"Chciałam już to z siebie zmyć". To ona napisała wstrząsającą powieść o związku z psychopatą

Ola Gersz
Takiej książki w Polsce jeszcze nie było. W "Moim ukochanym wrogu" Karolina Głogowska opisuje koszmar, jakim są związki z psychopatą. Koszmar, o którym wciąż boimy się mówić głośno. Dlaczego to wciąż temat tabu? I jak uwolnić się sieci kłamstw i manipulacji mężczyzny, który okazał się być kimś zupełnie innym? Mówi o tym w rozmowie w naTemat autorka powieści.
Karolina Głogowska oparła swoją powieść na podstawie rozmów z ofiarami psychopatów Mat. prasowy
Związek z psychopatą. Niestety dobrze znam ten temat.

Bardzo często to słyszę. To jest tak powszechne, że to się aż nie mieści w głowie.

Jak pisało Ci się książkę o tak trudnym temacie?

Nie chciałam pisać książki o psychopatach. Najchętniej nie spotkałabym żadnego psychopaty – nie bójmy się tego słowa – i chyba żadna kobieta by tego nie chciała.

A spotkałaś go?

Tak. Na szczęście nie byłam w związku z psychopatą, ale poznałam – w tym samym środowisku – trzech mężczyzn, którzy później okazali się psychopatami będącymi w relacji z wieloma kobietami jednocześnie. Znam tych mężczyzn, wielokrotnie z nimi rozmawiałam, są przesympatyczni, bardzo ciepli i pomocni. Nie mają na czole napisane: „hej, jestem psychopatą”. Ale te cechy to jedne z elementów, dzięki którym psychopaci oplatają swoje ofiary.

Kiedy dowiedziałam się prawdy o tych mężczyznach, zaczęłam drążyć temat i rozmawiać z kobietami, które były z nimi w związkach. To był koszmar: ciągle pojawiały się kolejne wątki, kłamstwa i manipulacje. W życiu nie chciałam się w tym babrać. Jednak rok temu napisałam artykuł na temat psychopatów i miałam tak duży odzew od czytelniczek i uznałam, że ten temat jest potrzebny, bo dotyka wielu kobiet, nawet moich koleżanek. Kiedy poruszałam ten temat w towarzystwie, ktoś zawsze odzywał się i mówił: "znam to, byłam w czymś takim", czasami nawet mówiłyśmy o tym samym mężczyźnie. To była jakaś cała siatka psychopatów! Musiałam więc o tym napisać.

Nie odczuwałam przyjemności w pisaniu "Mojego ukochanego wroga" – który oparty jest na prawdziwych wydarzeniach, chociaż dużo wątków jest zmienionych, bo chciałam chronić swoje bohaterki – mimo że pisanie to moja ulubiona rzecz na świecie. Podczas pracy czasami zamykałam laptopa i musiałam wyjść na świeże powietrze, bo myślałam, że nie dam już rady. To było tak paskudne i obrzydliwe, że chciałam już to z siebie zmyć. O psychopatach wciąż rzadko się jednak mówi. Na polskim rynku takiej powieści, jak "Mój ukochany wróg" – o związkach z psychopatami – chyba też jeszcze nie było, prawda?Może coś mi umknęło, ale powieści, która by potraktowała ten temat na poważnie, w Polsce jeszcze nie wydano. Na Netlflixie można jednak obejrzeć oparty na faktach amerykański serial "Dirty John", w którym kobieta wchodzi właśnie w związek z psychopatą. Nad Wisłą cisza, ale przychodzi mi na myśl w tym kontekście polski serial z lat 80. – "Tulipan". Bohaterem był mężczyzna, który nabierał mnóstwo kobiet: romansował z nimi, proponował im małżeństwa. Jego celem było wyłudzenie od swoich ofiar pieniędzy. W mojej książce nie ma tego wątku finansowego – skupiam się na wykorzystywaniu i manipulacji natury psychicznej – jednak wiem od moich rozmówczyń, które były w takich związkach, że wyłudzanie pieniędzy to częsty motyw. Dlatego czasem nazywam mojego bohatera Jonasza takim współczesnym Tulipanem.

Z tego co pamiętam, widzowie serialu "Tulipan" często zaśmiewali się do łez, widząc, jak ofiary bohatera dawały się nabrać.

Tak, cała historia Tulipana była podana w bardzo zabawny sposób. Powstała też kiedyś bardzo popularna komedia "Och, Karol", która także skupiała się na oszukiwaniu kobiet przez mężczyznę. "Głupie idiotki dały się na to nabrać" – mówiło się o tych kobietach. Jednak po latach uderzyło mnie, że robimy sobie żarty z wykorzystywanych kobiet, które często mają potem złamane życia. Niestety takim historiom towarzyszy więc taki odbiór społeczny – że to bardzo śmieszne, bo te kobiety są naiwne i głupie. Nie widzimy, że ten mężczyzna to przestępca, a wszystko skupia się na ofiarach – to te kobiety są winne. Ale to w ogóle nie działa w ten sposób i chciałam pokazać to właśnie w "Moim ukochanym wrogu".

