"Tata na pewno jest z niej dumny". Ten artykuł o Aleksandrze Lindzie to zło w czystym wydaniu

Ola Gersz
Na portalu WP Kobieta pojawił się skandaliczny tekst, który nigdy nie powinien powstać. O Aleksandrze Lindzie, a właściwie nie tyle o niej, ale o tym, że jest piękna, skromna, nie musi się malować i jest córką znanego ojca. I w sumie tyle. A swoją urodą to Linda wygrała życie, bo... "tata musi być z niej dumny". Naprawdę tego nie wymyśliłam. Ale najgorsze jest to, że takich seksistowskich treści wciąż jest dużo i nie tylko WP Kobieta tu zawiniła. Wszyscy zawiniliśmy.
Aleksandra Linda została zredukowana w internetowym artykule do roli... ładnej rzeczy Fot. Instagram / aleksandra_linda // screen z Facebooka / Feminiskra
Scrollujesz Facebooka, ot tak, z braku bardziej interesującego zajęcia. Scrollujesz, scrollujesz, aż nagle twoim oczom ukazuje się nagłówek, który sprawia, że scrollować przestajesz. Patrzysz w ekran i zastanawiasz się, czy to się dzieje naprawdę. A kiedy uświadamiasz sobie, że i owszem, ogarnia cię złość i wkurzona rzucasz komórką o ścianę (oczywiście w przenośni, komórkami o ścianę rzucają tylko w filmach, bo to nie są tanie rzeczy).

To uczucie zna na pewno każdy, kto ma internet, znam je i ja. I to niestety bardzo dobrze. Ale dawno nic mnie tak nie wkurzyło, jak oburzający nagłówek, który zobaczyłam na fanpejdżu portalu WP Kobieta. "Wyrosła na piękną kobietę. Córka Lindy nawet nie musi się malować" – brzmiał tytuł artykułu. A do tego post: "Tata na pewno jest z niej dumny". I jeszcze sam tekst – traktujący o 27-letniej Aleksadrze Lindzie, córce Bogusława, która uczestniczyła w wigilijnym spotkaniu w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie – z fragmentem, uwaga: "27-latka z charakterystyczną urodą nieśmiało pozowała do zdjęć w czarnym golfie i prawie bez makijażu. Jest naturalną młodą kobietą, która nawet na wielkie wyjścia ubiera się skromnie". Co tu się w ogóle wydarzyło?


Nawet nie musi się malować
Ktoś pewnie spyta: ale co jest złego w tym artykule? "Przecież napisali, że Linda jest piękna i skromna, a to komplementy, które chciałaby usłyszeć KAŻDA KOBIETA". "Przesadzacie, TROCHĘ DYSTANSU, drogie panie". Odpowiem: figa z dystansem. Nie będę siedzieć cicho, gdy moim oczom ukazuje się coś aż tak seksistowskiego (i nie tylko ja, bo oburzenie nagłówkiem wyraziły także feministyczne fanpejdże na Facebooku "Feminiskra" i "Seksizmu naszego powszedniego").

Dlaczego seksistowskiego? Aż wyliczę to w punktach. Po pierwsze, Aleksandra Linda w tym artykule została zredukowana do roli przedmiotu, ozdoby i córki sławnego ojca (w nagłówku nie ma nawet jej imienia, funkcjonuje jedynie jako "córka Lindy"). Jasne, jest fragment, że kobieta jest początkującą aktorką i zagra w trzeciej części "Psów", ale to w sumie tyle. Rozumiem, że więcej napisać się nie dało o młodej i nieznanej debiutantce z popularnym nazwiskiem, a autorka artykułu robiła co mogła, żeby stworzyć cokolwiek. Ale może wtedy lepiej nie pisać nic? Po drugie, to kolejny przykład narracji, w której o kobiecie mówi się tylko przez pryzmat jej urody. Pisałam już o tym wiele razy: "piękne posłanki", piękne policjantki", "seksowne aktorki", "najładniejsze biusty". I tak dalej, i tak dalej. Powtórzę: nie ma nic złego w mówieniu komplementów, ale jest różnica między mądrym komplementem a seksistowskim bajdurzeniem o pięknym ciele, które przysłania całą resztę, jak zawodowe osiągnięcia, osobowość czy doświadczenia życiowe. Zwłaszcza że o mężczyznach jakoś da się wymyślić komplementy innego typu ("utalentowany aktor", "gwiazdor słynący z dobroczynności", itd.). Wniosek? O kobietach też się da. Trochę pomyślunku.

