Tak kuriozalnych błędów nie robią nawet w TVP. Pokazujemy, jak działa Poland Daily

Łukasz Grzegorczyk
Poland Daily miał być jedynym takim miejscem w sieci. Po angielsku, o Polsce, dla międzynarodowej społeczności. Telewizja Republika chwaliła się swoim projektem, ale zamiast sukcesu na rynku, zaczęły się żarty i wytykanie błędów. Takiej kumulacji wpadek - nie tylko językowych - nie znajdziecie chyba nigdzie.
Internauci wyszukują błędów językowych na polanddaily.com. Fot. polanddaily.com, Twitter
News in "English" from TV Republika – wpisy o takiej i podobnej treści nakręciły zamieszanie wokół portalu Telewizji Republika. Na stronie publikowane są tylko treści po "angielsku". Cudzysłów znalazł się tu nie przez przypadek, bo internauci co chwilę pokazują nowe dowody na to, że z poprawnym językiem angielskim ma to niewiele wspólnego. Takich nagłówków jak ten powyżej można znaleźć w Poland Daily więcej. Po wytknięciu pierwszego błędu ruszyła lawina i posypały się kolejne przykłady. Niektórzy łapią się za głowę i zastanawiają się, kto odpowiada za korektę tych tekstów. I sugerują, że taka seria wpadek nie może być przypadkiem. Powiecie, że takie błędy to nic nowego. Swego czasu naśmiewano się choćby z Donalda Tuska, który też zaliczał językowe wpadki. Tu mamy jednak do czynienia ze stroną, która podobno ma promować Polskę, więc każda wtopa to tak strzał w kolano. A "śmieszkom" w mediach społecznościowych naprawdę nie ma końca. O jednorazowej pomyłce nie może być tu mowy. Niektórzy złośliwie twierdzą, że Google Translate lepiej przetłumaczyłby to, co dziennikarze Poland Daily. Albo ktoś chce zrobić na złość swoim przełożonym i świadomie wypuszcza artykuły z błędami. Poland Daily funkcjonuje na rynku od listopada 2018 r. To wtedy Telewizja Republika chwaliła się, że odpala anglojęzyczny portal i tworzy jedyne miejsce w sieci dla ogólnoświatowej publiczności zainteresowanej Polską. "Właścicielem portalu jest nowo powstała spółka 'Poland Daily' związana z Telewizją Republika" – podawano.


Do współpracy mieli zaangażować się dziennikarze z Wielkiej Brytanii, Tajwanu czy USA. No i co by nie mówić - zaangażowali się. Will Richardson, brytyjsko-amerykański dziennikarz, odwiedził z kamerą np. Muzeum Wsi Lubelskiej.

Można uznać, że portal był kolejną częścią zagranicznej ofensywy TV Republika. Już wcześniej funkcjonował bowiem anglojęzyczny serwis informacyjny Poland Daily. Z czasem to pasmo jeszcze rozszerzono o programy związane z kulturą czy historią. Jak się dowiaduję, dziennikarze pracujący przy programach TV w ramach Polnad Daily, mają niewiele wspólnego z samym portalem.

– Telewizja i portal to są dwa oddzielne byty. Nawet nie wiem, kto tam pisze i w jaki sposób te teksty są sprawdzane – mówi dla naTemat osoba związana ze stacją i przyznaje, że nie są jej znane szczegóły na temat tego, jak na co dzień funkcjonuje Poland Daily.

Kiedy wchodzimy na stronę, od razu rzucają się w oczy angielskie nagłówki i "kafelkowy" układ treści. Tyle że brakuje szczegółów, kto zarządza portalem oraz ile osób tam pracuje.
Fot. screen ze strony głównej polanddaily.com
Jeszcze w 2018 r. podawano, że redaktorem naczelnym portalu jest Iwo Bender. To syn nieżyjącego już Ryszarda Bendera, przed laty senatora z ramienia PiS. Iwo Bender sam startował do parlamentu z listy PiS w 2005 r., ale bez powodzenia. Teraz oprócz tego, że można oglądać go w programach Telewizji Republika, występuje choćby w Polskim Radiu 24.

"Tłumaczą słowo po słowie"
Przyjrzyjmy się dokładniej, co można znaleźć na łamach Poland Daily, bo to też ciekawa kwestia. Dariusz Ćwiklak z "Newsweeka" zauważył, że błędy w tekstach ukazujących się w portalu, pojawiają się nawet w przypadku materiałów źródłowych. Pokazano, jak próbowano przetłumaczyć słowo w słowo depeszę Polskiej Agencji Prasowej. Na dole nie wspomniano już jednak, że tekst pochodzi z PAP. Jako źródło podano "Poland Daily", a pod artykułem wymieniono imię i nazwisko dziennikarza. Podobną praktykę Poland Daily można zauważyć w przypadku innych tekstów. Dla przykładu, o sprawie marszałka Tomasza Grodzkiego, dosłownie przetłumaczono tekst z portalu niezalezna.pl. Tytuł, wstęp, cytaty - ten układ wygląda identycznie na obu stronach. Kliknijcie w ostatnie linki i porównajcie sami.

Projekt wspiera PFN?
Na razie Poland Daily o małym sukcesie może mówić tylko na Twitterze. Tam ich profil obserwuje 25 tys. użytkowników. Na Facebooku wygląda to marnie. Nie przekroczyli nawet 2 tys. polubień, a oprócz wrzucanych postów, prawie nic się tam nie dzieje. Trochę słabo, jak na portal, który miał być "międzynarodowy" i działa już kawał czasu.

W sieci można znaleźć też sugestie, że Poland Daily jest finansowane i promowane przez Polską Fundację Narodową. Sprawdziliśmy, jak to wygląda. – Nie mamy nic wspólnego z treściami pisanymi, które ukazują się na portalu – potwierdza osoba z PFN. – I na szczęście nie mamy nic wspólnego z tymi screenami, które pojawiają się w internecie – dodaje.

Okazuje się, że współpraca dotyczy jedynie materiałów wideo. O szczegółach przez telefon już nie usłyszeliśmy i polecono nam kontakt mailowy.

Obecnie jedną z osób odpowiedzialnych za Poland Daily ma być Aleksander Wierzejski. Próbowaliśmy skontaktować się z nim, by podpytać o funkcjonowanie strony i błędy językowe, ale do chwili publikacji tekstu nie odpowiedział na naszą wiadomość.