"Jestem wściekły, ale i tak pójdę pod Sejm". Organizatorzy protestów komentują nieobecność posłów

Anna Dryjańska
– Co mam pani powiedzieć? Że zasuwaliśmy nad tymi protestami od piątku, a dziś rano posłanka zamiast brać udział w głosowaniu zamieściła na Twitterze zdjęcie swojego kota? – mówi Kuba Karyś, przewodniczący Komitetu Obrony Demokracji, współorganizator warszawskiej manifestacji przeciw ustawie kagańcowej PiS. – Posłowie nadszarpnęli nasze zaufanie – wtóruje Jacek Grzegorz Wiśniewski, również z KOD. Obaj podkreślają jednak, że nadal będą bronić sądów, bo robią to dla siebie i swoich dzieci, a nie polityków.
Współorganizatorzy manifestacji w obronie sądów są wściekli na posłów opozycji, którzy nie pojawili się na głosowaniu porządkowym ws. ustawy antysądowej. fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Przez nieobecność 10 posłów z Koalicji Obywatelskiej i 8 z Lewicy podczas czwartkowego głosowania nad porządkiem obrad, PiS wprowadził do harmonogramu prace nad ustawą antysądową, nazywaną też kagańcową lub represyjną. Ustawa pozwoliłaby partii rządzącej wyrzucać z pracy sędziów i prokuratorów, którzy kwestionują legalność działań PiS, w tym powołanych przez nią pseudo-KRS i tzw. izby dyscyplinarnej SN.

Gdy fakt absencji polityków opozycji wyszedł na jaw, w internecie rozpętała się burza. Wyborcy i wyborczynie nie kryją wściekłości na KO i Lewicę. Część internautów zastanawia się, czy jest sens protestować, skoro gdy przyjdzie co do czego okaże się, że posłowie opozycji nie dojadą na głosowanie. O komentarz w tej sprawie naTemat poprosił Kubę Karysia i Jacka Grzegorza Wiśniewskiego z Komitetu Obrony Demokracji, którzy organizowali manifestacje w obronie sądów przed Sejmem.


– Jestem wkurzony. Jestem wściekły. Przecież wśród tych nieobecnych posłów są moi znajomi – mówi Karyś, społecznik z Rzeszowa. – Gdy posłowie spóźniają się lub nie przychodzą, gdy ważą się losy Polski i kilku następnych pokoleń, to jest duży skandal –ocenia Wiśniewski, stołeczny działacz KOD.

Wiśniewski rozumie rozgoryczenie internautów, którzy uczestniczą w manifestacjach w obronie wolnych sądów i nie potrafią pojąć, dlaczego posłowie opuszczają głosowanie w tej sprawie, nawet jeśli ma "tylko" charakter porządkowy. – Najgorsze jest to, że ludzie sobie pomyślą, że skoro ich reprezentanci nie wykonują pracy, za którą dostają pieniądze, to oni za darmo też nie powinni się fatygować – mówi Wiśniewski. Apeluje jednak, by pomyśleć o wyższym celu. – Przecież nie protestujemy dla posłów, którzy zaspali, tylko dla siebie, dla swoich dzieci, bo wolne sądy to sprawa nas wszystkich – podkreśla.

Karyś dodaje, że tłumaczenia nieobecnych polityków – którzy wymawiają się korkami, opóźnieniem samolotu czy opieką nad dziećmi – do niego nie trafiają. – Nawet nie chce mi się tego komentować. Zawiodłem się na nich. I ja też mam rodzinę – podkreśla. Wiśniewski obawia się, że nieobecność posłów opozycji negatywnie wpłynie na frekwencję podczas protestów pod sądami i przed Sejmem. – Wzywam jednak do wykonania obywatelskiego obowiązku. A posłowie niech się wytłumaczą. Słowo "przepraszam" to za mało – konkluduje. – "Nie umiem się nadziwić, namilczeć się temu" – dodaje Karyś cytując Wisławę Szymborską.

W czwartek o 18:00 przed Sejmem odbędzie się kolejna współorganizowana przez nich manifestacja. Podobne protesty odbędą się w całej Polsce.