PiS nie wie, jak zareagować na ruch KE? Na konferencję wysłano młode twarze

redakcja naTemat
Pierwsza reakcja PiS na decyzję KE dotyczącą wniosku do TSUE o "zamrożenie" działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego pokazuje, że partia nie ma pomysłu, jak się wytłumaczyć. "Na pożarcie" mediów rzucono jedynie młode twarze – Sebastiana Kaletę i Piotra Müllera, którzy na konferencji prasowej powtórzyli stare, zgrane argumenty.
To Sebastian Kaleta i Piotr Müller musieli bronić reform PiS. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– Podtrzymujemy wszystkie argumenty dotyczące niezasadności skargi Komisji Europejskiej dotyczącej izby dyscyplinarnej. KE nie ma prawa podważać zasadności istnienia izby, bo traktaty Unii Europejskiej nie regulują prawa w Polsce. (...) Zarówno TSUE jak i KE powinny analogicznie stosować przepisy prawa wobec Polski i innych krajów UE – powiedział podczas konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller.

Polityk PiS w ten sposób odniósł się do decyzji Komisji Europejskiej, która zdecydowała się skierować do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wniosek o "zamrożenie" funkcjonowania polskiej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.


Słowa Müllera mają w sobie odrobinę prawdy, bo traktaty UE rzeczywiście wprost nie regulują ustroju sądów w Polsce. Dają polskiemu prawodawstwu wolną rękę, ale ustalają przy tym pewne ramy demokratyczne. W odniesieniu do sądownictwa prym wiodą: niezależność i niezawisłość.

Narracja młodego polityka pokazuje, że rząd PiS nie wie jeszcze, jak skomentować ruch KE, co jeszcze bardziej potwierdziła wypowiedź wiceministra sprawiedliwości. Sebastian Kaleta broniąc "reform" PiS, po raz kolejny wskazał palcem na inne państwa UE, twierdząc, że "tam jest tak samo".

– Wymiar sprawiedliwości jest domeną Polski. Naszym zdaniem KE nie ma prawa podważać przepisów dot. wymiaru sprawiedliwości w krajach członkowskich. Argumenty prawne są konsekwentnie po naszej stronie, bo KRS jest skonstruowana analogicznie jak KRS w Hiszpanii – powiedział na konferencji Kaleta. Dodał także, że podobne mechanizmy dotyczące odwoływania sędziów, są w innych krajach UE, a na Litwie, Łotwie, czy na Słowacji sędziów dyscyplinuje parlament.

Słowa te Kaleta powtarza jak mantrę, broniąc "ustawy kagańcowej". Jego argumenty wielokrotnie obalali jednak zagraniczni eksperci. Ponownie przedstawiciele świata prawniczego z różnych państw UE zrobili to we wtorek podczas debaty nad ustawą w Senacie.