USA ściągają obywateli z Chin. Z powodu koronawirusa wszyscy trafiają na Alaskę

Paweł Kalisz
USA ściągają swoich obywateli z Chin i wywożą ich na kwarantannę na Alasce. Świat z niepokojem obserwuje rosnącą liczbę ofiar koronawirusa z Wuhan. Komisja Europejska również uruchomiła Mechanizm Obrony Ludności, w ramach którego obywatele UE mogą liczyć na wsparcie i ewakuację z Chin.
USA ściąga w trybie alarmowym swoim obywateli z terenów zagrożonych wirusem z Wuhan. Wszyscy trafiają na Alaskę. Fot. Twitter / Mag
W Chinach coraz więcej osób choruje na zapalenie płuc wywołane groźnym koronawirusem, którego po raz pierwszy odkryto w wielomilionowym mieście Wuhan. Na całym świecie zachorowało już ponad 6 tys. osób, a ponad 130 zmarło. Choć wirus rozprzestrzenia się najbardziej na terytorium Chin, to przypadki zachorowań stwierdzono także w innych krajach Azji, a także w USA, Australii i Europie.

Komisja Europejska uruchomiła Mechanizm Obrony Ludności, w ramach którego obywatele UE mogą liczyć na wsparcie i ewakuację z regionu Wuhan. – UE nie zapomina o swoich obywatelach w potrzebie, gdziekolwiek są na świecie. Poprzez Mechanizm Ochrony Ludności zmobilizowane zostaną dwa samoloty w celu repatriacji obywateli UE z obszaru Wuhan do Europy – oświadczył komisarz ds. zarządzania kryzysowego Janez Lenarčič.

USA wysyła swoich obywateli na Alaskę

Podobną akcję podjęły władze innych krajów. Samoloty wysyłane są po obywateli Japonii, Korei Południowej, Australii i Mongolii. Również USA ściągają z powrotem do kraju swoich obywateli. Amerykański samolot, który we wtorek zabrał obywateli USA z Wuhan. W środę wylądował w Anchorage na Alasce. Tam wszyscy pasażerowie przejdą szczegółowe badania. Do Anchorage przyleciało 240 osób, w tym amerykańscy dyplomaci i ich rodziny.


Samolot nie wylądował na lotnisku cywilnym, ale w bazie wojskowej. W jednym z hangarów przygotowano łóżka polowe. Niewykluczone, że to właśnie w tym budynku podróżni zostaną objęci 14-dniową kwarantanną. Lokalne władze przygotowały także na wszelki wypadek miejsca w szpitalach na oddziałach zakaźnych.

źródło: "New York Times"