On nie podał jej ręki, ona podarła jego orędzie. Tak dogryzają sobie najważniejsze osoby w USA

Katarzyna Zuchowicz
Jest trzecią osobą w USA, ale prezydent nawet nie podał jej ręki. Za to ona, na oczach całego świata, podarła jego orędzie o stanie państwa. Nancy Pelosi i Donald Trump nie rozmawiają ze sobą od miesięcy. To było ich pierwsze spotkanie od października. Historia ich wzajemnej niechęci i dogryzania sobie chyba właśnie osiągnęła apogeum.
Prezydent Donald Trump nie podał ręki Nancy Pelosi. fot. screen/https://youtu.be/sOxI9Qx-ihg
W styczniu Nancy Pelosi była w Polsce. Przyjechała na uroczystości rocznicowe wyzwolenia obozu Auschwitz. Spotkała się wtedy z marszałkiem Senatu. – To była przede wszystkim rozmowa ludzi, którzy dzielą podobne wartości: poszanowanie demokracji, poszanowanie praw człowieka, praworządność, poszanowanie godności każdej istoty ludzkiej, poszanowanie różnorodności poglądów. Krótko mówiąc: poszanowanie demokracji w jej najlepszym, najzdrowszym wydaniu – powiedział potem Tomasz Grodzki.

Przekładając na polskie podwórko, Nancy Pelosi jest trochę takim amerykańskim Grodzkim, choć oczywiście realia są inne. Ale jako przewodnicząca Izby Reprezentantów z Partii Demokratycznej jest najwyżej postawioną osobą w państwie, która jest w opozycji do prezydenta.


Dla wielu stała się już bohaterką kobiet i przeciwników Trumpa. Nie raz pokazała, że nie boi się mówić mu, co myśli. To ona we wrześniu 2019 roku zapoczątkowała procedurę impeachmentu wobec niego. – Panie Prezydencie, nie jesteś ponad prawem. Będziesz pociągnięty do odpowiedzialności – ostrzegała.

Zresztą, już w 2016 roku, zanim trafił do Białego Domu, mówiła publicznie: – Donald Trump nie będzie prezydentem USA. Przyjmijcie to na bank. Gwarantuję to.

"Jak w przedszkolu"
Teraz cały świat zobaczył, że Donald Trump nie podał jej ręki. To najnowsza odsłona serialu drwin z siebie i okazywania sobie wzajemnej niechęci, która publicznie ciągnie się od roku.

Nancy Pelosi pierwsza wyciągnęła swoją, a on totalnie ją zignorował. Odwrócił się do niej plecami, republikańska część Kongresu biła mu wtedy brawo. Nie zauważył jej? Trudno uwierzyć. Niedługo potem, stojąc za jego plecami, Pelosi podarła orędzie Trumpa o stanie państwa. Wywołało to skrajne reakcje. Ale wśród internetowych komentarzy pojawiły się i takie, że oboje zachowują się jak dzieci w przedszkolu. On, numer 1 państwie, rocznik 1946. I ona, numer 3, starsza o sześć lat.

Niektórzy dodatkowo wychwycili miny kongresmenki. A także fakt, że nie przedstawiła Trumpa w Kongresie zgodnie z tradycją. Nie padły słowa, że ma przywilej i zaszczyt, ale tylko: "Członkowie Kongresu, prezydent USA".
"Załamanie nerwowe"
Pelosi i Trump nie rozmawiają ze sobą od października – od ich ostatniego spotkania w Białym Domu, które było bardzo burzliwe. Kongres przyjął wtedy rezolucję, która krytykowała jego decyzję o wycofaniu żołnierzu USA z Syrii. Trump się wściekł, nie panował nad sobą i obrażał Pelosi.

