"Najbiedniejsi będą maturzyści". Nauczyciele przewidują skutki zamknięcia szkół

Anna Dryjańska
Szkoły w Polsce zostały zamknięte na 14 dni z powodu koronawirusa. Taką decyzję podjęło Ministerstwo Edukacji Narodowej, a ogłosił w środę przed południem premier Mateusz Morawiecki. Czy fakt, że placówki edukacyjne będą nieczynne, odbije się na wynikach dzieci? I jakie będą inne skutki zamknięcia szkół? Zapytaliśmy nauczycielki i nauczycieli.
Jakie byłyby skutki zamknięcia szkół z powodu koronawirusa? naTemat zapytał nauczycielki i nauczycieli. fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Uczniowie już na kilkadziesiąt godzin przed decyzją rządu PiS wzywali na Twitterze do tego, by zamknąć szkoły z powodu koronawirusa. Pokazywali jak zatłoczone są korytarze po likwidacji gimnazjów i pytali, jak w takich warunkach mają stosować się do środków ostrożności (w tym unikania tłumów), o których mówi władza. Swoje wpisy oznaczali hasztagiem #odwolacszkolyXD.

Młodzi podkreślali też, że oczywiście cieszyliby się z zamknięcia szkół, ale za ich postulatem stoi prawdziwy problem: obawa przed zarażeniem osób starszych, głównie babć i dziadków, którzy są w grupie podwyższonego ryzyka zakażenia koronawirusem. Nastolatki mogą być nosicielami i nawet nie rozwinąć objawów, a nieświadomie przekazywać wirusa osobom o obniżonej odporności (nie tylko starszym, ale i schorowanym).


Wtórowali im także niektórzy nauczyciele. "Ja bym zawiesiła zajęcia. W tej atmosferze lęku i wszystkowiedzy i tak praca w szkole jest pozorna" – pisała Marta, nauczycielka z Krakowa. I nie była jedyna. Do czasu ogłoszenia decyzji o zamknięciu szkół petycję w tej sprawie podpisało ponad 32 tys. osób.

Odrabianie lekcji w wakacje

Czy rok szkolny zostanie wydłużony z powodu zamknięcia szkół? Pedagodzy, z którymi rozmawiał naTemat, nie mają takich obaw. Przypominają, że zeszłoroczny strajk nauczycieli o poprawę warunków edukacji nie skutkował podobnymi rozwiązaniami. Podobne spojrzenie ma część nauczycieli, którzy są też rodzicami. – Gdy był strajk, lekcje nie były odrabiane, dlaczego teraz miałoby być inaczej? – pyta retorycznie Katarzyna, nauczycielka języka angielskiego w gdańskim liceum. U niektórych nauczycieli pojawiają się jednak obawy o pieniądze, a konkretnie jak zawieszenie zajęć wpłynie na ich pensje.

Pensje nauczycieli

W odpowiedzi na te wątpliwości Związek Nauczycielstwa Polskiego przygotował opinię prawną. Wynika z niej, że nauczycielom w czasie przestoju przysługuje wynagrodzenie zasadnicze, dodatek stażowy, dodatek motywacyjny oraz dodatek funkcyjny i wiejski. Jak podkreśla ZNP, przyczyna niewykonywanie pracy przez nauczycieli leży bowiem w tej sytuacji po stronie pracodawcy.

To jednak nie znaczy, że pensja nauczyciela będzie taka sama, jak za miesiąc poprzedzający zamknięcie szkół. Odpadnie bowiem wynagrodzenie z tytułu godzin ponadwymiarowych, wynagrodzenie z tytułu nadliczbowych i dodatek za warunki pracy. Zamknięte szkoły nie oznaczają jednak laby dla pedagogów. Dyrekcja może powierzyć im nauczanie zdalne.

Nauka zdalna?

Lekcje przez internet to rozwiązanie, które zdaniem indagowanych nauczycieli może być przynajmniej częściową odpowiedzią na koronawirusa.

– Przewidywania są takie, że przejdziemy na pracę zdalną. Na chwilę obecną Librus posiada takie możliwości – jest to opcja jak najbardziej realna. Zresztą już od dłuższego czasu w wielu szkołach wykorzystuje się nowe technologie, więc to nie powinno być wielkim szokiem dla kadry pedagogicznej. Nauczyciele już dawno zostali przeszkoleni, żeby bardziej uatrakcyjniać swój warsztat pracy. Ósme klasy będą miały czas na realizację punktów podstawy programowej, które ich obowiązują na egzaminie. Ale przyznać trzeba, że uczniowie klas 8 nie mają w dwóch ostatnich latach szczęścia – komentuje jeden z nauczycieli, Maciej.

Jego optymizmu nie podziela Mirosława, koleżanka po fachu z okolic Zamościa. – A my na wsi nie mamy takich możliwości – kwituje krótko. Do zdalnego prowadzenia lekcji nie wystarczą bowiem dobre chęci, nawet jeśli towarzyszą im odpowiednie umiejętności – potrzebny jest sprzęt. A nie wszystkie szkoły są w niego wyposażone. Do tego dochodzi kolejny element – ten po stronie rodziców. Aby nauka na odległość była możliwa, uczniowie potrzebują komputera i internetu. Nie wszystkie dzieci i nastolatki mają do nich dostęp w domu. To oznacza, że część uczennic i uczniów może być wykluczona z edukacji, która przypadnie w udziale ich rówieśnikom. Smartfon nie załatwi sprawy.

Koronawirus a matura

– W najgorszej sytuacji są maturzyści – uważa Aniela, nauczycielka z Tczewa. Dodaje, że zamknięcie szkół z powodu koronawirusa nakłada się na trudności spowodowane likwidacją gimnazjów. – Część szkół nadal nie zrealizowała całego materiału – pozostały działy zarówno na podstawach, jak i na rozszerzeniu. Podobnie jest w klasach 8 – część dzieci nie zrealizowałaby ostatniego działu z matematyki, czyli Bryły. Co więcej spora część tych dzieci nie uczyła się o bryłach również w klasie 7 ze względu na przeładowanie programu – tłumaczy Aniela. – Najbiedniejsi są maturzyści – wtóruje jej Jola, należąca do grupy Ja, nauczyciel.

Jednak inni pedagodzy studzą emocje. Zwracają uwagę na to, że zarówno maturzyści, jak i ósmoklasiści przygotowują się do egzaminów od wielu miesięcy. Jeśli nie uczyli się i nie powtarzali materiału do tej pory, to 2 tygodnie, przez które zamknięte będą szkoły, i tak by ich nie uratowały. Z kolei ci, którzy się uczyli, nie obleją egzaminów dlatego, że przez 14 dni nie chodzili do szkoły.

Czytaj także:

"To jest katastrofa". Na Dolnym Śląsku już brakuje sprzętu w szpitalach
Właściciel firmy higienicznej stracił nerwy patrząc na ceny maseczek. "To k***wstwo"
Przynieś własne opakowanie do apteki! Nowy komunikat GIF ws. środków dezynfekujących