Nowe fakty ws. śmierci kierowcy z Rybnika, który powiesił się po fali hejtu. Głos zabrali znajomi

Adam Nowiński
27-letni Alan M. z Rydułtów był uczestnikiem wypadku, w którym poszkodowana została rodzina z dziećmi. On jechał sam. Kierował BMW. Po wypadku wylała się na niego fala hejtu w internecie, chociaż policja oficjalnie nie wskazała sprawcy. Mężczyzna kolejnego dnia powiesił się w garażu. "Fakt" dotarł do znajomych i sąsiadów M., którzy opowiedzieli, jak wyglądało jego życie.
Znajomi i sąsiedzi opowiedzieli o 27-letnim samobójcy z Rybnika. Fot. Śląska Policja
Ciało 27-letniego Alana M. znaleziono 6 stycznia w jego garażu w Rydułtowach. Powiesił się na sznurze. Znajomy, który go znalazł, odciął pętlę, ale na ratunek było za późno – podaje "Fakt". Nieoficjalnie mówi się, że mężczyzna popełnił samobójstwo przez falę hejtu, jaka wylała się na niego po wypadku, w którym dzień wcześniej uczestniczył.

– Biegły stwierdził, że przyczyną śmierci było uduszenie przez powieszenie. Wstępnie wykluczył udział osób trzecich. Czekamy na wyniki nadania krwi na obecność środków psychotropowych, aby stwierdzić czy mężczyzna był świadomy swojego działania – powiedział prok. Marcin Felsztyński z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.


W wypadku ucierpiała młoda rodzina z dziećmi. Na szczęście nikt nie zginął, a dzieci wyszły z całego zdarzenia bez szwanku. Policja oficjalnie nie podała, kto był jego sprawcą, ale społeczność w sieci wydała wyrok. Wyciągnęła pochopne wnioski, że jego bmw i imienna rejestracja to oznaka szybkiej jazdy i tragedii. Niektórzy internauci życzyli M. śmierci.

Jego sąsiedzi są w szoku
– Był człowiekiem spokojnym i lubianym. Pracował jako elektryk w jednej z firm świadczących usługi dla kopalń. Niedawno awansował na stanowisko kierownika oddziału elektrycznego. Mieszkał sam. Nie narzekał na brak pieniędzy. Taki uczynny chłopak, dzień dobry mówił, zakupy zawsze pomógł wnieść na trzecie piętro. Złego słowa o nim nie powiem – powiedziała tabloidowi sąsiadka mężczyzny.

Z kolei znajomi M. twierdzą, że był bardzo wrażliwym człowiekiem. "Jego dzieciństwo nie należało do przyjemnych. Matka wyjechała za granicę do pracy, wychowywać miała go babcia. Ale przecież teraz był dorosły. Być może winił się za wypadek" – czytamy w tabloidzie.

źródło: "Fakt"