Nie tylko Duda i Kidawa-Błońska. O prezydenturę chce walczyć już 10 osób, a na tym nie koniec

Aneta Olender
Tych, którzy widzą siebie w fotelu prezydenta jest coraz więcej. PKW poinformowała już o 10 komitetach wyborczych, które złożyły odpowiednie dokumenty. Nie są to jednak tylko znane nazwiska, dlatego w naTemat.pl przedstawiamy tych mniej znanych kandydatów. Mowa o Leszku Samborskim, Stanisławie Żółtku, Piotrze Stanisławie Bakunie i Wojciechu Podjackim.
Komitety mogą składać w PKW dokumenty potrzebne do tzw. rejestracji do 16 marca. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Kandydat PiS prezydent Andrzej Duda, kandydatka PO Małgorzata Kidawa-Błońska, Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL, Robert Biedroń reprezentujący Lewicę, Krzysztof Bosak z Konfederacji, publicysta Szymon Hołownia – ta szóstka to wbrew pozorom niejedyne osoby, które chcą być głową państwa.

Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała dziesięć komitetów wyborczych. O prezydenturze myślą także Leszek Samborski, Stanisław Żółtek, Piotr Stanisław Bakun i Wojciech Podjacki. Stanisław Żółtek
Choć z wykształcenia jest matematykiem, to w życiu próbował swoich sił głównie w roli przedsiębiorcy i polityka. Stanisław Żółtek działał w krakowskiej radzie miasta, przez rok pełnił także funkcję zastępcy prezydenta stolicy małopolski. Należy do Kongresu Nowej Prawicy, którego jest jednym z wiceprezesów.


W przeszłości był również związany z Unią Polityki Realnej. Kandydował do Sejmu także z list Platformy Obywatelskiej, co było wynikiem wyborczego porozumienia. Nie zdobył jednak mandatu.

W 2002 trafił do aresztu po tym, jak został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze. Podejrzewano go o przyjęcie łapówki w wysokości 20 tys., kiedy był wiceprezydentem Krakowa. Za te pieniądze miał przyspieszyć wykwaterowanie lokatorów jednej z kamienic, załatwiając im mieszkania komunalne. Skorzystać na tym mieli włoscy przedsiębiorcy, którzy kupili budynek razem z lokatorami. Byli jednak zobowiązani umową do zapewnienia im lokali zastępczych.

Po czerech miesiącach wyszedł z aresztu. Uniewinniony został jednak dopiero w 2006 roku. Dwa lata później sąd zdecydował o przyznaniu Żółtkowi 120 tys. zł odszkodowania za niesłuszne aresztowanie.

– Byłem traktowany jak zbrodniarz. Ręce i nogi zakuto mi w kajdanki. Pierwszy miesiąc spędziłem w celi dla niebezpiecznych przestępców z trzynastoma osadzonymi – opowiadał dziennikarzom. Przyznał także, że po wyjściu z aresztu żył z pensji żony i pieniędzy zarobionych na udzielaniu korepetycji z matematyki.

W 2005 roku ponownie próbował swoich sił w wyborach parlamentarnych. Tym razem jednak zdecydował się startować z list partii Janusza Korwin-Mikkego (którego później popierał jako kandydata na prezydenta). Ponownie musiał pogodzić się z porażką, tak jak i zresztą w przypadku wyborów samorządowych rok później, parlamentarnych dwa lata później i wyborach do PE w 2010 roku. Próbował swoich sił także z Ligą Polskich Rodzin.

Z Kongresem Nowej Prawicy związany jest od początku istnienia partii. W 2014 roku mógł świętować sukces. Otrzymał mandat europosła. Na początku ubiegłego roku zrobiło się o nim głośno, gdy ogłosił, że powstała nowa formacja pod jego kierownictwem: PolEXIT. W 2019 roku ponownie chciał zasiąść w ławach Parlamentu Europejskiego. Bezskutecznie.
Piotr Stanisław Bakun
To kandydat związany z Piotrem Liroyem Marcem. Ekonomista i ekspert rynku nieruchomości. Kaznodzieja kościoła metodystów. W 2015 roku stratował do sejmu jako bezpartyjny kandydat z list Kukiz'15. Tak promowano go podczas wyborów samorządowych w 2018.

