Uczniowie z Sosnowca powiedzieli "DOŚĆ" religii w szkole. Wyjaśniają, dlaczego się wypisują

Łukasz Grzegorczyk
Diecezja sosnowiecka to jedna z tych, gdzie odsetek uczniów chodzących na lekcje religii jest jednym z najmniejszych w Polsce. Postanowiliśmy zapytać kilka młodych osób z Sosnowca, dlaczego zrezygnowały z tych zajęć. Wyszło, że każdy ma swoje powody. A niektórzy twierdzą, że miasto wyprzedza innych myśleniem.
W Sosnowcu uczniowie na potęgę wypisują się z lekcji religii. Zapytaliśmy ich o powody. Fot. Artur Kubasik / AG
O tym, że większość uczniów w Polsce traktuje religię jak przedmiot drugiej kategorii, wiadomo nie od dziś. Jedni chodzą, bo rodzice im każą, a ci bardziej zbuntowani mówią: "nie i już". Kościół generalnie ma problem, bo młodzi coraz częściej myślą o tym, jak od katechezy się wymigać.

Sosnowiec to jeden z najciekawszych przykładów w całej dyskusji o katechezie w szkole. Niedawno okazało się, że diecezja sosnowiecka jest w czołówce, jeśli chodzi o rezygnowanie uczniów z chodzenia na religię.

Jeszcze w roku szkolnym 2008/2009 na religię uczęszczało tam ok. 95 proc. młodych osób. Teraz tymi lekcjami zainteresowanych jest 75,2 proc. Tak wynika z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w Polsce. Gorzej jest tylko w diecezji warszawskiej.


To tylko statystyki, ale postanowiłem sprawdzić, jak sytuacja wygląda w praktyce. Chciałem zapytać kilka młodych osób, dlaczego zrezygnowały z religii i czy ktoś próbował wpłynąć na ich decyzję. Na początku myślałem, że wyłowić tych, którzy na religię nie chodzą, będzie trudno. Jeden post na szkolnym profilu na Facebooku przekonał mnie jednak, że rozmówców mi raczej nie zabraknie.
Fot. Facebook

To tylko jedna szkoła, ale podobne pytania zadałem na profilach kilku innych. W wiadomościach prywatnych dostawałem odpowiedzi, że tak naprawdę większość uczniów zrezygnowała z chodzenia na religię. Tak było choćby w przypadku IV LO im. S. Staszica.

"Jestem niewierzący"
Odezwał się do mnie Igor z Liceum Ogólnokształcącego nr 6 im. J. Korczaka. Jak zaznacza, na religię nie chodzi już od gimnazjum. – Moja mama uznała, że jestem na tyle odpowiedzialny, żeby podjąć taką decyzję – mówi. Nie ukrywa też, że jest osobą niewierzącą. Dlatego lekcje religii stara się omijać.

– Powinny uczyć nas o wszystkich innych religiach, jak jest w cywilizowanych krajach, a nie skupiać się konkretnie na jednej – dodaje Igor i zapewnia, że w liceum nikt nie próbował na siłę przekonywać go do katechezy. Przez to, że sam nie chodzi, ma w planie lekcji "okienka". – Ale pani dyrektor powiedziała, że od przyszłego semestru może się to zmienić – podkreśla.

"Sosnowiec wyprzedza myśleniem"
Kolejny z uczniów woli pozostać anonimowy. Mówi mi, że chyba każdy z jego szkoły jest świadomy, że nie istnieją żadne "bóstwa". – Wbrew stereotypom Sosnowiec wyprzeda myśleniem większość miast, nie wierzymy tu w żadnego Boga, życie po śmierci czy wyssane z palca "dusze". Osobiście znam kilka osób, które chodzą na religię tylko ze względu na "koleżeńską" postawę katechetki – przekonuje.
Fot. Marek Skwierczyński / Agencja Gazeta
W rozmowie ze mną bank rozbiła Zuzia z VI LO. Powiedziała mi, że na religię... nie chodzi jej cała klasa. – Według nas mija się to troszkę z celem – tłumaczy. Dlaczego? – Dla mnie to nie tylko kwestia wygody i oszczędności czasu. Uważam, że moja wiara czy niewiara nie powinna być oceniana w szkole, tak jak wiedza z innych przedmiotów.

Z relacji Zuzi wynika, że nawet wychowawczyni przekonywała jej klasę, by każdy sam podjął świadomą decyzję. – Stwierdziła że jesteśmy prawie dorosłymi ludźmi, więc sami powinniśmy podejmować decyzje w sprawie naszej wiary. Rodzice też nie nalegali – opowiada.

Inna uczennica jednego z liceów w Sosnowcu podała proste argumenty. Nie chodzi na religię i ma dzięki temu więcej czasu. – Spędzałabym te lekcje na telefonie, nie robiąc nic. 3/4 klasy się wypisało, więc też nie chciałam siedzieć tam z mniejszością. To godzina więcej spania, albo wcześniejszy powrót do domu. Co jest dla mnie cenne, bo mam ważniejsze sprawy – wyjaśnia.

Licealistka wspomina, że jest agnostykiem, dlatego ma swoje racje, których się trzyma. Jak twierdzi, w tym roku już cała jej klasa nie chodzi na religię.
Zdjęcie poglądowe.Fot. Patryk Ogorzałek / AG
"Kryzys rodziny i autorytetów"
Kiedy zebrałem w całość relacje uczniów pomyślałem, że diecezja sosnowiecka ma naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Zresztą nie tylko ta, bo podobnych argumentów młodych ludzi pewnie nasłuchałbym się w całej Polsce. Ale czy trend z wypisywaniem się z katechezy da się w ogóle powstrzymać?

Ks. Michał Borda, dyrektor Wydziału Katechetycznego Diecezji Sosnowieckiej w rozmowie z Onetem tłumaczy, że problemem pozostaje organizowanie przez niektóre szkoły zajęć z religii wyłącznie na początku lub końcu w planie lekcji. Jego zdaniem to ma wpływ na decyzje uczniów.

I podaje jeszcze jeden argument, na który diecezja nie ma większego wpływu. – Postępuje laicyzacja społeczeństwa. Nie jest już tak mocno zainteresowane sprawami wiary, religii czy katechizacji. Wreszcie kryzys rodziny i autorytetów osłabia zaangażowanie młodych w życie i praktyki religijne.