Przez Polskę nie mogli dostać się do domów. Estończycy i Łotysze zawiedzeni postawą Polaków
Zdjęcia gigantycznych kolejek na polsko-niemieckiej granicy obiegły internet, udostępniają je ludzie z wielu krajów. Ale na granicy nie stoją tylko Polacy. Również Litwini, Łotysze, Estończycy, którzy próbują dostać się do swoich domów. Części z nich już się to udało. Przez Polskę jadą konwoje, na Litwę dotarł też specjalny pociąg. Ale część szuka innych sposobów. Po Estończyków i Łotyszy do Niemiec właśnie płynie statek. – Ludzie rozumieją sytuację, ale niektórzy mają żal do Polski – słyszę od estońskich dziennikarzy.
Dla obywateli Litwy, Łotwy i Estonii, którzy wracają z Zachodu, Polska to jednak przede wszystkim tranzytowy kraj. I właśnie wielu z nich, z powodu koronawirusa i surowych ograniczeń, utknęło w ostatnich dniach na polskiej granicy.
Pociągiem i konwojem przez Polskę
W Świecku, gdzie pierwszego dnia stanęło około 400 litewskich samochodów osobowych i autobusów, doszło nawet do protestu. Interweniowały litewskie władze, zresztą dziś w Warszawie jest też delegacja z Litwy. Co ustalono?
A także:"Uzgodniono, że obywatele Litwy, przebywający w dalekich krajach, będą przyjmowani na pokład samolotów polskich linii lotniczych LOT, które wspólnie z polskim rządem realizują program LOT do domu. Po przylocie do Warszawy zostaną przesadzeni na litewskie czartery w liczbie do 50 pasażerów każdy. Konwoje drogą lądową na Litwę nie będą się odbywały". Czytaj więcej
Pierwsze konwoje busów i wanów, pod eskortą policji, 16 marca przejechały przez nasz kraj. Jak informowały służby graniczne, byli w nich również Łotysze i Estończycy."Konwoje przez terytorium RP od granicy z Niemcami, uruchomienie specjalnego połączenia kolejowego z Frankfurtu nad Odrą do Kowna, zapewnienie specjalnych połączeń promowych oraz otworzenie dodatkowego przejścia granicznego na granicy polsko – litewskiej w Ogrodnikach/Lazdijai". Czytaj więcej
Czytaj także: Rząd łagodzi obostrzenia na granicach. Otworzą kolejne przejścia, by ułatwić wjazd do kraju
– Część osób wróciła specjalnym pociągiem, który puszczono z Niemiec, przez Polskę, na Litwę. A kierowców samochodów osobowych kierowano do Ssasnitz na prom do Kłajpedy. Prom płynie 18 godzin. Ale część obywateli Litwy na pewno wciąż stoi na granicy – mówi Audrius Baciulis.
To konkretne rozwiązania. Ale sprawa w państwach bałtyckich wzbudziła jednak duże emocje. Estońskie media podają, że na początku na granicy polsko-niemieckiej utknęło kilkadziesiąt osób z ich kraju. Piszą także, że Polska miała zapewniać, że estońskie samochody będą mogły przejechać przez nasz kraj, a potem nic z tego nie wyszło. Podobnie piszą media łotewskie.
Ambasada Estonii w Warszawie tak odpowiedziała na nasze zapytanie: "Tylko autobusy i duże busy otrzymały zgodę na przejazd przez Polskę w konwoju. Estończycy w większości byli samochodami osobowymi, więc według naszej wiedzy, tylko niewielu kierowców minibusów skorzystało z tej opcji. Większość Estończyków, która podróżowała własnymi samochodami, skorzystała z innych tras, przez kraje skandynawskie, które nie stawiają nam tranzytowych przeszkód w powrocie do domu".
Media opisują np. historię jednego kierowcy ciężarówki. Aare Saal opowiadał, że estońskie MSZ było w kontakcie z tymi, którzy utknęli na granicy z Polską. Ale sytuacja w praktyce wyglądała tak, że on zdecydował się na inną drogę – przez Malmo w Szwecji do portu w Kappelskäri, by stamtąd płynąć do domu.
Niektórzy, jak podaje nam ambasada, we wtorek skorzystali z promu, który zaproponowała Polska – z Saasnitz do Kłajpedy: "Na dzień dzisiejszy nie mamy informacji, czy na granicy polsko-niemieckiej wciąż są obywatele Estonii, którzy chcą wrócić do domu".
