Abp Jędraszewski przywitany w Warszawie przez protestujących. Wypominają mu "tęczową zarazę"

Adam Nowiński
W Warszawie rozpoczęły się obchody Dnia Żołnierzy Wyklętych. Uroczystą mszę w intencji jednego z nich: generała Augusta Emila Fieldorfa '"Nila", odprawia arcybiskup Marek Jędraszewski. Nie obeszło się jednak bez kontrowersji. Przed kościołem zebrała się spora grupa protestujących, którzy dali upust swojemu oburzeniu na homofobiczne poglądy i kazania duchownego.
W Warszawie odbył się protest przeciwko homofobicznym wypowiedziom abpa Jędraszewskiego. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
"Sprzeciwiamy się kultowi siły, przemocy i nienawiści, który tak mocno widoczny jest w wypowiedziach i działaniach duchownych katolickich, oraz ich fantazjom o świecie bez mniejszości i obywatelach bez praw" – pisali przed protestem jego organizatorzy – m.in. Bożena Przyłuska (Warszawski Strajk Kobiet) i Bart Staszewski (autor projektu "LGBT free zones")

"Nie można dalej tolerować agresji, która obecna jest w polskim Kościele, policji, prokuraturze, na stadionach piłkarskich i ulicach polskich miast. Zniknąć musi przyzwolenie dla działań takich jak abp. Jędraszewskiego – czy choćby też Prezydenta RP, który honorowym patronatem objął obchody rocznicy powstania kolaboracyjnej Brygady Świętokrzyskiej – apelowali.


Nic dziwnego, że na miejsce protestu wybrali kościół w Warszawie, w którym arcybiskup Marek Jędraszewski odprawiał mszę w intencji generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila". Duchowny znany jest środowisku LGBT z jego homofobicznych wypowiedzi. Zwłaszcza z porównania go do "tęczowej zarazy".

Na miejscu protestu pojawił się policja, która kordonem oddzieliła protestujących od kościoła. Zgromadzeni przynieśli ze sobą transparenty i nagłośnienie. Liderzy protestu apelowali m.in. do Jędraszewskiego o tolerancję w głoszeniu swoich poglądów.

Podczas mszy zdarzył się tylko jeden incydent. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" policja nie pozwoliła wejść na teren kościoła młodemu człowiekowi z koralami na szyi i pierścionkami na palcach. Funkcjonariusze ustawili szczelny kordon, który odgradzał go od świątyni.

źródło: "Gazeta Wyborcza"