“Posprzątane”. Dziennikarka opisała, co zobaczyła na miejscu katastrofy pod Teheranem
Paweł Kalisz
Dwa dni po katastrofie ukraińskiego samolotu Irańczycy poinformowali, że jednak zgadzają się dopuścić ekspertów z koncernu Boeinga do badania przyczyn wypadku. Jednak już teraz miejsce, w którym spadł samolot, w niczym nie przypomina miejsca katastrofy. Cały teren został dokładnie wysprzątany.
"Załoga CBS właśnie odwiedziła miejsce katastrofy ukraińskiego samolotu na zachód od Teheranu. Dziewiąta czasu lokalnego. Mieszkańcy mówią, że praktycznie wszystkie części samolotu zostały wczoraj usunięte. Złomiarze przeczesują teraz miejsce do czysta. Brak ochrony, teren jest nieodgrodzony. Żadnych dowodów dla śledczych" – napisała na Twitterze korespondentka CBS News. Do katastrofy doszło w środę. Istnieją poważne podejrzenia, że samolot został zestrzelony przez Irańczyków, być może przez pomyłkę. Władze w Teheranie zaprzeczają tym doniesieniom i dowodzą, że samolot spadł w wyniku awarii. Początkowo Iran nie zgadzał się na to, żeby specjaliści zza granicy przebadali miejsce katastrofy, taką zgodę wydano dopiero w piątek rano. "Teheran z zadowoleniem przyjmuje obecność przedstawicieli Ukrainy, Boeinga, Francji i tych krajów, których obywatele zginęli w katastrofie lotniczej w komisji dochodzeniowej" – napisał na Twitterze redaktor naczelny serwisu informacyjnego Iran Front Page.
"Po oczyszczeniu buldożerami miejsca katastrofy i usunięciu dowody na przyczynienie się do niej, irańskie władze mówią, że wszyscy są mile widziani" – skomentował oczyszczone pole jeden z internautów.