Szef MSZ Estonii ostrzegał
– Część ludzi podeszła ze zrozumieniem, sytuacja jest niezwykła dla wszystkich. Ale niektórzy byli źli na Polskę, że przecież była naszym sojusznikiem, a teraz... A część ludzi po prostu pyta, dlaczego nasi rodacy nie wrócili wcześniej, przecież było widać, co się dzieje – dodaje w rozmowie z naTemat Sulev Vedler, zastępca redaktora naczelnego gazety "Eesti Ekspress".
W sobotę, jak mówi, minister spraw zagranicznych apelował do Estończyków, by jak najszybciej wracali do domu. – Urmas Reinsalu ostrzegał, że granice będą zamknięte. Niektórzy zareagowali za późno, inni mieli za daleko, jeszcze inni może nie zrozumieli powagi sytuacji. W każdym razie na granicy pojawili się zbyt późno – opowiada.
Kilka dni temu media cytowały inne słowa szefa MSZ. "Byłem w kontakcie z polskim ministrem spraw zagranicznych, nasz premier był w kontakcie z polskim premierem, nasz prezydent był w kontakcie z polskim prezydentem. Wszystkie trzy kraje bałtyckie zrobiły dokładnie to samo" – mówił Urmas Reinsalu.
Powiedział też: "Polska nadal odmawia zezwolenia obywatelom państw bałtyckich na niemieckiej granicy na podróżowanie samochodem po całym kraju i zaoferowała im możliwość dojazdu autobusem, pociągiem lub łodzią. Dlatego Estonia szuka sposobów na sprowadzenie tam swoich obywateli statkiem".
"Romantica" zabierze Estończyków i Łotyszy
Tallink Grupp we współpracy z MSZ już wysłała statek do Niemiec. Nazywa się Romantica i normalnie kursuje na linii Ryga-Sztokholm. 17 marca wieczorem wypłynął z Rygi i ruszył do Sassnitz w Niemczech. Mogli z niego skorzystać Niemcy, którzy z kolei chcieli wydostać się z państw bałtyckich.
18 marca wieczorem miał zabrać obywateli Estonii i Łotwy w drogę powrotną. Podróż miała trwać około 24 godzin. W oficjalnym oświadczeniu napisano, że statek "zabierze do domu Estończyków i Łotyszy, którzy utknęli w Europie z powodu zamkniętych granic".
"Obywatele państw bałtyckich, którzy chcą wrócić do domu samochodem, muszą udać się do Saasnitz, 380 km od przejścia granicznego we Frankfurcie nad Odrą" - podają łotewskie media.
– To była skoordynowana akcja rządów Łotwy i Estonii – przyznaje Sulev Vedler.
Dziennikarz przekazuje nam komunikat estońskiego MSZ. "Pracowaliśmy całą noc, by pomóc wrócić do domu obywatelom Estonii, którzy utknęli na granicy niemiecko-polskiej.
Obecna sytuacja nie pozwala, by powrót nastąpił drogą lądową. Jestem wdzięczny liniom Tallink za szybką reakcję i współpracę, by pomóc rodakom" – stwierdził minister Urmas Reinsalu.
Selev Vedler sprawdził. Na statek zgłosiło się 426 osób i 149 samochodów. Obywatele Estonii będą potem mogli udać się z Rygi do swojego kraju. "Łotwa nie wprowadziła restrykcji tranzytowanych dla obywateli UE wracających do swoich domów" - napisała nam ambasada Estonii.
Państwa bałtyckie działają razem
Dlatego Evelyn Kaldoja uważa, że Polacy powinni wiedzieć, że w jej kraju część ludzi jest zawiedziona. – To ważne. Estonia zawsze uważała Polskę za bardzo bliskiego sojusznika. Dlatego sytuacja na granicy dla wielu musiała być szokiem – mówi.
Szok mógł być tym większy, gdyż – jak twierdzi – wszystkie państwa bałtyckie też zamknęły swoje granice. – Ale ustaliły między sobą, że każdy, kto będzie wracał do domu, może podróżować przez terytorium pozostałych. Estonia, podobnie jak Litwa i Łotwa, na to pozwala. Wszystkie trzy kraje zamknęły w tym samym czasie swoje granice i przyjęły takie samo, wspólne, stanowisko – tłumaczy.