"Edukacja seksualna to nie warsztaty seksu". O seksie mówi na Instagramie tak, że ludzie słuchają
W Polsce seks wciąż jest tematem tabu i to dla ludzi w każdym wieku. Kiedy to słowo pada na głos, dorośli się czerwienią, a młodzi wstyd przykrywają śmiechem. Mało o tym mówimy (często niestety nawet w związkach), choć jest to nieodłączna część życia większości ludzi.
Ona postanowiła to zmienić, opowiadając o seksie na... Instagramie. Czy ta dziewczyna znalazła sposób na efektywną edukację seksualną?
Swoją wiedzę Kasia pogłębia zarówno podczas studiów psychologicznych i seksuologicznych, jak i w wolnym czasie, czytając wszystkie najnowsze publikacje. Wszystkim dzieli się z czytelnikami i obserwatorami na blogu i Instagramie, a to jeszcze nie koniec. Dziewczyna ma w planach stworzenie podcastów, kanału na Tik Toku, YouTubie i pisanie ebooków. Czy będzie tą, której uda przełamać się tabu?
Coż chyba nie wypada zacząć tej rozmowy inaczej, jak tylko od pytania „co z tym seksem”?
Zastanawiam się nad tym od lat! Odkąd zaczęłam zadawać sobie pytania o seks i seksualność, bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że mimo dostępu do ogromu wiedzy, w Internecie trudno jest znaleźć dobre, merytoryczne odpowiedzi. A bez odpowiednich narzędzi czy wykształcenia bardzo trudno jest odróżnić, co jest prawdą, a co tylko powielanym mitem.
Szczególnie trudno jest młodym osobom. Właśnie dlatego cała moja działalność w Internecie to próba wypełnienia tej misji – merytorycznego odpowiadania na pytanie „co z tym seksem”.
Młodzi ludzie rzeczywiście chętnie czytają o seksie w takiej merytorycznej formie?
Zdecydowanie tak! Feedback przerósł moje oczekiwania, ale to tylko potwierdza, że młodzi chcą o seksie rozmawiać, szukają wiedzy i naprawdę chcą do wielu spraw podejść odpowiedzialnie. Widzą jednak, że dokopanie się do tej wiedzy to problem, że ich pytań nie traktuje się poważnie, że są lekceważeni, wyśmiewani i zbywani krótkim "jak dorośniesz, to się dowiesz”.
Takie gadanie nikogo jeszcze przed niczym nie powstrzymało i nie powstrzyma też dzisiejszych nastolatków. Chcę wyjść im naprzeciw, z wiedzą i edukacją, która sprawia, że będą się czuli trochę pewniej w tym niepewnym świecie dojrzewania, pierwszych doświadczeń seksualnych, pierwszych relacji. Chciałabym, żeby ta wiedza docierała do nich w szkole, ale jeśli to niemożliwe to trudno. W dzisiejszych czasach edukować można nawet na Instagramie.
Kasia odpowiada na pytania czytelników, którzy chcą edukacji seksualnej, pragną wiedzy. Profil "Co z tym seksem" na Instagramie śledzi ponad 36 tysięcy osób!•instagram.com/ kasia_coztymseksem
Standardowo – o to jak nie zajść w ciążę lub co robić, gdy to się przydarzyło. Pytają o metody antykoncepcji, objawy dojrzewania (budzące się libido, masturbację, polucje, zmiany w ciele) i przede wszystkim chcą potwierdzenia, że to co przeżywają jest normalne i nie są w tym osamotnieni!
Każdy z nas przechodził okres dorastania i każdy czuł się w tym strasznie samotny, myśląc, że tylko on jeden na świecie tak to przeżywa. To nieprawda. Wiem, jaka to ulga dla nich usłyszeć, że nie są sami. Jeśli chodzi o dorosłych czytelników, to oni także pytają najczęściej, czy to co lubią lub robią jest normalne. A także o to, jak przełamać rutynę w seksie, jak radzić sobie ze spadkiem libido i oczywiście o orgazmy.
Instagram - próbujesz w tym, bardzo skupionym na obrazku medium przekazać ważne treści. Udaje się? Ludzie są w stanie skupić się na dłuższym poście?
Chcę być tam, gdzie są młodzi ludzie. Idę za nimi. Mogłabym pisać długie eseje na kilka stron A4 albo próbować publikować na stronach naukowych, medycznych czy nawet w czasopismach tego typu i czuć się dzięki temu bardziej profesjonalna, tylko… po co? Tam nie ma ludzi, którzy potrzebują mojej wiedzy. Oni są na Instagramie, Tik Toku, Twitterze, Facebooku.
Publikowanie dla samego publikowania nie ma sensu. Zamiast narzekać na nowe media i kulturę obrazkową, ja ją po prostu wykorzystuje w dobrym celu. Media społecznościowe nie są złe same w sobie, to tylko narzędzie. Od nas zależy, co z nim zrobimy. A co do czytania dłuższych postów... Moi czytelnicy mocno domagają się powrotu mojego bloga, którego - w związku z większą aktywnością w social mediach - trochę sobie odpuściłam. Myślę zatem, że i dłuższe posty znajdą swoich odbiorców.
