"Dobrze się kłamie" w... teatrze! Błyskotliwy i przezabawny spektakl na podstawie kinowego hitu

Katarzyna Michalik
Co się stanie, kiedy siedmioro przyjaciół przy miłej kolacji wyłoży na stół wszystkie... telefony? Na wierzch mogą wyjść sekrety, o które się nie podejrzewali, a zabawny eksperyment zamienić się może we wcale nieśmieszny dramat. Tę, znaną z ekranów kin historię, teraz możemy zobaczyć również w teatrze.
"Dobrze się kłamie" to spektakl na podstawie popularnego włoskiego filmu "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" Paolo Genovese Fot. materiały prasowe
Wszystko zaczęło się od włoskiego filmu "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" Paolo Genovese, który szturmem podbił kina nie tylko w słonecznej Italii, ale i na całym świecie. Widzowie pokochali ten obraz na tyle, że doczekał się remake'ów w wielu krajach, również w Polsce.
Chodzi o film "(Nie)znajomi", w którym pojawili się m.in. Aleksandra Domańska, Maja Ostaszewska i Tomasz Kot. Rodzima wersja włoskiego przeboju spotkała się z pozytywnymi reakcjami zarówno ze strony widzów, jak i krytyków - a, jak wiadomo, w ostatnich latach opinie tych dwóch grup odbiorców często nie idą w parze.


Z kina na deski teatru
Jeśli historia cieszy się taką popularnością w kinach, dlaczego by nie przenieść jej do teatru? W tym przypadku wydawałoby się to dość naturalną koleją rzeczy i rzeczywiście - stało się. W warszawskim Teatrze Studio Buffo zobaczyć możemy spektakl "Dobrze się kłamie" w reżyserii Marcina Hycnara.
Znają i się od lat i wiedzą o sobie wszystko. A przynajmniej tak im się wydaje...Fot. materiały prasowe
Schemat wygląda, jak w filmie - siedmioro, znających się w większości od dzieciństwa, znajomych zasiada do stołu. W trakcie kolacji pada pomysł, by zagrać w nietypową grę - położyć telefony na stole, odbierać telefony w trybie głośnomówiącym i odczytywać wszystkie otrzymane podczas spotkania smsy na głos.

Wydawać by się mogło, że wieloletnia znajomość sprawia, że wiedzą o sobie wszystko. Ale czy na pewno? Podczas niewinnej zabawy na jaw mogą wyjść niewygodne sekrety, które potrafią zniszczyć niejedną relację. Trzeba więc zadać sobie pytanie czy warto ryzykować, czy może zaakceptować fakt, że każdy z nas skrywa pewną tajemnicę.

Lekka rozrywka na świetnym poziomie
Za adaptację odpowiedzialny jest Bartosz Wierzbięta, którego talent do tworzenia genialnych dialogów mogliśmy podziwiać m.in. w "Shreku", "Madagaskarze" czy "Hotelu Transylwania" - niejednokrotnie okazywały się dużo zabawniejsze i bardziej błyskotliwe od oryginalnych.

I tym razem Wierzbięta nie zawiódł. Podczas półtoragodzinnej sztuki widz jest świadkiem rozmów, które równie dobrze mogłyby się toczyć u niego w domu. Jest śmiesznie - widzowie w każdym wieku co chwila wybuchali śmiechem - i, co istotne, naturalnie. Nie ma się tu wrażenia, że oglądamy wyuczony spektakl, a że podglądamy dobrych przyjaciół w ich regularnym środowisku.

Przysłużyła się do tego nie tylko wyjątkowa lekkość tekstu, ale i aktorzy. Anita Sokołowska, Katarzyna Kwiatkowska, Olga Bołądź, Marcin Perchuć, Wojciech Zieliński - każdy idealnie dopasowany do roli. Wszyscy artyści wypadli doskonale, choć moim zdaniem pierwsze skrzypce grali Szymon Bobrowski i Bartłomiej Topa. Całą grupa sprawiała wrażenie, jakby ta sztuka była dnia nich zabawą. Naprawdę przyjemnie się na to patrzyło.
Mówi się, że w małżeństwie nie ma miejsca na tajemnice. A jednak...Fot. materiały prasowe
"Dobrze się kłamie" to sztuka - podobnie, jak i film - uniwersalna. Mówi trochę o technologii i współczesności, trochę o skomplikowanych relacjach i radzeniu sobie z codziennością. O problemach i wątpliwościach każdego z nas. Bywa zabawna, a jednak często przeplatana jest elementami dramatycznymi. Jak to w życiu.

W popularnym niegdyś serialu tytułowy Dr House mawiał "Everybody lies" ("Wszyscy kłamią"). I rzeczywiście każdy z nas ma jakieś - większe czy mniejsze - kłamstwo lub zatajanie prawdy na sumieniu. Każdy ma sekret, który wolałby zachować dla siebie. Opcje mamy dwie - albo się z tym pogodzić albo dążyć do całkowitej transparentności. Pytanie tylko, czy warto...