Epidemia otyłości - wielki problem Polaków

Anna Kaczmarek
Początek roku oznacza dla klubów fitness i sklepów ze zdrową żywnością istne oblężenie. Pewnie nawet warzywniaki notują większą sprzedaż. Niestety styczniowa rzeczywistość dotycząca postanowień o zdrowym odżywianiu i zwiększeniu aktywności fizycznej, przemija już w lutym i na jaw wychodzi prawda, że jednym z największych wyzwań dla naszego systemu ochrony zdrowia jest walka z nadwagą i otyłością.
Otyłość to nie problem estetyczny. To realne zagrożenie dla naszego życia i zdrowia. Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Gazeta
To kwestia być albo nie być - długości i jakości naszego życia. Dlatego sprawą zajęła się Rada Ekspertów ds. Chorób Metabolicznych i Przeciwdziałania Otyłości Medycznej Racji Stanu.

– Zajęliśmy się sprawą, która jest obecnie największym wyzwaniem społeczeństw. Jedna trzecia Polaków jest otyła, jeszcze więcej ma nadwagę. Sama otyłość już jest problemem, bo u większości tych osób prowadzi do rozwoju klasycznych powikłań - cukrzycy, chorób układu krążenia - m.in. nadciśnienie tętniczego, zaburzeń depresyjnych, chorób układu ruchu, problemów z wykonywaniem pracy zawodowej – tłumaczył prof. Leszek Czupryniak, przewodniczący Rady, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych CSK WUM w Warszawie.


Brak podejścia kompleksowego
Otyłość wpływa na każdy aspekt życia człowieka. Przeciwdziałanie i leczenie otyłości nie może być oddane tylko w ręce lekarzy. To jest kwestia polityki żywieniowej państwa, podatku cukrowego, o którym dyskutuje się w przestrzeni medialnej, to kwestia reklam adresowanych do osób, które nie do końca świadomie podejmują decyzje np. 12-15 latki.

– To też kwestia finansowania porady żywieniowej ale też tego, kto taką poradę dla osób już otyłych ma realizować, bo nie mamy odpowiedniej ilości dietetyków. Jest wiele zagadnień, które wymagają podejścia wielosektorowego, by wypracować zwięzłe tezy, wskazówki dla decydentów, licząc, że będą one wykorzystane – wyjaśnia prof. Leszek Czupryniak.
W Polsce nie mamy systemu profilaktyki, ani leczenia otyłości.Fot. Pixabay
Dodaje, że Rada już wcześniej dyskutowała na temat wprowadzenia w szkołach godziny dla zdrowia, żeby wyedukować Polaków żywieniowo już od najwcześniejszych lat. – W domu często można nabyć złych nawyków żywieniowych, które trzeba potem korygować.

Zdaniem specjalisty, nie ma w Polsce systemu profilaktyki, ani systemu leczenia otyłości. Są różne programy realizowane w ramach Instytutu Żywności i Żywienia, przez gminy, powiaty, program dla szkół realizowany przez Głównego Inspektora Sanitarnego ale to są wycinkowe obszary. Nie ma natomiast kompleksowego podejścia do leczenia otyłości, czy do edukacji żywieniowej.

– Nie ma też dostępu do zbyt wielu leków stosowanych w leczeniu otyłości. Jeśli są na naszym rynku, to nierefundowane i bardzo drogie. Jeśli chodzi o chirurgię bariatryczną i metaboliczną, to mamy mnóstwo mitów wokół tego leczenia, dlatego pacjenci często źle reagują kiedy im je proponujemy. Z drugiej strony brakuje w Polsce doświadczonych chirurgów-bariatrów. Na szczęście to leczenie jest finansowane – zaznacza specjalista.

Jednym z następstw otyłości jest cukrzyca typu 2. Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski zaznacza, że w cukrzycy idziemy w kierunku wzmacniania profilaktyki, informowania o tym, jak powinno się zachowywać, aby nie zachorować. W perspektywie długoterminowej ma to największy sens.