Czy rozmawiając z młodymi - zarówno obserwatorami, jak i znajomymi - czujesz, że edukacja seksualna w Polsce jest ok czy może pozostawia jednak wiele do życzenia? Brakuje jej w polskich szkołach?
Prawdziwa, oparta na podstawach naukowych, niewykluczająca edukacja seksualna w polskich szkołach nie istnieje. Mamy co prawda Wychowanie do życia w rodzinie, ale już nawet nazwa tego przedmiotu jest znamienna. A co, jeśli ktoś nie chce żyć w rodzinie? Seks także nie musi być realizowany w rodzinie, w domyśle w małżeństwie. Czasem pytam moich odbiorców, jakie treści przekazuje się im na WdŻ i jestem przerażona.
To są nie tylko rzeczy niezgodne z nauką, ale także stygmatyzujące, wartościujące, oceniające. Kiedyś było mi z tego powodu przykro, dziś coraz częściej jestem wściekła. Młodzi ludzie zasługują na więcej. Na szczęście od czasu do czasu zjawia się ktoś, kto mówi, że jego WdŻ był świetny i naprawdę pomocny, to mi daje nadzieję.
Wszyscy ci nauczyciele i nauczycielki, którzy robią, co mogą w takim systemie, w jakim muszą sobie radzić, są naprawdę godni podziwu i trzymam na nich kciuki.
Merytoryczne posty, dyskusje przez Instastories - Kasia znalazła sposób na komunikację z młodymi ludźmi, którym pokazuje, że seks to nie powód do wstydu, a normalna sprawa.•instagram.com/ kasia_coztymseksem
Nie wiem, czy to tylko kwestia polityków. Oni idą za głosem większości, więc pytanie brzmi: dlaczego dorośli, rodzice nie chcą edukacji seksualnej?
Moim zdaniem głównym powodem jest strach. Rodzice obawiają się, że edukacja seksualna "rozseksualizuje" dzieci. Sprawi, że będą one ciągle o tym myśleć, że będą chciały uprawiać seks w wieku 12 lat, a co za tym idzie - będą zachodzić w ciąże i masowo robić aborcje. A sama instytucja rodziny i małżeństwa się rozpadnie w konsekwencji.
To strach, który wynika z niezrozumienia tego, czym jest edukacja seksualna i dlaczego jest tak potrzebna – a potrzebna jest, by dzieciaki mogły się chronić. Przed wykorzystaniem seksualnym (bez rozmowy o tym, czym jest nie rozpozna go ani dziecko ani jego rodzic), przed ciążą, przed infekcjami przenoszonymi drogą płciową, przed naruszaniem granic, przed robieniem czegoś, czego nie chcą!
Edukacja seksualna to nie jest techniczna nauka tego, jak uprawiać seks, to nie są warsztaty z współżycia, jak wyobrażają sobie niektórzy. To nauka o tym, jak działa nasze ciało, to nauka mówienia "nie” i stawiania granic. To nauka o tym, jak do seksu podejść w zdrowy, radosny sposób tak, by potem nie musieć naprawiać błędnych przekonań w gabinetach seksuologicznych.
Jeśli miałabyś wskazać jeden, główny problem z edukacją seksualną w Polsce, co by to było?
Największy problem jest taki, że jej po prostu nie ma...
Jak to zmienić?
Zmienić powinno się wszystko. Przede wszystkim podejście – edukacja seksualna powinna być przekazywana jako fakty oparte na podstawach naukowych. Czyli tak, jak jest na każdym innym przedmiocie w szkole. Fakty, nie opinie. Powinna być całkowicie wolna od wszelkich nacisków politycznych i religijnych, a także dostosowana do wieku dzieci, później młodzieży i prowadzona przez osoby do tego wykwalifikowane – edukatorów/edukatorki, seksuologów/seksuolożki. Ludzi z aktualną wiedzą, którzy umieją ją przekazywać.
Dodatkowo oddałabym też głos nastolatkom – ich obawy, ich pytania są najważniejsze. Istotne jest zbudowanie więzi, skrócenie dystansu. Zaufanie jest ważne, tak by dało się o seksie rozmawiać bez tabu, bez oceny i bez kontrowersji. Bo seks nie jest kontrowersyjną sprawą – to jedna z najważniejszych i najbardziej naturalnych rzeczy w naszym życiu. Jak jedzenie i spanie. Gdzie tu kontrowersja?
A jak Twoi najbliżsi reagują na Twoją działalność?
Mam ogromne wsparcie! Jestem pewna, że bez tego, nie dałabym rady, wypaliłabym się po chwili, bo to co robię jest bardzo obciążające. Dostaję dużo wiadomości, które mają związek z traumami, wykorzystaniem, pytań związanych z trudnymi emocjami. To nie jest łatwe, szczególnie, że ja niewiele mogę zrobić, poza zasugerowaniem pomocy terapeuty czy terapeutki.
Część mojej rodziny nie do końca wie, czym się zajmuje, nie są zbyt internetowi, ale kibicują mi bardzo, widząc, że to co robię mnie uszczęśliwia. A pomaganie ludziom w tym, by mieli lepszy i zdrowszy seks naprawdę bardzo mnie uszczęśliwia.