Zawsze mówi się, że to kobieta jest winna. W Twojej książce też jest zresztą taki motyw. Koledzy Jonasza mówią do jego ofiar: "To czemu pchałyście się do niego do łóżka?". Twoim zdaniem, dlaczego tak się dzieje?

To obwinianie ofiar rozgrywa się na trzech płaszczyznach. Po pierwsze, to psychopata wtłacza poczucie winy w kobietę. Kiedy mija miesiąc miodowy, w którym została ona przez niego uwiedziona, zmanipulowana i wciągnięta w chorą relację, pojawiają się nagle jaskółki, które zwiastują, że coś tutaj nie gra. Kobieta widzi na przykład swojego partnera z żoną, z którą miał się przecież rozwodzić. W momencie, kiedy porusza ona ten temat i pyta tego mężczyznę, czy nadal jest ze swoją "byłą", on mówi: "to było tylko przypadkowe spotkanie, coś sobie wmawiasz, jesteś chorobliwie zazdrosna, z Tobą jest coś nie tak, dlaczego taka jesteś?". Kobieta zaczyna więc czuć się winna z powodu swoich podejrzeń. Ten człowiek był niej dla kochany i dobry, jak ona może teraz robić mu pretensje i wymówki?

Druga płaszczyzna obwiniana ofiar dzieje się właśnie w otoczeniu, które mówi: "Wszyscy wiedzą, że to bawidamek, sama jest sobie winna". A trzecia płaszczyzna to poczucie winy, które męczy tę kobietę, gdy zdaje sobie już sprawę, kim był kochany przez nią mężczyzna. Nie może sobie wybaczyć, że była naiwna i dała się nabrać.
Fot. Piotr Gortat
To poczucie winy widać też w postaci Emilii, żony Jonasza, która w moim przekonaniu zdawała sobie sprawę z jego licznych romansów i kryła swojego męża. A może kryła siebie?

Emilia robi wszystko, aby utrzymać domek z kart, którym było jej małżeństwo. Nie wiem do końca, dlaczego zachowuje się tak, jak się zachowuje: zostawiłam dla czytelników przestrzeń na interpretację. Emilia nie jest postacią opartą na konkretnej osobie, ale jest skonstruowana z różnych historii żon, które wolą się okłamywać. Spróbujmy jednak je zrozumieć: to kobiety, które były jednymi z pierwszych ofiar tego manipulanta i psychopaty. Sprawa zaszła tak daleko, że za niego wyszły i bardzo dużo w niego zainwestowały: kochają go, budują z nim rodzinę, mają z nim dzieci. I nagle zaczynają do nich docierać niepokojące informacje o romansie. Jej mąż twierdzi jednak, że to tylko plotka, a ta kobieta jest szalona i jest jego psychofanką.

Raz, dwa, trzy można jeszcze uwierzyć w takie tłumaczenia. Ale za pięćdziesiątym, setnym razem? Po pięciu latach, po dziesięciu? Ile można w to wierzyć? Mnie osobiście wydaje się, że po takim czasie nie jest już możliwe, aby wciąż ufać swojemu mężowi. To raczej wypaczony mechanizm obronny tych kobiet, dzięki któremu chronią siebie i swój związek. Lepiej już dalej inwestować w tę iluzję, niż zderzyć się z potworną rzeczywistością. Załóżmy, że po dziesięciu latach związku kobieta zda sobie sprawę, że została oszukana. Co wtedy? Zda sobie sprawę, że straciła dziesięć lat swojego życia?

Bardzo często te oszukane kobiety nie są również w stanie funkcjonować bez tego mężczyzny. On zmanipulował je tak bardzo, że poziom nasączenia trucizną jest olbrzymi – stają się jego marionetkami. Dlatego Emilia jest postacią po części tragiczną, bo związek z psychopatą jest związkiem przemocowym. Nawet jeśli mężczyzna nie bije kobiety, to jego manipulacje i kłamstwa wobec jego kochanki, dziewczyny czy żony są przemocą psychiczną. Przemoc rodzi przemoc i często taka kobieta musi wszystko odreagować w otoczeniu, co widzimy właśnie w postaci Emilii.

Powiedziałaś na początku: "nie bójmy się używać słowa psychopata". Ale nadal go nie używamy, prawda?

Tak, to wciąż temat tabu. Boimy się go używać, bo mamy skojarzenie, że psychopata to osoba chora psychicznie. To jednak nie jest prawda. Psychopata to zła jednostka, manipulant, który używa ludzi i wykorzystuje ich do własnych celów. Te cele mogą być różne: chęć zysku finansowego, chęć zdobycia władzy i osiągnięcia wysokiego statusu społecznego, ale również chęć dostarczenia sobie emocji. A psychopaci bardzo często zapewniają sobie te emocje właśnie poprzez wykorzystywanie kobiet.

