Matura już wkrótce po nowemu. Wielu uczniów obleciał blady strach
Uczniowie z mniej renomowanych liceów i techników przyznają – gdyby już teraz przyszło im zdawać maturę według nowych zasad, z pewnością by oblali. W roku szkolnym 2022/23 egzamin dojrzałości ma być przeprowadzany zgodnie z proponowanymi zmianami. I nie ma wątpliwości, że łatwiej nie będzie.
Poszkodowany podwójny rocznik
Nie brak opinii, że będzie to już kolejny edukacyjny eksperyment przeprowadzany na osobach z tzw. podwójnego rocznika.
W wyniku reform minister Anny Zalewskiej na uczniów tych spadł nawał pracy w nowo powstałych klasach VII. Dla niektórych był to ciężar nie do udźwignięcia i upominał się o nich nawet Rzecznik Praw Dziecka. Potem, gdy przyszło zdawać do szkoły ponadpodstawowej, było im trudniej niż wcześniejszym rocznikom, bo w tym samym momencie o miejsca w szkołach średnich ubiegali się ostatni absolwenci likwidowanych gimnazjów. A teraz jeszcze to...
W roku szkolnym 2022/23 matury odbędą się według nowych zasad.•Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Matura po zmianach
Obecnie obowiązujące zasady są takie: maturzyści muszą zdać cztery egzaminy pisemne i dwa ustne. Obligatoryjnie muszą przystąpić do egzaminu pisemnego z języka polskiego, języka obcego oraz z matematyki. To wszystko na poziomie podstawowym.
Takie zasady obowiązują na maturze obecnie. W roku szkolnym 2022/23 nastąpią zmiany.•Fot. screen ze strony Centralnej Komisji Egzaminacyjnej
Zmiany na egzaminie z języka polskiego
Tu wielu szczegółów na razie nie znamy, choć jasne jest, że zmiany w egzaminie z języka polskiego będą najpoważniejsze. Pewne jest to, co absolwenci zreformowanej podstawówki już znają z egzaminu kończącego VIII klasę – będzie mniej zagadnień testowych, za to więcej zadań otwartych.
Z zapowiedzi Centralnej Komisji Egzaminacyjnej wynika, że planowane jest znacznie bardziej skrupulatne sprawdzanie znajomości lektur. Niewykluczone też, że na maturze pojawi się dyktando. Choć wszystko na razie jest w fazie przygotowań, opracowań i testów.
NIK o zmianach na maturze
System egzaminowania uczniów w Polsce kolejny raz w swoim raporcie skrytykowała Najwyższa Izba Kontroli. Jeden z wniosków dokumentu opublikowanego pod koniec 2019 r. dotyczył wspomnianego progu 30 proc. punktów. Zasada, że 30 proc. wystarczy, aby zdać maturę, została wprowadzona w 2005 r. Według Izby to o wiele za mało.
Według NIK na maturze powinien obowiązywać 50 proc. próg, aby egzamin uznać za zdany.•Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Postulaty z raportu NIK omawiane były na posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik podkreślał, że nie ma w planach takiego podniesienia progu. Uprzedzał przy tym, że po wprowadzeniu zmian w roku szkolnym 2022/23 będzie trudniej zdać maturę.NIK o systemie egzaminów zewnętrznych: jest lepiej, ale konieczne są dalsze usprawnieniafragment"Ministerstwo Edukacji Narodowej, nie podjęło kwestii progu zdawalności egzaminów maturalnych z przedmiotów obowiązkowych w części podstawowej, który obecnie wynosi zaledwie 30 proc. Zdaniem NIK utrzymywanie tak niskiego progu zdawalności na egzaminie maturalnym jest szkodliwe dla polskiej oświaty, wpływa demotywująco na uczniów i stanowi swoistą zapowiedź ich niepowodzenia na studiach wyższych. Tymczasem próg zdawalności egzaminów potwierdzających kwalifikacje zawodowe to 50 proc. dla części teoretycznej i 75 proc. dla części praktycznej. Czytaj więcej
Próg zdawalności
– W tej chwili w prawie oświatowym, w ustawie o systemie oświaty jest zapisane, że od 2023 r. o zdaniu egzaminu maturalnego - oprócz wyników na poziomie podstawowym - będzie decydowało zdanie, czyli uzyskanie 30 proc. punktów, z jednego przedmiotu
na poziomie rozszerzonym. Jest to bardzo istotne podwyższenie, podniesienie poprzeczki
egzaminu maturalnego. Nie mamy czasu, żeby rozmawiać o tym, jak się zmieni egzamin
chociażby z języka polskiego, ale tam również będziemy podnosić poprzeczkę. Będzie
trudniej – powiedział posłom Marcin Smolik.
Czytaj także: Ten przedmiot powinien być obowiązkowy na maturze. Wszyscy na tym zyskamy
Przewodniczący CKE podkreślał, że w różnych krajach istnieją różne progi zdawalności matury. W niektórych krajach Europy wynosi on nawet 60-65 proc. – Bywa taki, ale bywa też dużo niższy. Chociażby na Łotwie próg zdawalności wynosi 5 proc. Na Litwie próg zdawalności jest ruchomy, zależy od tego, jak młodzież napisała egzamin. W jednym roku wynosi 7 proc., w innym roku 12 proc., w jeszcze innym 24 proc. To wszystko jest bardzo różnie rozwiązywane w bardzo różnych krajach – tłumaczył w Sejmie Marcin Smolik.
Kto się boi nowej matury?
Uczniom renomowanych liceów zmiany, jakie mają być wprowadzone za trzy lata, są niestraszne. Bywa, że już teraz zdają oni po kilka przedmiotów na poziomie rozszerzonym, zdobywając wysoki odsetek punktów – wszystko po to, by móc uzyskać indeks na najlepszych uczelniach i najbardziej obleganych kierunkach.
Ale jest też cała masa uczniów z liceów o niższym poziomie, z techników czy szkół branżowych. Oni zazwyczaj wybierają tylko jeden przedmiot dodatkowy, który muszą zdać na poziomie rozszerzonym, i często piszą go tylko "aby było". Zapewne przede wszystkim dlatego, że żaden próg nie istnieje. Ale też wielu z nich nie dałoby sobie z tym rady. I to oni i ich rodzice najbardziej obawiają się szykowanych zmian.
Arkusze egzaminacyjne
I to na razie tyle konkretów w sprawie nowej matury. Więcej będzie wiadomo, gdy uczniowie i nauczyciele poznają przykładowe arkusze egzaminacyjne. Centralna Komisja Egzaminacyjna obiecuje, że takie arkusze zostaną opublikowane na dwa lata przed egzaminem przeprowadzanym według nowych zasad, czyli wiosną 2021 r.