Pierwsze święta Morawieckiego po odejściu ojca. "Jego śmierć jest dla mnie wielką stratą"
Premier Mateusz Morawiecki jak co roku spędza święta z rodziną, ale tegoroczna uroczystość będzie trudna. To pierwsze święta od 1980 roku na których nie będzie jego ojca, Kornela. I pierwsze z wielu, kiedy wiadomo, że już nigdy nie zasiądzie przy wigilijnym stole.
Premier wspomina, że już raz coś takiego się zdarzyło w grudniu 1981 roku.
– Wprowadzono stan wojenny, tata musiał się ukrywać, nie było go z nami. Spadły wtedy na mnie męskie obowiązki. Musiałem jako 13-latek szybko dorosnąć. Do dziś pamiętam, jak po zmroku, wbrew godzinie milicyjnej, jechałem do lasu po choinkę. To był specyficzny, smutny czas. W tym roku będzie podobnie. Z tą różnicą, że tata odszedł bezpowrotnie – wyjaśnił premier.
Morawiecki zdradził w wywiadzie też część rodzinnych sekretów. – Mama przywiozła ze Wschodu tradycję robienia kutii. To nie jest popularna potrawa na Mazowszu. Naszą rodzinną tradycją jest też coś, co zapoczątkował mój tata. U nas w domu prezentów nie otwiera się w Wigilię, a dopiero w pierwszy dzień Świąt. Taka tradycja – wyjaśnił szef rządu.
– Zawsze zresztą było wiadomo, które prezenty przyniósł Mikołaj, a które dziadek Kornel. Mikołaj paczki pakował ładnie, a dziadek wyciągał po prostu stos książek z reklamówki i rozkładał je pod choinkę, luźno tylko zaznaczając co dla kogo. Nigdy nie przykładał wagi do formy, treść była dla niego istotniejsza. Jak u Chochoła w "Weselu", czyli "zebrałem się, w com tam miał" – wyjawił Mateusz Morawiecki.
źródło: wp.pl