Po trzecie, w artykule na WP Kobieta piękno, skromność i nieśmiałość to najważniejsze i najbardziej pożądane atrybuty każdej kobiety. Mamy czarny golf, a nie minispódniczkę czy bluzę z dekoltem. Gdyby Aleksandra Linda zdecydowała się na któryś z tych właśnie elementów garderoby, wydźwięk artykułu byłby zupełnie inny. Czy to 2019 rok, a może przenieśliśmy się w czasie do XIX wieku? Po czwarte, makijaż. "Nawet nie musi się malować", "Pozowała (...) prawie bez makijażu", "Jest naturalną młodą kobietą" – czytamy. Wniosek? Makijaż to obowiązek. Ale jeśli się nie malujesz, jesteś skromna, nieśmiała i godna wszelkich pochwał. Z kolei jeśli się malujesz, jesteś wyzywająca. Ale, uwaga, jeśli nie lubisz make-upu, a – w spaczonych naszą kulturą oczach społeczeństwa – "jesteś brzydka", to jesteś obiektem drwin i żartów. Generalnie musisz wyglądać tak, żeby ludzie byli zadowoleni i czuli się z tobą komfortowo. Aha. Powiem jedno: żadna kobieta nie musi się malować i każda może. I to niczyja sprawa.

I w końcu po piąte, "tata na pewno jest z niej dumny". Być może ten opis dotyczył zdolności aktorskich Aleksandry Lindy i tego, że kobieta idzie w ślady ojca. Być może. Ale zestawienie tego zdania z tym okropnym nagłówkiem daje zupełnie inny obraz: tata Lindy jest z niej dumny, bo jest piękna, skromna i się nie maluje. Chyba nie trzeba tłumaczyć, co jest złego w takim rozumowaniu. "Liczy się tylko wielkość cyców"
"Niby WP Kobieta a pierdzieli jak klasyczne seksistowskie pisemko. Nie wiem kim jest córka Lindy oprócz tego, że jest ładną córką Lindy, która nie musi się malować" – napisała na swoim fanpejdżu Feminiskra i właśnie w tym jest problem. Po artykułach tego typu kobieta, osoba zostaje zredukowana do swojego ciała i bycia czyjąś krewną. A nie sądzę, żeby ktoś z nas – obojętne, czy kobieta, czy mężczyzna, chciałby zostać do tego zredukowany.

Moje oburzenie nie dotyczy zresztą samego artykułu, sięga znacznie szerzej. On jest tylko wytworem naszej kultury, kontynuacją narracji, która wciąż ma się dobrze – seksistowskiej i uprzedmiotawiającej. Klikniemy w taki nagłówek, bo chcemy widzieć, jak wygląda Aleksandra Linda. Klikniemy w listę "najprzystojniejszych aktorów" i "najładniejszych biustów", żeby popatrzeć. Jeden się zachwyci, drugi zaśmieje, trzeci oburzy. Ale klikniemy. Dopóki nie przestaniemy klikać, takie treści będą powstawać. Nie będę pisać więcej, bo nie chcę się powtarzać. Jestem wkurzona i nie tylko ja. "Dokładnie, ch...j z zainteresowaniami, hobby, pasją, liczy się tylko wygląd, wielkość cyców oraz ch...a", "Od lat mówię, że największymi wrogami kobiet są tzw. pisma kobiece", "O kurna. Moja córka ma 35 i też nie musi się malować. Nie wiedziałam, że muszę być z niej dumna z tego powodu. Cza zweryfikować postawę?" – piszą ludzie. W komentarzach wylewa się złość i prawidłowo, bo ten artykuł to wręcz wzorcowy wytwór seksistowskiej kultury.

Denerwuje mnie jeszcze jedno. Artykuły w takim duchu dają przyzwolenie obcym ludziom, głównie hejterom, na opinie dotyczące czyjeś urody. Wystarczy zobaczyć komentarze pod samym artykułem na stronie Kobieta WP, żeby stracić wiarę w człowieczeństwo. Nie będę ich cytować, ale generalnie uroda Aleksandry Lindy nie wszystkim się spodobała, czemu postanowili dać wyraz w niewybredny sposób, bo PRZECIEŻ MOGĄ.

I co? I nic. Nie musi im się Aleksandra Linda podobać, nikomu nic do jej urody. Nikomu nic do kogokolwiek urody. Tylko po ludzku jest mi przykro, że ktoś zostaje wystawiony publicznie na a) hejt, b) pochwały, c) seksualne podteksty. Tylko po to, żeby się kliknęło. W jakim świecie my żyjemy?