Hołownia chciał skrytykować Dudę za podpis pod ustawą represyjną. Skończyło się na przeprosinach

Tomasz Ławnicki
Andrzej Duda nie zaskoczył – we wtorek podpisał nowelizację ustawy sądowej. Ruch głowy państwa krytycznie ocenili wszyscy kontrkandydaci prezydenta w wiosennych wyborach. W komentarzu Szymona Hołowni padło chyba o jedno zdanie za wiele. Po paru godzinach od wpisu kandydat postanowił przeprosić.
Szymon Hołownia przeprasza środowisko prawnicze za słowa, jakie padły w jego komentarzu do decyzji Andrzeja Dudy. Fot. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
"Prezydent powinien, jak sędzia, ważyć stanowiska. Podpisując ustawę, pogłębiającą chaos w sądownictwie, po raz kolejny zachował się jak notariusz Zbigniewa Ziobry. Nie kierował się interesem narodu, ale partii, która zapłaci za jego kampanię" – taka była pierwsza reakcja Szymona Hołowni na informację z Pałacu Prezydenckiego.


We wtorek wieczorem prezydencki rzecznik Błażej Spychalski poinformował, że Andrzej Duda podpisał ustawę sądową. Zmienia ona zasady wyboru Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, wprowadza katalog kar wobec sędziów za choćby kwestionowanie skuteczności powołania innych sędziów, rozszerza kompetencje rzeczników dyscyplinarnych i prezesów sądów, czyli de facto ministra sprawiedliwości.

Krytyka ze strony Szymona Hołowni za podpisanie tej ustawy wydaje się oczywista. Przy czym sam kandydat z pewnością nie spodziewał się takiej reakcji na swój wpis. Uwagę zwróciło mu wielu notariuszy, że określenie, iż Andrzej Duda "zachował się jak notariusz Zbigniewa Ziobry", są nie na miejscu. "Przepraszam. To faktycznie niesprawiedliwe porównanie. Wszak notariusz, zanim podpisze, musi wnikliwie sprawdzić stan faktyczny, który potwierdza, dba o równowagę stron, w trosce o obiektywizm bada i analizuje dokumenty. Jego rola nie ogranicza się do fizycznej pracy długopisem, do której konsekwentnie redukuje swoją prezydenturę Andrzej Duda" – odpowiedział Hołownia notariuszom dotkniętym jego wpisem.

Kandydat na prezydenta przyznał, że określenie to już na dobre weszło do słownika (a należałoby je wykorzenić) m.in. za sprawą samego Andrzeja Dudy. W 2015 r. ówczesny kandydat PiS na prezydenta krytykując Bronisława Komorowskiego mówił jednak tak: “Prezydent nie jest od tego, by podpisywać wszystko, co wysyła mu rząd. Nie nazwę go notariuszem, bo to obraża notariuszy. Notariusze zastanawiają się, co podpisują”.