Donald Trump skrytykował Oscara dla "Parasite'a". Zaatakował też... Brada Pitta

Bartosz Godziński
Donald Trump na swoim wiecu wyborczym skrytykował wybory, ale te oscarowe. Ma żal do Amerykańskiej Akademii Filmowej za to, że najważniejsze nagrody przypadły produkcji z Korei Południowej. Publicznie wyśmiał też Brada Pitta, z którym ma na pieńku.
Donald Trump skrytykował tegoroczne Oscary Screen z YouTube / The Telegraph
"Parasite" zgarnął w tym roku aż cztery pozłacane statuetki, w tym dwie... dla najlepszego filmu (w głównej kategorii oraz za najlepszy film międzynarodowy). Prezydent USA nie ukrywał zdziwienia, a w swoim komentarzu zahaczył o politykę.

– Zwycięzcą jest film z Korei Południowej. O co do cholery chodzi? Mamy dość problemów z handlem z Koreą Południową, a po tym wszystkim oni dają jej nagrodę dla najlepszego filmu roku? (...) Czy możemy przywrócić "Przeminęło z wiatrem", "Bulwar Zachodzącego Słońca", tak wiele wspaniałych filmów – mówił rozmarzony do wiwatującego tłumu.


Komentatorzy zwrócili uwagę na to, że wymienienie "Przeminęło z wiatrem" było nieprzypadkowe. To laurka dla czasów świetności amerykańskiego południa, w której romantyzuje się właścicieli niewolników. Tymczasem "Parasite" jest satyrą na nierówności klasowe i zarobkowe.

Spółka NEON, dystrybutor południowokoreańskiego filmu, odpowiedziało na zaczepkę prezydenta. "Zrozumiałe. On nie potrafi czytać" – czytamy na Twitterze. To równocześnie nawiązanie do słów reżysera "Parasite'a", Bong Joon Ho. Ma żal do widzów, że często na starcie odrzucają obcojęzyczne produkcje. – Jeśli raz pokona się jednocalową barierę napisów, można wejść do świata pełnego wspaniałych filmów – zażartował podczas odbierania Złotego Globu dla najlepszego filmu zagranicznego.

Trumpowi nie spodobał się też Oscar dla Brada Pitta za drugoplanową rolę w "Pewnego razu... w Hollywood". – No i mamy jeszcze Brada Pitta. Nigdy go nie lubiłem. Wstał i powiedział swoją przemowę małego mądrali. Mały mądrala. Ale z niego mały mądrala – mówił prezydent USA. Nic dziwnego, gwiazdor Hollywood nie darzy go sympatią i nazywa "zagrożeniem".