Przepustka do kariery. Ujawniono, jak bardzo opłacały się podpisy na listach poparcia do KRS
Portal wPolityce.pl wszedł w posiadanie i opublikował wykaz osób, które poparły sędziów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. W swoim czwartkowym wydaniu "Gazeta Wyborcza" prześwietliła tę listę i znalazła na niej 36 sędziów delegowanych przez Zbigniewa Ziobrę do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości. Część nazwisk znana jest z afery hejterskiej.
Jednym z nich jest sędzia Łukasz Piebiak, b. wiceminister sprawiedliwości, który zrezygnował ze stanowiska po wybuchu afery z farmą trolli w jego resorcie. Na fotelu wiceministra zastąpiła go Anna Dalkowska, sędzia Sądu Rejonowego w Gdyni, która także jest na liście poparcia do neo-KRS.
Podobnie jak Dariusz Pawłyszcze, dyrektor w resorcie i partner członkini KRS Dagmary Pawełczyk-Woickiej. Podpis na liście był chyba opłacalny, bo w 2019 r. nowa KRS wskazała go na sędziego Sądu Najwyższego. Oprócz niego jest także szereg prezesów i wiceprezesów sądów, którzy dostali nominacje za czasów "dobrej zmiany".
– Niemal na każdej liście poparcia powtarzają się nazwiska sędziów delegowanych do MS – powiedział informator gazety, sędzia ze Śląska, który był zaangażowany w zbieranie podpisów.
Sędzia stwierdził, że propozycję zbierania podpisów otrzymał od wiceministra Piebiaka. To on powiedział mu, żeby "przeleciał się po pokojach" w ministerstwie, bo tam znajdzie podpisy. Według "GW" sędziowie podpisywali się pod więcej niż jedną listą poparcia.
Pięć osób podpisało listy ośmiu-dziewięciu przyszłych członków KRS. Więcej niż jedną osobę poparło w sumie 80 sędziów. Niektórzy głosowali na siebie, jak Maciej Nawacki, który ostatnio zasłynął sprawą sędziego z Olsztyna Pawła Juszczyszyna.
źródło: "Gazeta Wyborcza"