Mówiono jej, że nie będzie aktorką. O Vanessie Aleksander już jest głośno dzięki "Hejterowi"
Vanessa Aleksander sama przyznaje, że na pierwszym roku studiów jedna z wykładowczyń Akademii Teatralnej mówiła jej, że nie nadaje się do bycia aktorką. 24-latka udowodniła jednak, że jest stworzona do grania w filmach i na deskach teatru. Teraz, dzięki roli w głośnym thrillerze Jana Komasy, o młodej gwieździe usłyszy każdy.
W filmie "Sala samobójców. Hejter" Vanessa Alexander wcieliła się w postać Gabi Krasuckiej, dziewczyny z bogatego domu. Choć bohaterce z pozoru niczego nie brakuje, ma ona problemy z wagą i za dużo imprezuje. – Nie potrafię jej potępić. W świecie, w którym rządzi konsumpcjonizm, wszyscy chcą się wspinać jak najwyżej – powiedziała aktorka w rozmowie z "Vogue Polska".
Aby wczuć się w graną przez siebie postać, Aleksander zrzuciła blisko 10 kilogramów, a także zakraplała oczy atropiną - tym sposobem uzyskała efekt rozszerzonych źrenic. "Dwa tygodnie chodzenia w okularach przeciwsłonecznych i nie patrzenia w stronę światła - kolejny stopień do Krasuckiego piekła" – napisała na Instagramie.
Czytaj także: To przerażająco aktualny film. Tak, jakby twórcy przewidzieli zamach na Pawła Adamowicza
24-latka ocenia szkołę teatralną jako wyjątkowe miejsce, które – niestety – nie jest bez wad. – Zdarzają się takie osoby, które - mam wrażenie - decydują się na bycie w szkole, ponieważ nie mają czym się zajmować. Chcą jakoś zaanimować swój czas (…), więc postanawiają być pedagogami. Osoby, które nie są nawet przeszkolone do tego, jak rozmawiać z młodym człowiekiem. Osoby, które są nieczuły na emocje młodego człowieka, który jest bardzo wrażliwy – wyjaśniła w internetowej rozmowie z dziennikarką Kasią Gargol.
Mimo zniechęcających uwag wykładowczyni, Vanessie udało się spełnić marzenia. –
Moja rodzina karmiła mnie całe życie miłością i wiarą w drugiego człowieka, ale i w samego siebie. Dlatego teraz, w dorosłym życiu, chcę dawać ją innym – skwitowała.
źródło: "Vogue Polska"