Prawnik pokazał absurdy po zatrzymaniu brata Jakiego. "Sprawa zostanie umorzona"

Łukasz Grzegorczyk
Brat Patryka Jakiego został zatrzymany za posiadanie narkotyków. Podobno miał przy sobie niewykupioną receptę na medyczną marihuanę. – To są opary absurdu – mówi w rozmowie z naTemat Stelios Alewras, adwokat specjalizujący się w sprawach narkotykowych.
Filip J. został zatrzymany za posiadanie narkotyków. Podobno miał receptę, by wykupić medyczną marihuanę. Fot. Maciej Jaźwiecki / Agencja Gazeta i screen z YouTube / filu
Policja zatrzymała Filipa J. – rapera, a prywatnie brata europosła Patryka Jakiego. Przy 21-latku znaleziono narkotyki. Co istotne, początkujący muzyk przyznał się do posiadania środków odurzających. Nie oznacza to jednak, że uniknie odpowiedzialności.

O zatrzymanie Filipa J. i sytuacje związane z posiadaniem narkotyków zapytaliśmy Steliosa Alewrasa, prawnika, który specjalizuje się w takich sprawach.

Łukasz Grzegorczyk: Filipa J. zatrzymano za posiadanie narkotyków. Podobno miał przy sobie receptę, by wykupić medyczną marihuanę. Co realnie mu grozi?


Stelios Alewras: Państwo polskie zatrzymując Filipa J. mówi mu: przeciwdziałamy narkomanii, chronimy zdrowie publiczne zabierając ci susz w sytuacji, kiedy masz receptę, by się tym leczyć. Nie ma to sensu i jest to anachronizm. Mówimy o czymś, co jest mniej szkodliwe niż alkohol. I wywoła mniejszą szkodę, niż wypicie na przykład sześciu piw.

Tu dochodzi aspekt medyczny. To wiele zmienia w tej sprawie?

Jest pytanie o szkodliwość społeczną tego czynu. Mamy pacjenta, który ma wskazania do leczenia medyczną marihuaną, i nie może nabyć tej substancji w aptece, gdyż ostatnia dostawa się wyczerpała, a nowa jeszcze nie dotarła.

Przepisy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii w największym skrócie mają przeciwdziałać narkomanii. To jest wątpliwe, bo nie leczymy alkoholizmu czy uzależnienia od hazardu przez politykę prawnokarną. Nikt zdrowy na umyśle nie oczekuje, że jak się alkoholika pozbawi alkoholu i wsadzi go do więzienia, to on się wyleczy.

W przypadku narkomanii przedmiotem ochrony jest zdrowie publiczne. Nie może być mowy o przeciwdziałaniu narkomanii, jeśli ktoś posiada marihuanę w związku z koniecznością medyczną. To tak, jakbyśmy zatrzymywali pacjenta onkologicznego przyjmującego morfinę zdobytą na czarnym rynku, by uśmierzyć ból, pod pretekstem przeciwdziałania uzależnieniu się od morfiny. To są opary absurdu.
Marsz Wolnych Konopii w Warszawie.Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta
Filip J. może trafić do więzienia?

Grozi mu kara pozbawienia wolności do trzech lat. To najgorszy scenariusz, który się raczej nie zrealizuje. W Warszawie orzecznictwo kształtuje się w ten sposób, że nie ma większego problemu z warunkowym umorzeniem takiego postępowania. Sprawa zostanie umorzona albo warunkowo umorzona. I najprawdopodobniej pan Filip J. pozostanie osobą niekaraną. O ile dobrowolnie nie podda się innej karze.

A gdyby Filip J. miał przy sobie nie 6,5 g, tylko 4 g. To dużo by zmieniło?

Niewiele, nadal poruszalibyśmy się między warunkowym umorzeniem i umorzeniem. Im mniejsza ilość, tym większa szansa na umorzenie, ale to zależy od okoliczności. Czy mamy pacjenta, czy posiadamy w domu. Poziom szkodliwości społecznej zmniejsza się, kiedy nie mamy sytuacji np. z zażywaniem substancji w parku czy pod szkołą.

Z kolei bardziej szkodliwe są sytuacje, kiedy ktoś wnosi takie substancje na imprezę masową. Tak przynajmniej wynika z orzeczeń sądów. Wtedy zachodzi podejrzenie handlu, demonstracyjne używanie. Mówiąc kolokwialnie, "pucuje się" z tymi substancjami.
Fot. 123rf / Stanimir Stoev
Z tego, co pan mówi, wynika, że z wyrokami w tych sprawach może być trochę jak na loterii.

Miałem warunkowe umorzenie 28 g w Katowicach, nawet takie rzeczy się zdarzają. Albo historia z Woodstocku, chłopak został zatrzymany z 0,1 g, które było wymieszane z tytoniem. Sąd nie zgodził się nawet na warunkowe umorzenie i orzekł 400 zł grzywny. Uznał, że nie może pobłażać w tej sytuacji, bo sprawiałoby to wrażenie, że takie środki na festiwalu muzycznym są legalne, gdyż z urzędu wie, że takich czynów jest dużo.

Obecnie większość spraw do 10 czy 20 gramów jest warunkowo umarzanych. Najczęściej umarzane są sprawy do jednego grama. Chociaż zdarzają się bezwarunkowe umorzenia dotyczące większych ilości. Niedawno miałem na Ursynowie umorzenie niecałych pięciu gramów. Innym razem w Gdańsku sąd umorzył sprawę o 12 g. Co sąd i prokuratura, to inny pogląd na to zagadnienie.

To jak jest z tym karaniem za posiadanie w Polsce?

Karanie za posiadanie weszło w 2001 r. Policja argumentowała wtedy, że zatrzymując tych, którzy posiadają jeden gram, uda się dotrzeć do dużych dystrybutorów czy nawet wytwórców. Po latach okazało się, że liczba spraw o posiadanie wzrosła o dziesiątki tysięcy, a wykrywalność przestępstw w handlu spadła. Tu nigdy nie chodziło o karanie konsumenta, ale wyszło tak, że mamy karanie zastępcze. Poza tym, przepisy prawa nie nadążają za rozwojem wiedzy o konopiach.