Na Litwie już od roku działa pomysł Morawieckiego. Umiera mniej pieszych, ale tam zrobili coś więcej

Adam Nowiński
Przeszło rok temu Litwa zdecydowała się znowelizować swój kodeks ruchu drogowego i wprowadzić bezwzględne pierwszeństwo pieszego przed pasami. Skutki tej zmiany są tylko na plus, bo ofiar śmiertelnych jest mniej. Ale trzeba dodać, że złożył się na to szereg innych obostrzeń, które zdaniem naszych rozmówców, także powinny wzbogacić pomysł Mateusza Morawieckiego.
Na Litwie na przejściach dla pieszych wprowadzono podobne zmiany, jakie proponuje Mateusz Morawiecki. Z tymże tam ustawodawcy poszli o krok dalej. Fot. Twitter / Kancelaria Premiera
"Jak wprowadza te przepisy, to będziemy mieli tylko święte krowy chodnikowe", "Teraz to już w ogóle nikt nie będzie się rozglądał, tylko od razu wejdzie na pasy", "To tylko zwiększy liczbę ofiar na przejściach dla pieszych" – takie komentarze można ostatnio często przeczytać w mediach społecznościowych.

Ludzie narzekają w ten sposób na zapowiedziane przez Mateusza Morawieckiego zmiany w przepisach ruchu drogowego, które dadzą pieszemu pierwszeństwo nawet jak będzie zbliżał się do przejścia dla pieszych. Jak widać, wielu Polaków nie jest z tego powodu zadowolonych.


Ich zdaniem doprowadzi to do patologii na drodze. Kierowcy boją się, że będą musieli domyślać się, czy pieszy idący chodnikiem w stronę pasów nie zechce nagle przejść przez jezdnię, a oni nie będą zmuszeni do gwałtownego hamowania. Twierdzą, że przepisy sprawią, że piesi będą czuli się nietykalni i bezkarni.

Z drugiej strony są piesi, którzy nie wierzą w jakiekolwiek zmiany, bo nawet nowe przepisy nie zmienią wschodniej kultury jazdy, która również panuje w naszym kraju. Ale jest państwo leżące na wschodzie, które rok temu wprowadziło właśnie tego typu przepisy proponowane przez premiera Morawieckiego, a efekty tych zmian są bardzo pozytywne. Tym krajem jest Litwa.

Znaczny spadek
Rząd litewski w listopadzie 2018 roku wprowadził pakiet zmian w prawie o ruchu drogowym, a jedną z nich był jasny zapis, że piesi mają pierwszeństwo już zbliżając się do przejścia, bądź oczekując na wejście na pasy. Była to reakcja na ogromny odsetek wypadków śmiertelnych wśród pieszych. Dla porównania w Polsce wynosi on 30 proc., a na Litwie aż 38 proc., w tym sami zabici na przejściach dla pieszych stanowią aż 26 proc. wszystkich zabitych w wypadkach.

Statystyki były więc fatalne, a jak jest teraz? Według danych Ministerstwa Transportu i Komunikacji Republiki Litewskiej, które publikuje portal Brd24.pl, liczba śmiertelnych wypadków na pasach zmniejszyła się o 40 proc. Od stycznia do października tego roku na Litwie na przejściach dla pieszych zginęło 9 osób. W tym samym okresie w 2018 r. na pasach życie straciło 15 osób.
Rząd PiS zareagował dopiero po głośnym wypadku na warszawskich Bielanach.Fot. Łukasz Wądołowski / Agencja Gazeta
Przenosząc to na polski grunt, to jeśli założyć, że śmiertelność w takich zdarzeniach wśród pieszych utrzymałaby się na tym samym poziomie – 271 ofiar(a tak nie jest, bo od trzech lat rośnie), to nowe przepisy mogłyby "uratować" życie 108 osób. To jest znaczna zmiana. Jest jednak jedno "ale".

Dodatkowe przepisy
Litwini nie postanowili tylko nadać pieszym bezwzględne pierwszeństwo, ale nałożyli na nich również pewne obostrzenia. Ile razy było tak, że jadąc samochodem hamowaliście, bo przez pasy przechodziła osoba całkowicie zaabsorbowana swoim smartfonem lub tabletem? To raczej tylko retoryczne pytanie, bo takich przypadków jest mnóstwo każdego dnia.

Rząd Litwy znalazł bat na takich nieuważnych i roztargnionych pieszych. Przechodząc przez przejście "wlepieni" w ekran smartfona – dostają mandat. i to całkiem spory, bo od 20 do 40 euro.

– I to jest bardzo dobre rozwiązanie! – mówi w rozmowie z naTemat.pl zaprzyjaźniony policjant. – Rząd Litwy pokazał, że nie generalizuje i nie zmienia przepisów na podstawie jednego, tragicznego wypadku, a w oparciu o analizę całego spektrum czynników, które doprowadzają do tak tragicznych zdarzeń – twierdzi funkcjonariusz.

Jego zdaniem w parze z obowiązkami nałożonymi na kierowców powinny w pakiecie zmian proponowanym przez Morawieckiego znaleźć się także dodatkowe obowiązki pieszych.

– Do tego warto sprecyzować dokładnie, co to oznacza, że pieszy ma pierwszeństwo, kiedy zbliża się do pasów. Bo co jeśli to będzie biegacz? On niemal momentalnie pojawi się w okolicach pasów. Czy on też będzie mógł sobie przebiec przez pasy? Przecież w kodeksie ruchu drogowego jasno jest napisane, że pieszy nie może przebiegać przez przejście, a wiemy dobrze, ze tak nie jest. To wszystko trzeba sprecyzować – dodaje policjant.

Przepisy muszą być jasne
Na podobne aspekty zwraca uwagę Robert Nalepa, instruktor nauki jazdy z Warszawy. – Ogólnie nie mam nic przeciwko temu projektowi zmian, bo na zachodzie pieszy od dawna ma pierwszeństwo przed pasami. Trzeba tylko jasno i klarownie określić, o jakich odległościach mowa. Powinno być wyszczególnione, że pierwszeństwo ma pieszy z wyraźnym zamiarem przejścia przez pasy, który wyraźnie idzie w ich kierunku – tłumaczy nasz rozmówca.
Zmiany powinny też dotyczyć infrastruktury drogowej.Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta

Jego zdaniem ważną sprawą jest także odpowiednie oznakowanie i doświetlenie przejść dla pieszych. Ma to bardzo ważne znaczenie zwłaszcza przy w trudnych warunkach atmosferycznych.

– Kiedy jest jasno i świeci słońce, to zobaczenie pieszego, który idzie w stronę przejścia, nie jest trudne. Ale kiedy jest ciemno lub gdy pada deszcz wypatrzenie takiego przechodnia jest bardzo trudne. Należałoby więc coś zmienić także w tym temacie. A dodatkowo także wprowadzić takie przepisy z karaniem nieuważnych pieszych, którzy zamiast na drogę patrzą się na swoje telefony. Zmiany powinny nakładać obowiązki na obie strony, nie tylko kierowców – podsumowuje.