"Chłoptasiu, nie ze mną te numery". Wałęsa informuje o pismach, jakie dostał od Ziobry

Tomasz Ławnicki
Minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny zgodnie z przepisami ma prawo złożyć tzw. skargę nadzwyczajną. Z relacji Lecha Wałęsy wynika, iż Zbigniew Ziobro skorzystał z tego prawa w stosunku do byłego prezydenta. Pierwszy przywódca "Solidarności" odpowiada Ziobrze nie przebierając w słowach. Oświadcza przy tym, że nie zamierza się stawiać na żadne wezwania i ma plan, co zrobić, gdy podjęta zostanie próba doprowadzenia siłą.
Wałęsa o pismach, jakie dostał od Ziobry: Chłoptasiu, nie ze mną te numery. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Lech Wałęsa nie informuje, jakich konkretnie procesów miałaby dotyczyć decyzja Zbigniewa Ziobry. "Informuje Pan mnie w tym piśmie, że zamierza Pan zmienić moje wygrane wyroki sądowe na moje przegrane" – pisze na Facebooku były prezydent, zwracając się do ministra sprawiedliwości. "Chłoptasiu, nie ze mną te numery. W moim politycznym życiu próbowano podobnych metod wielokrotnie" – pisze Wałęsa do Ziobry.

Pierwszy przywódca "Solidarności" powraca do okresu stanu wojennego, odnosi się też do zarzutów, że ma za sobą agenturalną przeszłość. Po raz kolejny przekonuje, że są to fałszywki. Gdy wraca do treści pisma Zbigniewa Ziobry, oświadcza:

(...) informuję Pana, że i Pan mnie nie pokona choć metody ma Pan gorsze od Komuny. Aby było wszystko jasne P. Ziobro; moim zdaniem Pan niszczy Solidarność i jej zdobycze pod moim przewodnictwem. Pan niszczy dorobek Polskiej Wolności.

Lech Wałęsa stwierdza, że nie zamierza wracać do procesów, które już raz prawomocnie wygrał. Dlatego oświadcza, że do sądu nie przyjdzie.


Czytaj także: Olejnik zażądała przeprosin od Wałęsy. "No co pani pie***" – byłego prezydenta rozzłościło pytanie o przeszłość

"Odmawiam więc stawiania się na każde wezwania Pana i podległych Panu służb w tych sprawach, przy siłowym doprowadzeniu nawet nie podam nazwiska czy daty urodzenia" – pisze były prezydent. Podobną metodę próbował stosować inny legendarny przywódca "Solidarności" z Wrocławia, Władysław Frasyniuk. Gdy został zatrzymany przez policję podczas protestu w trakcie jednej z miesięcznic smoleńskich, przedstawił się jako Jan Józef Grzyb. Pouczony przez policję pokazał dowód i podał prawdziwe dane.

Policja nie puściła Frasyniukowi tego płazem, został ukarany grzywną. Sprawa trafiła do sądu, a ten prawomocnie Frasyniuka uniewinnił.