Nałogowo i z premedytacją kłamią, a skala tych kłamstw jest niewyobrażalna. To nie są nieszkodliwe kłamstwa, które wypowiadamy każdego dnia – to są wielopoziomowe konstrukcje kłamstw. Psychopata nie odczuwa też empatii, nie potrafi postawić się w sytuacji drugiej osoby i nie rozumie jej uczuć oraz nie ma wyrzutów sumienia. Jest w jakiś sposób psychicznie wypaczony. Świadomość, że kobieta go kocha, że nie widzi poza nim świata i jest mu podległa, daje mu wręcz seksualną satysfakcję.
Fot. materiały prasowe
Bardzo spodobał mi się wątek w Twojej książce, gdy twoje bohaterki zaczynają ze sobą współpracować. Skojarzyło mi się z ruchem #MeToo. To takie siostrzeństwo w pigułce, masz takie wrażenie?

Tak, chociaż nie zawsze jest tak różowo. Zawsze musi być jakaś iskierka i jakaś kobieta musi zacząć: bada grunt, zaczyna prywatne śledztwo i wyszukuje inne ofiary. Jednak reakcje tych innych kobiet są różne. Moje rozmówczynie mówiły mi, że niektóre dziękowały za tę informację i zaczynały z nimi rozmawiać, jednak częste były też reakcje: "to plotki, nie miałam z nim nic wspólnego" albo "nie chcę o tym rozmawiać, to dla mnie trauma i chcę zamknąć ten temat, chcę zapomnieć". Wiele kobiet nie chce o tym rozmawiać, wstydzi się.

Bywa tak, że była ofiara odzywa się do obecnej ofiary tego samego mężczyzny i próbuje ją ostrzec. Ale najczęściej ta druga kobieta jest w cała w skowronkach – ma "miesiąc miodowy", więc nie słucha „wariatki z przeszłości”. Tak zresztą mówi o niej ten mężczyzna: to wariatka, która jest chorobliwie zazdrosna i dlatego z nią zerwał. Wiadomo więc, że ta kobieta uwierzy temu facetowi. Ale gdy już docierają do niej symptomy, że coś jest nie tak, wraca do tamtej byłej i zaczyna z nią rozmawiać. I tak najczęściej taka współpraca się zaczyna. Zawiązanie grupy kobiet, które wzajemnie się wspierają, jest bardzo ważne dla wychodzenia ze związku z psychopatą.

Dlaczego?

Samemu trudno wyjść z takiej relacji, bo psychopata nie chce cię puścić, chce dalej wypróbowywać na tobie swoje sztuczki i techniki. To jest jeden z ich znaków rozpoznawczych: oni nigdy nie wypuszczają z rąk swojej ofiary. Dlatego wsparcie jest takie ważne: te dziewczyny na bieżąco się wspierają, opowiadają sobie o tym mężczyźnie, pokazują sobie wiadomości od niego, które często są takie same, bo zwykle psychopata ma takie same teksty do wszystkich kobiet. Jest więc im znacznie łatwiej uporać się z taką relacją, niż kobiecie, która jest sama i której otoczenie wmawia, że jest naiwną idiotką. Siostrzeństwo to więc w takich przypadkach bardzo potrzebna rzecz – znam ofiary psychopaty, które do dziś się przyjaźnią i wspierają.

Jak chciałabyś, żeby ta książka została przyjęta? Masz nadzieję, że dzięki niej zaczniemy mówić otwarcie o psychopatach, a kobiety, które są takim związku, uświadomią sobie, że coś jest nie tak?

Nie bardzo chciałabym dyskutować o samych psychopatach, bo dialog na ten temat już istnieje. Ludzie fascynują się psychopatami – kręci nas mroczny umysł psychopaty, uwielbiamy dokumenty Netflixa o seryjnych mordercach (chociaż psychopaci to nie tylko seryjni mordercy). Nie mówi się jednak w ogóle o ofiarach tych osób. Chciałabym więc, żeby kobiety zaczęły nazywać swój związek z psychopatą po imieniu i żeby wiedziały, że to nie była ich wina i że zostały zmanipulowane.

Mam też nadzieję, że rozpocznę moją książką dyskusję społeczną o związkach z psychopatami, która uświadomi wszystkim, że nie możemy traktować takich relacji jako coś zabawnego. Psychopaci mają rzesze wspólników, ich koledzy i koleżanki mówią: „to jest fajny gość, lubi się zabawić z dziewczynami, ale przecież faceci tak mają”. Nie lubię takiej narracji, nie znoszę, że kobiety wtłacza się w schemat, że same są sobie winne, bo weszły temu facetowi do łóżka i "wiedziały na co się piszą". A to nie jest prawda, bo najczęściej wcale tego nie wiedziały. Zakochały się w fajnym facecie i nie miały pojęcia, że ma on tabun innych dziewczyn i znęca się nad nimi psychicznie. To nie jest zabawna historia, z tego nie należy się śmiać. Musimy więc o tym jak najwięcej mówić i uświadamiać społeczeństwo, że takie relacje to koszmar.

Artykuł powstał we współpracy z GW Foksal.