To wtedy nazwał ją trzeciorzędną polityk, a demokraci oburzeni wyszli ze spotkania. – Nie mógł znieść tego, że więcej Republikanów zagłosowało przeciwko jego działaniom. Więc wpadł w załamanie nerwowe. Próbowaliśmy otrzymać jasną odpowiedź, jak teraz będziemy walczyć z Państwem Islamskim – mówiła Pelosi

Trump zrewanżował się na Twitterze. Zamieścił zdjęcie, które szybko zrobiło furorę i obróciło się przeciwko niemu. Napisał, że niezrównoważona Nancy przeszła załamanie nerwowe. Co zobaczyli Amerykanie? Podczas tamtego spotkania przewodnicząca Izby Reprezentantów dosłownie mu się postawiła. Na zdjęciu stoi naprzeciwko prezydenta USA i wydaje się, że grozi mu palcem. Pozostali, sami mężczyźni, siedzą przy stole.

"Nigdy nie widzieliście czegoś takiego i ja nigdy nie widziałem czegoś takiego, a byłem tym pokoju wiele, wiele razy. Ale nigdy nie widziałem, żeby ktoś zrobił to, co zrobiła Nancy Pelosi, kiedy dosłownie postawiła się prezydentowi USA" – komentował na żywo, w emocjach, dziennikarz stacji MSNBC. Pelosi pierwszy raz postawiła mu się w 2017 roku. Gdy zaraz po inauguracji Trumpa razem z innymi kongresmenami była w Białym Domu. Miała mu wtedy zwrócić uwagę, że podczas spotkań prezydenta z przywódcami Kongresu obowiązuje tradycyjna kolejność wystąpień – najpierw przewodniczący i przywódcy większości w Senacie, potem przedstawiciele mniejszości.

"To było niezwykłe podczas tego spotkania, że ktoś w tym gabinecie – Pelosi – doprowadziła do bezpośredniej z nim konfrontacji" – pisał The Atlantic.

Na Twitterze nie raz wbijali sobie szpile. Gdy w marcu tego roku przywitał się z nią uściskiem i całusem pisały o tym media. Ale gdy dziennikarz zapytał ją kiedyś, czy nienawidzi Trumpa, niemal go pogoniła.

"Wychowałam się w katolickim domu. Nikogo nie nienawidzę. Nikogo na świecie. Proszę mnie nie obrażać" – odpowiedziała.

Tak biła barwo Trumpowi
Nancy Pelosi jest przewodniczącą Izby Reprezentantów od stycznia 2019 roku. Jako pierwsza i jedyna dotąd kobieta, i to po raz drugi w swoim życiu (pierwszy raz – w latach 2007-2011). Do 2019 roku była liderką demokratycznej mniejszości w Izbie Reprezentantów.

Swoje ponowne urzędowanie zaczęła od gestu, o którym też mówił cały świat. Nagranie stało się viralem, powstało dziesiątki memów. Trump przez 82 minuty wychwalał wielkość państwa i swojej polityki, a jej wystarczyła chwila, by skraść cały show.

To jak biła brawo Trumpowi,
niemal przeszło do historii – z wyprostowanymi rękami i sarkastyczną miną, która mówiła wszystko.
Wtedy, niemal dokładnie rok temu, członkinie amerykańskiego kongresu ubrały się na biało. Wszystkie, na czele z Nancy Pelosi, oddały hołd sufrażystkom, które 100 lat temu wywalczyły w Stanach Zjednoczonych prawo głosu. Ale był to też symboliczny gest wobec polityki Trumpa i jego stosunku wobec kobiet w ogóle.

– Nie zgadzam się na ksenofobiczne komentarze prezydenta Trumpa, mające na celu dzielenie naszego narodu. Zamiast atakować członków Kongresu, powinien pracować razem z nami nad ludzką polityką imigracyjną, która odzwierciedlałaby amerykańskie wartości – mówiła innym razem. W obronie koleżanek z partii, które Trump ostro skrytykował za to, że nie zgadzały się z jego politykę imigracyjną.