"Komentator wydarzeń ekonomicznych w ogólnopolskich telewizjach autor i współautor opracowań, wypowiedzi oraz artykułów naukowych. Pomysłodawca i autor projektu ustawy pomagającej osobom, które skorzystały z kredytów we frankach szwajcarskich. (...) Zwolennik wykorzystywania dotacji Unijnych w 100% oraz dbałości o otaczające nasz środowisko" – brzmiał fragment opisu.

Piotr Bakun próbował także swoich sił podczas ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych. Związał się z komitetem "Skuteczni" Liroya Marca, który jednak nie zebrał wymaganej liczby podpisów. Zarzucono nawet, że na ich listach poparcia pojawili się nieboszczycy. Leszek Samborski
Leszek Samborski to były polityk Platformy Obywatelskiej. W 2004 roku zasiadł w poselskich ławach. Zajął miejsce Pawła Piskorskiego, który został wybrany do Parlamentu Europejskiego. Rok później w wyborach nie udało mu się jednak zdobyć wystarczającego poparcia, aby znowu sprawować mandat posła. W latach 2015-2018 działał w strukturach Kongresu Nowej Prawicy. W ubiegłym roku został prezesem powołanej przez liderów KNP partii Odpowiedzialność.

Leszek Samborski w latach 70. i 80. był także zaangażowany w działalność opozycyjną. Tworzył i wykonywał polityczne programy kabaretowe.

"Będziemy mieć bezpieczne granice, budując silną armię i odbudowując polską dyplomację. Nasze ulice i domy będą bezpieczne dzięki sprawiedliwym sądom i sprawnej policji. I wreszcie nasze portfele będą bezpieczne dzięki niskim podatkom i uczciwemu systemowi emerytalnemu. Państwo przestanie zajmować się rzeczami i sprawami, które są przynależne naszym indywidualnym decyzjom" – napisał na swoim profilu na Facebooku.
Wojciech Podjacki jest głównym ideologiem Ligii Obrony Suwerenności.fot. Dominik Sadowski / AG
Wojciech Podjacki
To z inicjatywy tego gdańszczanina w 2002 roku powstała Liga Obrony Suwerenności. Wśród postulatów partii znajdują się m.in. "odrzuceniem dyktatu Unii Europejskiej”, zmniejszenie liczby posłów i senatorów, likwidacja przywilejów władzy. Działacze tej formacji chcą całkowitej reformy ustroju państwa.

Wojciech Podjacki to przedsiębiorca, historyk, działacz społeczny i publicysta. Związany z czasopismem społeczno politycznym "Polski Szaniec". Był także zaangażowany w kampanię "Rodzina ma głos", która promowała prorodzinnych kandydatów w wyborach samorządowych.

Ten kandydat nie miał szczęśliwego startu w wyścigu o prezydenturę. PKW zainteresowała się podpisami pod listami poparcia jego komitetu, ponieważ znaleziono na niej dane 65 nieżyjących osób. Wykaz tych osób od Państwowej Komisji Wyborczej otrzymała prokuratura. Państwowa Komisja Wyborcza wcześniej wzywała także do usunięcia wad w zgłoszeniu. Brakowało bowiem potrzebnej liczby podpisów.

Chętnych jeszcze więcej
Aby stworzyć komitet kandydata na prezydenta wystarczy 15 obywateli (pisemna zgoda kandydata i oświadczenie lustracyjne w przypadku osób urodzonych przed 1972 r.). Dopiero później trzeba do PKW dostarczyć podpisy 1000 osób, które popierają ich kandydata. Żeby jednak zarejestrować kandydata, a nie tylko zgłosić do PKW utworzenie komitetu, trzeba zebrać aż 100 tys. podpisów.

Swój start w wyborach we wstępnym etapie zapowiedziało więc jeszcze więcej kandydatów. Do wyścigu chcą dołączyć jeszcze m.in.: były europoseł PiS Mirosław Piotrowicz, czy pochodząca z Chełma Jolanta Duda. Rejestrować komitety można do 16 marca. Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja.