieczony hipoteką na nieruchomości należącej do ojca. Nieruchomość Banaś sprzedał na krótko przed tym, jak został mianowany na prezesa NIK.

Osobnym wątkiem jest inwestycja w... sztukę. Dziennik poinformował, że Marian Banaś kupił rzeźbę za ponad 60 tysięcy złotych i już zarobił na tym około 10 tysięcy. "DGP" podaje, że chodzi o piramidę finansową opartą o rynek dzieł sztuki i rozkręconą przez Polkę ze szwedzkim paszportem. Sprawą od ponad dwóch lat zajmuje się prokuratura, a ludzie mieli łącznie stracić ok. 300 mln zł.

źródło: DGP