Jego zdaniem, w Polsce skupiamy się na leczeniu - operacje bariatryczne, flozyny, inkretyny…To wszystko działa, ale biorąc pod uwagę aspekt populacyjny i długofalowe efekty, to skuteczność tych działań jest zdecydowanie słabsza od profilaktyki.

Minister uważa, że tak jak w onkologii, tak w cukrzycy, najlepszy efekt można osiągnąć specjalną organizacją ochrony zdrowia i przeniesieniem ciężaru na szybkie rozpoznanie i szybkie wdrożenie leczenia. Żaden lek refundowany nie da już później takich efektów.

Są deklaracje, brak realizacji
Zdaniem profesora Czupryniaka, dobre dla pacjentów byłoby stworzenie sytuacji, w której leczenie otyłości byłoby prowadzone zgodnie z ustalonym interdyscyplinarnym schematem, z zapewnionym źródłem finansowania.

– To przełożyłoby się się także na ogromne oszczędności w ochronie zdrowia. W horyzoncie czasowym 20 - 30 lat. Opanowanie epidemii otyłości spowodowałoby, że diabetolodzy, kardiolodzy i psychiatrzy i żywieniowcy mieliby dużo mniej pracy. Temu służy Medyczna Racja Stanu aby planować działania systemowe wykraczające poza granice kadencyjności parlamentu. Potrzebujemy w końcu prawdziwego uznania otyłości jako choroby. Dziś jest to deklarowane, a w praktyce nie realizowane – tłumaczy profesor.

Taki system jest potrzeby choćby po to, żeby profesjonalnie zająć się otyłym pacjentem już na etapie, kiedy wchodzi on w otyłość. Żeby nie wpadł w ręce całego przemysłu odchudzania, który nie rozwiązuje żadnych problemów, a nawet je nasila.

Dziś politycy mówią wiele o profilaktyce otyłości, o leczeniu już mniej, a trzeba pamiętać że wielu Polaków już jest otyłych i będzie lub boryka się już z powikłaniami otyłości. Nie można pozostawić ich bez pomocy.

Trzeba leczyć
Magdalena Gajda, Prezes Fundacji Osób Chorych na Otyłość OD-WAGA, uważa że najważniejsze jest zapewnienie leczenia osobom otyłym, a nie pomocy w odchudzaniu tym, którzy dzisiaj mają nadwagę. Należy wspierać kształcenie lekarzy, dietetyków, osób wspomagających w leczeniu otyłości. Trzeba też walczyć z rynkiem odchudzania, w ramach którego otyłością zajmują się osoby do tego nieuprawnione i nieprzygotowane.

Natomiast prof. Mariusz Wyleżoł, przewodniczący Sekcji Chirurgii Metabolicznej i Bariatrycznej Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością mówi wprost: – System leczenia otyłości w Polsce nie istnieje.
Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej nie potrafią pomóc osobom otyłym.Fot. Shutterstock
Jego zdaniem lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, do których zgłaszają się osoby otyłe, nie są w stanie im pomóc. Zarówno z powodu braku odpowiedniej ilości czasu dla takiego pacjenta, jak i braku kształcenia w tym kierunku.

Pacjenci dostają jedynie zalecenie, żeby mniej jeść i więcej się ruszać. To znowu kończy się korzystaniem z porad szarlatanów, stosowaniem absurdalnych diet skomponowanych przez ludzi bez żadnych kwalifikacji . Tacy pseudospecjaliści pozostają w Polsce bezkarni, nawet jeśli szkodzą swoimi działaniami innym.

Profesor Wyleżoł zwrócił uwagę, że pacjenci mają owszem dostęp do leczenia bariatrycznego, ale w tej przysłowiowej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. Nie finansuje się im leczenia dietetycznego, czy psychologicznego, które jest im potrzebne w związku z leczeniem bariatrycznym.

To naprawdę jest ważna sprawa
Jesteśmy coraz grubsi, przestał nas dziwić widok otyłych nastolatków i dzieci. Niestety nie jest to tylko problem estetyczny, a zagrożenie dla naszego zdrowia i życia. Dlatego kwestia profilaktyki i leczenia otyłości powinna spędzać sen z powiek decydentom.