"Zaczyna się zamiatanie pod dywan". Pracownicy szpitala o kłamstwach dot. pacjentki z Poznania

Zuzanna Tomaszewicz
Niedawno media obiegła informacja o tym, że pacjentka, która ma koronawirusa i trafiła do szpitala w ciężkim stanie, nie miała kontaktu z osobą, która wracała z zagranicy. Teraz jednak pracownicy placówki w Puszczykowie, w której kobieta została przyjęta wcześniej, zaprzeczają tym doniesieniom. "Bzdura" – napisano w anonimowym liście.
Pacjentka z Poznania miała kontakt z osobą zakażoną? Fot. Władysław Czulak / Agencja Gazeta
Wiadomość od pracowników szpitala w Puszczykowie opublikowana została przez portal Epoznan.pl. W jego treści widzimy, że informacje o tym, jakoby pacjentka nie miała kontaktu z osobami, które przebywały zagranicą, są nieprawdziwe. "Faktycznie nie przebywała ona poza granicami kraju, jednakże miała kontakt z osobą, która przyjechała z nart z Włoch" – czytamy w liście.

"Już zaczyna się zamiatanie sprawy pod dywan, a że pacjentka jest w ciężkim stanie to nie może temu zaprzeczyć, ale zapewniam, że informowała lekarza Szpitala Zakaźnego, że miała kontakt z osobą, która przyjechała z Włoch, jednakże ten stwierdził, że upłynęło zbyt dużo czasu od kontaktu z tą osobą" – podkreślili pracownicy. Ich zdaniem wypowiedź prof. Magdaleny Figlerowicz z Kliniki Chorób Zakaźnych w Poznaniu, która poinformowała o tym, że pacjentka nie miała kontaktu z osobą zakażoną, jest "bzdurą". "Wypowiedź (…) ma na celu fakt ukrycia tego, że powyższy przypadek został zbagatelizowany przez lekarza, tym samym uważamy, że nie dopełnił obowiązków, ponieważ swoim zachowaniem naraził wiele osób na utratę życia i zdrowia" – podkreślono w liście.


Czytaj także: Zaskakujące informacje o pacjentce z Poznania. Nie miała kontaktu z osobami, które wróciły

Jakby tego było mało pacjentka przebywała w szpitalu w Puszczykowie na sali razem z innymi pacjentami. "Przez 3 dni pacjentka leżała na wyizolowanej sali, gdzie wykonywane były przez personel oddziału wewnętrznego wszystkie niezbędne czynności ale...bez jakiegokolwiek specjalistycznego zabezpieczenia. (...) Początkowo leżała na sali z innymi chorymi, gdzie wstęp miał również personel sprzątający i osoby odwiedzające innych chorych" – dodali pracownicy placówki.

Więcej wiadomości na temat koronawirusa:


Porażająca relacja syna Polaka z koronawirusem. "Sanepid powiedział, że nie ma powodu do obaw"

Wójt Nadarzyna zdradza, jak wyglądają szpitalne procedury. Jego syn ma koronawirusa