Dla tych chorych brakuje środków w aptekach. Przez szturm Polaków z powodu koronawirusa

Aneta Olender
– Matki dzieci chorujących na cukrzycę nie mogą dostać środków dezynfekujących, a jest im to niezbędne – mówi w rozmowie z naTemat członkini Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków. W wielu aptekach i sklepach od dawna nie można już kupić choćby żelu antybakteryjnego, bo Polacy w hurtowych ilościach wykupują środki odkażające. W konsekwencji brakuje ich dla tych, którzy naprawdę są w potrzebie.
W wielu aptekach i sklepach brakuje już nie tylko maseczek ochronnych, ale i środków odkażających. Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Gazeta
– Nie można nigdzie dostać takich płynów. Ludzie robią zapasy, jak na wojnę – żartuje jedna z rozmówczyń naTemat. Problem jednak w tym, że zupełnie nie jest jej do śmiechu. Jest jedną z tych osób, które środków odkażających potrzebują bardziej niż inni. Choruje na cukrzycę, dlatego musi codziennie kilka razy nakłuwać opuszki palców, żeby zmierzyć poziom glukozy. – I co ci ludzie później z tym zrobią? Na pewno tego nie wykorzystają – dodaje.

W trudnej sytuacji są także diabetycy, którzy korzystają z pompy insulinowej. Kiedy wymieniają wkłucia do pompy także muszą skorzystać z środków antyseptycznych. "Obłęd narasta. W aptece nie mogę kupić płynu odkażającego potrzebnego przy wymianie wkłuć do pompy insulinowej. Bo ludzie odkażają ręce 'z koronawirusa'" – napisała na twitterze dziennikarka Bianka Mikołajewska.


Taką sytuację potwierdziło w komentarzach kilku internautów: "Współczuję. Moja przyjaciółka ma dwoje z cukrzycą i przechodzi przez to samo", "Wszedłem dziś do apteki po tabletki przeciwbólowe. 20 osób w kolejce do kasy. Chorzy ludzie nie mogą kupić antyseptyków do przemywania ran. Normalnie panika jak na giełdzie w Nowym Jorku".

Uchronić się przed koronawirusem


Kiedy doniesienia dotyczące koronawirusa pochodziły z Chin, Polacy spali jeszcze spokojnie. Gdy wirus dotarł do Europy już tak dobrze nie było. Napięcie narastało z każdą kolejną wiadomością, w której informowano o następnych ofiarach we Włoszech. Aż wreszcie potwierdzono, że i w Polsce jest "pacjent zero".

Półki z makaronami, kaszami i ryżem w niektórych sklepach zaczęły świecić pustkami. Oblężenie od jakiegoś czasu odnotowują też apteki, znikają środki do odkażania i maseczki, bo Polacy porażeni widmem epidemii zaczęli robić zapasy. Na wszelki wypadek...

– Byłam kilka dni temu w drogerii, chwilę po tym, kiedy trafiła tam nowa dostawa płynów odkażających. Kiedy podeszłam do półki wzięłam ostatnią butelkę. Obok mnie stała kobieta, która w koszyku miała 6 takich butelek. Żałowała, że nie przyszła wcześniej, bo wzięłaby jeszcze więcej – opowiada w rozmowie z naTemat mieszkanka Warszawy.

Kiedy jednak jedni gromadzą niezbędne produkty, pozostali muszą od okienka odchodzić z niczym. Jednym ze skutków paniki jest sytuacja, w której od apteki do apteki w poszukiwaniu płynów do odkażania muszą chodzić chorzy, którzy naprawdę tego potrzebują.'

– Mam pacjentkę po operacji, która musi przemywać rany. Na ten moment nie mam jej nic do zaoferowania, nie ma nic do odkażania i dezynfekcji. Nawet spirytus salicylowy u mnie się skończył. Nigdy odkąd pracuję nie brakowało w aptece spirytusu salicylowego – opisywała w swoim tekście rozmowę w jednej z warszawskich aptek Katarzyna Zuchowicz.

Czym odkażać rany?


– W województwie świętokrzyskim powoli już zaczyna brakować takich środków – przyznaje Mariusz Gołdyn ze Świętokrzyskiego Oddziału Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków. Jednocześnie podkreśla, że zwykły płyn do dezynfekcji, żel antybakteryjny, czy mydło bakteriobójcze, już w tym momencie są towarem luksusowym.

– Wkucia, igły, lancety... Nam jest to na co dzień potrzebne do życia, dla naszego bezpieczeństwa, bo inaczej może dochodzić do zakażeń. Jeżeli ktoś bez potrzeby wykupuje środki dezynfekujące, a nam diabetykom są one na co dzień potrzebne, bo z powodu choroby prowadzimy taki tryb życia, to jest to problem – dodaje.

Mariusz Gołdyn, tak jak i nasi pozostali rozmówcy, apeluje o "zdrowy rozsądek". Panika nie jest wskazana. Owszem diabetycy potrafią poradzić sobie i bez specjalistycznych środków odkażających – mówią o dokładnym myciu rąk – ale wolą dmuchać na zimne.

– Dzieci, osoby, które przyjmują doposiłkowo insulinę, i kują się 4, 5 razy dziennie, to w ich przypadku dezynfekcja byłaby wskazana. W tej chwili nie ma w aptekach takich płynów. Niech pani uwierzy, że w poniedziałek koleżanka próbowała kupić i nie ma. Matki dzieci chorujących na cukrzycę nie mogą dostać środków dezynfekujących, a jest im to niezbędne. Ludzie niepotrzebnie panikują. Nawet nie wiem, czy będą w stanie to wszystko wykorzystać. Mam nadzieję, że to wszystko szybko wróci do normy – mówi Iwona Skrodzka z Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków koło w Olsztynie.

Prezeska Śląskiego Oddziału PSD Barbara Tometczak, także potwierdza, że najczęściej o trudnościach z kupnem czegoś do odkażania mówią mamy dzieci z pompami insulinowymi, choć nie tylko one skarżą się na obecną sytuację.

– To jest duży problem. Nie ma ani maseczek, ani środków dezynfekujących. Skarżą się na to również seniorzy, którzy są bardziej narażeni na choroby. My ludzie z cukrzycą, dostaliśmy taką informację, że jako diabetycy jesteśmy bardziej narażeni na zakażenie, bo mamy osłabiony organizm, a i tak nie możemy kupić niczego. Robi się takie podchody, jak dawniej w harcerstwie. Ja wlałam alkohol do butelki ze spryskiwaczem i korzystam z tego – słyszę od Tometczak.
Barbara Tometczak
Prezeska Śląskiego Oddziału PSD

Chodzi się od apteki do apteki... Osoby, które są trochę młodsze i nie mają problemu z internetem, szukają takich środków w sieci. Dzieje się jak za głębokiej komuny, ktoś wykupuje towar, a później sprzedaje z dużym zyskiem. Maseczki i środki odkażające pojawiają się na Allegro.