Nienawidzisz swojego odbicia w lustrze? Sprawdź, czy cierpisz na dysmorfofobię

Zuzanna Tomaszewicz
Wielu zastanawia się, czemu tyle osób poprawia swój wygląd operacjami plastycznymi. Wielu dziwi też to, że dużo dziewczyn, mimo szczupłej sylwetki, narzeka na swoją wagę. Odpowiedź jest krótka. To może być dysmorfofobia. Z nią da się walczyć, ale ważne są pierwsze sygnały. Bo im dalej w las, tym ciężej jest się jej pozbyć.
Każdemu zdarzyło się spojrzeć w lustro i westchnąć z niezadowolenia nad tym, co się w nim zobaczyło. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy nasze odbicie przyprawia nas o dreszcze, a każde napotkane przez nas lustro staje się naszym wrogiem. Zauważyliście u siebie takie zachowanie? Jeśli tak, to warto odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań, które pomogą określić, czy macie do czynienia z dysmorfofobią
Cielesne zaburzenie dysmorfofobiczne to przypadłość, w której osoba na nią cierpiąca nie widzi świata poza swoim wyglądem, a zwłaszcza jego defektami. Jest to chorobliwe wręcz zainteresowanie pewną częścią ciała, która wydaje nam się obrzydliwa i zdeformowana. Może ono dotyczyć chociażby nosa, wagi oraz skóry.


Co ciekawe, z tym zaburzeniem najczęściej zmagają się osoby z trądzikiem. Często ich obserwacje nie zgadzają się z prawdą i są po prostu wyolbrzymione. Ci ludzie zamiast kilku pryszczy na policzku, widzą na nim całą rzeszę czyraków, które podchodzą ropą i są zauważalne z odległości (powiedzmy) 10 metrów.

– Podstawą tego zaburzenia jest całkowita koncentracja na wyobrażonym albo rzeczywistym (choć zwykle nieznacznym) defekcie swojego wyglądu i uważanie się za fizycznie zeszpeconych. Zaabsorbowanie brzydotą określonej części ciała jest intensywne, trwałe i wywołuje wiele napięcia oraz wstydu. Osoby z dysmorfofobią często mówią, że ich pragnieniem nie jest osiągnięcie ciała idealnego, chcą w swoim poczuciu być po prostu "normalne" – wyjaśnia Karolina Jarmołowicz, psychoterapeutka z Ośrodka CENTRUM w Warszawie.

Czy uważasz którąś część swojego ciała za wyjątkowo brzydką?

Jeśli tak, to wiedz, że raczej każdemu nie pasuje coś w swoim ciele. Czerwona lampka i tak może zapalić się właśnie w tym momencie. Posłużymy się więc przykładem nosa. Uważamy go za zbyt duży i koślawy, a jego widok sprawia nam ogromną przykrość. Do tego stopnia, że jesteśmy w stanie z jego powodu się załamać lub mieć popsuty humor. To nie jest normalne.

– Dysmorfofobia często wiąże się z odczuwaniem przez chorego przymusu modyfikowania ciała poprzez zabiegi z zakresu chirurgii plastycznej, medycyny estetycznej lub procedury kosmetyczne, aby osiągnęło ono wyidealizowaną, często nierealną postać – stwierdza psychoterapeutka.

Jak często myślisz o swoim wyglądzie?

Jeśli wygląd albo dana część ciała zaprząta nam głowę przynajmniej kilka razy w ciągu dnia, to już sygnał, że coś niedobrego dzieje się z naszą psychiką. Jeżeli zaś myślimy o naszych niedoskonałościach niemalże codziennie, to znak, że powinniśmy udać się z tym problemem do specjalisty.

– Chorzy niekiedy spędzają na rozmyślaniu o swoim wyglądzie od 1 do 8 godzin dziennie, a połowa z nich nawet powyżej 8 godzin – mówi ekspertka.

Czy Twoja opinia na temat swojego wyglądu różni się od opinii bliskich?

Wiadomo, że często nie wierzymy w to, co mówią nam inni ludzie. Zwłaszcza, kiedy chwalą nasz wygląd. Wtedy najczęściej jesteśmy podejrzliwy i sądzimy, że komplement był wymuszony lub świadczył jedynie o czyjejś grzeczności. W przypadku jednak, gdy przyjaciółka, partner lub ktoś z rodziny powie nam, że nasza krytyczna ocena dotycząca wyglądu jest całkowicie wyssana z palca i nie ma zupełnie pokrycia w rzeczywistości, to też oznaka, iż możemy być narażeni na zaburzenie dysmorfofobiczne.

Osoby z dysmorfofobią lubią obsypywać swoich bliskich pytaniami na temat własnego wyglądu. Do tego stopnia, że pytają się o to co kilka minut.

Czy masz wrażenie, że wygląd kieruje Twoim życiem?

Brzmi surrealistycznie, ale to całkowicie możliwe. Cierpiący na to zaburzenie ludzie często unikają wychodzenia z domu, pokazywania się w miejscach publicznych, biorą urlopy w szkole i pracy, a także rezygnują ze spotkań towarzyskich. Po prostu boją się tego, że każdy zauważy ich niedoskonałości. Starają się uporczywie zasłonić swój - najczęściej wyimaginowany - defekt.

– Podstawowy lęk wyrażany przez pacjentów z dysmorfofobią ogniskuje się wokół uczucia, że są wnikliwie obserwowani przez symbolicznie rozumianego Innego, który oceni ich jako brzydkich i niegodnych miłości. (...) Zdarza się, że wychodzą na zewnątrz jedynie nocą, gdy ciemność zapewnia im upragnione schronienie przed spojrzeniami innych ludzi. Osoby chore często nie wchodzą w ogóle w związki partnerskie, bywają bezrobotne (...). Schorzenie to przypomina cierpienia literackiego bohatera – potwora powołanego do życia przez Frankensteina – dodaje specjalistka.

Czy wygląd wywołuje u Ciebie myśli samobójcze?

Jeżeli tak, to wiedz, że myśli samobójcze występują u ponad 70 proc. osób cierpiących na dysmorfofobię, z czego 20 proc. faktycznie próbuje odebrać sobie życie. Statystyki te są znacznie wyższe niż w przypadku depresji.

Remedium na dysmorfofobię
Jeśli większość odpowiedzi na zadane wyżej pytania była twierdząca, to należałoby niezwłocznie zastanowić się nad wizytą u psychoterapeuty, który w najgorszym wypadku potwierdzi diagnozę, jaką jest cielesne zaburzenie dysmorfofobiczne.

– Warunkiem pomocy pacjentom z dysmorfofobią jest zrozumienie, jakie są źródła ich problemu. (...) Leczenie dysmorfofobii polega na skojarzeniu psychoterapii z farmakoterapią. Na pierwszym etapie konfrontowania się z problemem praktykowana jest również psychoedukacją z zakresu obrazu ciała. Spory odsetek chorych podejmuje się niepsychiatrycznych form leczenia, korzystając z procedur medycznych i kosmetologicznych. Nie przynosi to jednak w pełni zadowalających efektów, gdyż spora większość chorych nadal jest niezadowolona z własnego wyglądu – podsumowuje Jarmołowicz.