Katolicki dziennikarz zareagował na zakażenie znanego muzyka. "Może się nawróci"

Rafał Badowski
Członek zespołu Batushka z Podlasia jest zakażony koronawirusem. Dla katolickiego publicysty okazało się to pretekstem do rozważań na temat wiary w Boga i domniemanej profanacji symboli religijnych.
Katolicki dziennikarz zareagował na zakażenie znanego muzyka Batushki słowami "Może się nawróci". Fot. Twitter / Artur Stelmasiak
Informacja o tzw. pacjencie zero z Podlasia pojawiła się w czwartek. Mieszkaniec Sobolewa to Krzysztof Drabikowski, który sam siebie nazwał z tej okazji "prekursorem na Podlasiu". Znalazł się w szpitalu zakaźnym w Białymstoku z powodu covid-19. Potwierdzono u niego obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Wcześniej podróżował m.in. po Niemczech i Wielkiej Brytanii. Mężczyzna twierdzi, że miał spore problemy ze skontaktowaniem się z odpowiednimi służbami ratunkowymi.

W specyficzny sposób informację o zakażeniu skomentował katolicki dziennikarz "Niedzieli" Artur Stelmasiak. "Pierwszy przypadek koronawirusa na Podlasiu trafił na członka satanistycznego zespołu Batushka, który profanował liturgię Kościołów wschodnich. Może się nawróci i stwierdzi, że lepiej prosić Pana Boga o pomoc, a nie szatana. I co wirus rozprzestrzenia się na Mszach św" – napisał w dość osobliwym poście Stelmasiak. Przy okazji epidemii koronawirusa w Polsce głośno jest też o różnych żartownisiach czy zwykłych nieporozumieniach. Ukrainiec w województwie opolskim podczas rozmowy przez telefon w sklepie wyznał, że jest na kwarantannie. Obsługa sklepu wezwała policję. Okazało się, że po prostu miał zostać w domu, a użycie słowa "kwarantanna" wywołało problemy.


Z kolei 59-letni mieszkaniec Grudziądza groził podczas rozmowy pod telefonem alarmowym 112, że będzie jeździł po mieście i zakazi wszystkich koronawirusem. Okazało się, że był pod wpływem alkoholu i to był jedynie głupi żart. Za nieodpowiedzialne zachowanie stanie jednak przed sądem.

Czytaj także:


Pacjent zero z Podlasia to muzyk znanego zespołu. Od 3 dni nie dodzwonił się do sanepidu

Gdy robił zakupy wyznał, że jest na kwarantannie. Obsługa wezwała policję

Groził, że zakazi wszystkich koronawirusem. Teraz ma poważny problem