"Przecież nas nie było wtedy na świecie". Sędzia tłumaczy posłowi PiS, czemu nie protestowali w 80.
– Sędziowie wychodzą na ulice, a w latach 80-tych nikt z nich nie protestował – stwierdził poseł PiS Łukasz Schreiber. Sędziowie odpowiadają na Twitterze zdjęciami z dzieciństwa. – Około 90 proc. sędziów jest w wieku nieco ponad 40 lat. Któż miał protestować, jeśli niektórych jeszcze na świecie nie było? – odpowiada naTemat Olimpia Barańska-Małuszek, sędzia Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim. Ona również zamieściła swoje zdjęcie.
To był chyba 1983, 84 rok. Zostałam wywieziona przez rodziców do babci, bo urodził mi się brat. Na tym zdjęciu miałam z 5, 6 lat.
Roześmiana, beztroska…
Jeszcze wtedy nie wiedziałam co mnie czeka (śmiech).
Nie. (śmiech) Ale mam pewien kombatancki incydent w życiu. Mój ojciec chodził na protesty. Miał sitodruk, drukarnię i cały czas mieliśmy naloty milicji, ZOMO, czy SB, które sprawdzały, czy są ulotki.
Pamiętam, że kiedyś przyszli panowie z SB, zabrali ojca, chcieli go chyba siłą wcielić do ORMO. Nie zdawałam sobie do końca sprawy, co się dzieje, ale tak wynikało z rozmów. Pamiętam tylko płacz w domu. Dzięki wstawiennictwu jakichś znajomych wypuszczono go. Natomiast pamiętam, że nasz dom był pod obserwacją przez półtora roku, bo mieli wynajęty pokój w drugim bloku. I niezbyt rozgarnięty oficer SB jak obserwował nas przez lornetkę, to zostawił sobie firankę na głowie. A my, jako dzieci, machaliśmy do niego, pisaliśmy jakieś kartki. Miałam wtedy z 5,6 lat.
Może chociaż była świadomość, że chce Pani zostać sędzią?
Jeszcze nie. Wtedy budowałam robota ze śrubek. To pamiętam.
A poseł Schreiber zarzuca Państwu, że sędziowie, którzy dziś wychodzą na ulice, nie protestowali w latach 80.
Bardzo zabawne i śmieszne jest to stwierdzenie. Któż miał protestować, jeśli niektórych jeszcze na świecie nie było?
Natomiast sędziowie, którzy wtedy orzekali, również w stanie wojennym, też należeli do Solidarności, też byli internowani, też byli wyrzucani z pracy, odbierano im funkcję, przesuwano gdzieś indziej. Środowisko odczuło napór władzy i konsekwencje stania na straży wartości.
Z dokumentacji i wydawnictw historycznych jasno wynika, że w sądach np. połowa sędziów należała – oczywiście w sposób tajny – do Solidarności. Że w czasie stanu wojennego usuwano z zawodu niewygodnych sędziów, niektórzy byli internowani. U nas w Gorzowie, jak czytałam w dokumentach IPN i wspomnieniach osób z opozycji, w stanie wojennym z sądu usunięto 6 sędziów.
Można powiedzieć, że to prawda. W moim mieście, Gorzowie też były protesty, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy. Ale pamiętam, że jak bawiłam się na podwórku, to był 1981, 82 rok nagle wszystkie dzieci zaczęły płakać. Dorośli nam potem wyjaśnili, że to była chmura gazu łzawiącego z centrum miasta, która rozeszła się na osiedle.
Ciekawe, co poseł Schreiber pamięta z tamtych czasów.
O nie, on jest dużo młodszy. Ludzie sprawdzili w internecie, że jest z 1987 roku. Stąd padają już na przykład pytania, czy jako roczne dziecko brał udział w protestach studentów UW w 1988 roku.
Że chyba ściga się z Suskim. To wszystko wpisuje się w propagandę i retorykę obrzydzenia sędziów opinii publicznej, żeby zrobić ich wrogami publicznymi. To smutna retoryka używana we wszystkich krajach autorytarnych. Znamy to z historii.
Nie tylko Pani zareagowała zdjęciem z dzieciństwa. Inni sędziowie też. Jaka jest dziś średnia wieku sędziów?
To była spontaniczna reakcja. Większość sędziów, około 90 procent, jest w wieku nieco ponad 40 lat. Mają po 42-43 lata.
W tej chwili chodzę po korytarzu sądowym. Sędziowie wchodzą i wychodzą. To są ludzie w moim wieku. Mają małe dzieci. To są ludzie młodzi, wykształceni już w wolnej Polsce, po 1989 roku. Pierwsze pokolenie prawników.
Ja na studiach miałam już prawo europejskie, konstytucję z 1997 roku, nowe prawa karne. Umowy międzynarodowe, prawo międzynarodowe, wszystkie zmiany, które nastały na fali demokratycznej i już pod UE, bo Polska starała się wtedy o wejście do UE – to wszystko mieliśmy na studiach. Nie jest to dla mnie żadna nowość. To jest normalność.
Wicemarszałek Senatu wskazała, że sędziowie, którzy dziś protestują, nominacje sędziowskie otrzymali od prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
To prawda, większość, ja też. Mam zdjęcie.
Nie możne tak na to patrzeć. Sam fakt życia w jakimś okresie historycznym nie świadczy o tym, że ktoś popierał zmiany polityczne, czy ustrój, w którym się znalazł.
Bardzo wielu Polaków działało w Solidarności, a tym bardziej koła naukowe. Ci ludzie wyjeżdżali za granicę. Większość wykładowców była w latach 80. na stypendiach na Zachodzie. To byli ludzie, którzy mówili w tych nieszczęsnych, obcych językach. Ja miałam egzaminy u prof. Wronkowskiej, która do niedawna była sędzią TK i jest niekwestionowanym autorytetem w Europie, jeśli chodzi o teorię prawa.
Jeden z profesorów był w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Prawników, miał kontakty z Zachodem. Nie można tym ludziom odbierać ogromnego dorobku naukowego.
A słowa premiera?
Jeśli tak bardzo chce się ukryć prawdę, to trzeba kłamać. Stawianie takich tez ma na celu wyłącznie zdyskredytowanie środowiska sędziowskiego. Dlaczego? To środowisko najgłośniej i stanowczo alarmuje o zmianach ustrojowych w państwie oraz o bezprawnych działaniach obecnej władzy.
Konsekwencją ze strony rządu i prorządowych mediów jest atak wymierzony w poszczególnych sędziów i całą grupę. Cały czas trzeba podkreślać – w historii już to mieliśmy, że władza, która chciała absolutnej władzy dla siebie i bezkarności, zawsze atakowała środowiska, które mogły stanąć jej na drodze.
Jesteśmy w sądach, pracujemy. Przeżyliśmy niejednego premiera, niejednego ministra i niejednego posła. A twarz ma się tylko jedną. Jak ktoś ładnie powiedział: jak się straci twarz, to odzyskać jej już się nie da.