Nowa misja przed Lichocką. Chodzi o uchwałę ws. "pogardy wobec polskiego państwa"
"Ani tocząca się kampania wyborcza, ani rywalizacja polityczna nie mogą być usprawiedliwieniem dla wyrażania nienawiści i pogardy wobec polskiego państwa" – to fragment projektu uchwały przygotowanej przez grupę posłów PiS w związku z wydarzeniami w Pucku i Wejherowie. Problem w tym, że sprawozdawcą tej uchwały ma być posłanka, która swoją pogardę wyraziła publicznie w Sejmie, pokazując środkowy palec.
Czytaj także: "Kaszubi nie zapominają". Sprawdzamy, kto naprawdę wygwizdał Dudę w Pucku i Wejherowie
Projekt pojawił się w Sejmie 13 lutego – dokładnie tego samego dnia, którego posłowie zdecydowali o przekazaniu 2 mld zł na media narodowe, a nie na onkologię. I tego, w którym Joanna Lichocka pokazała środkowy palec (potem politycy PiS tłumaczyli, że to nie był gest skierowany wobec chorych na raka, lecz wobec opozycji).
I co? I nic – posłanka Joanna Lichocka nadal w dokumentach sejmowych figuruje jako sprawozdawca projektu, w którym Sejm "protestuje przeciw wprowadzaniu nienawiści i przemocy do życia publicznego i oświadcza, że nie ma na to zgody i że nigdy, w żadnych okolicznościach, nie może być przyzwolenia na zachowania godzące w głowę państwa i prestiż naszego kraju".
"Rzeczpospolita" pytała posłów PiS o sprawę Joanny Lichockiej jako sprawozdawczyni tego projektu. Jeden z podpisanych Grzegorz Matusiak stwierdził: "Na razie nie dyskutowaliśmy na ten temat, o żadnych zmianach nie wiem". – W obronie godności prezydenta staje osoba bez wiarygodności. To jest po prostu absurdalne – skomentowała Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy. Jej zdaniem projekt uchwały wpłynął niezgodnie z regulaminem.
źródło rp.pl