Tak zakłamują historię "Solidarności". Skandaliczny materiał TVP o rocznicy Sierpnia
Zbliża się 40. rocznica powstania "Solidarności". Niestety, prorządowej TVP posłużyła ona do przedstawienia pisowskiej wersji historii, w której głównym bohaterem jest... Lech Kaczyński. Dla Lecha Wałęsy w ogóle zabrakło miejsca. Naprawdę! Tak należy odczytywać skandaliczny materiał, który ukazał się w poniedziałkowych "Wiadomościach" TVP.
Po czym nastąpiła scena, po której można zaniemówić. – Byli ludzie, którzy walczyli o to, byśmy teraz byli wolni – padła wypowiedź rozmówczyni nagranej na ulicy. I nagle na ekranie pojawiły się archiwalne kadry... z Lechem Kaczyńskim. – Z Lechem Kaczyńskim, Krzysztofem Wyszkowskim, Andrzejem Gwiazdą, wieloma innymi wspaniałymi działaczami... – dopełnił dzieła szef TVP Jacek Kurski.
W materiale o 40. rocznicy "Solidarności" – ani słowa o pierwszym przywódcy związku.•Fot. screen ze strony wiadomosci.tvp.pl
Cały materiał można obejrzeć tutaj. Zaczyna się od 13. minuty.
Taka narracja w wydaniu prorządowego programu to niestety nic nowego. Bo zwycięstwo PiS musi być także "moralne". Sygnał do tworzenia historii na nowo dał już Jarosław Kaczyński, który w 2016 roku stwierdził, że zastępcą Lecha Wałęsy w roli przewodniczącego "Solidarności" był jego nieżyjący brat, który... "faktycznie kierował związkiem".
A PiS lubi grać jeszcze domniemanymi kontaktami Wałęsy z SB w latach 1970-76, które – jeśli w ogóle miały miejsce – to zostały zerwane z jego inicjatywy. Nieważne, spiskowa teoria służy prawicy do skompromitowania Wałęsy jako przywódcy "Solidarności", Okrągłego Stołu i III RP aż do moralnego zwycięstwa PiS w 2015 roku. I zupełnie nieważne, że tego samego Lecha Wałęsę promowali do prezydentury właśnie bracia Kaczyńscy, którzy potem pracowali w jego kancelarii, a wcześniej uczestniczyli w Okrągłym Stole.
Wśród wyborców PiS taka wersja najnowszej historii Polski cieszy się wielką popularnością. Tak jak propagandowy film "Nocna zmiana" w reżyserii Jacka Kurskiego, który raz na zawsze "wyjaśnia" suwerenowi kto jest dobry, a kto zły w polskiej polityce. W takiej też tonacji utrzymany jest film "Plusy dodatnie, plusy ujemne" Grzegorza Brauna.