"Mój profil moją twierdzą". Bohosiewicz wpadła w irytację i wyznacza granice na Instagramie

Paweł Kalisz
Profil Mai Bohosiewicz na Instagramie śledzi ponad 400 tys. użytkowników, więc nie można się dziwić, że zdarzają się na nim komentarze krytyczne wobec aktorki. Ta jednak postanowiła wyznaczyć granice hejtu. Opisała je w bardzo dosadny sposób.
Aktorka wyznaczyła jasne zasady, według których muszą się kierować wszyscy wchodzący na jej Instagrama. Fot. Instagram / Maja Bohosiewicz
"Nie wiem, czy istnieje ogólnie przyjęta granica między wyrażaniem opinii, a hejtem, ale chyba po prostu każdy musi ją wyznaczyć sam. Nie tylko będąc użytkownikiem social mediów, ale też tak na życie, po prostu. (...) Muszę też liczyć się z tym, że skoro coś pokazuję, to inni będą to oceniać, o tym mówić, mogą coś opacznie zrozumieć, czy po prostu inaczej patrzeć na daną sprawę" – napisała na Instagramie Maja Bohosiewicz.
Fot. screen / Instagram / Maja Bohosiewicz
Aktorka stwierdziła w dalszej części postu, że nauczyła się, iż nie może żartować w cyniczny sposób, bo są ludzie, którzy biorą wszystko zbyt dosłownie. "To konto to jest 'mój dom', do którego was zapraszam! Bardzo serdecznie. Będę was tu gościła, będzie kawka i ciasteczko, będzie i wesoło, i smutno, ale w moim domu panują moje zasady i ja stawiam granice" – tłumaczy Bohosiewicz.


"Nie wchodź na stół i nie s...aj mi swoim smutkiem, głupotą, zazdrością, nie komentuj moich mebli, nie pluj na mojego męża ani do cholery nie mów mi, czy mam ściąć grzywkę. Też zauważam, że masz okropny blond, fatalne nogi, twój mąż to jełop i źle układasz sztućce (naucz się w końcu, że brzuszki noży kierujemy w stronę talerza), ale powiem ci to dopiero kiedy zapytasz: Maja, a co myślisz o... I taką też do ciebie mam prośbę. Przychodź, wpadaj, pogadajmy, pośmiejmy się i proszę nie układaj mi w półkach w łazience" – napisała Bohosiewicz, wyznaczając wyraźnie granice tego, co można pisać na jej Instagramie.