Nie "poprzewracało mi się w d...". Te słowa o depresji byłej szefowej "Wiadomości" mnie zmroziły

List czytelniczki
"Mam 30 lat. Na depresję choruję od jedenastu. Pani Marzena Paczuska pewnie zadrwiłaby z mojego wyznania. Usłyszałabym, że "poprzewracało mi się w...", bo mam "wszystko". Pewnie usłyszałabym też, że wymyślam sobie chorobę i jestem "rozmemłaną, pogubioną frustratką". Ale ja to sobie wypraszam i nie życzę sobie, żeby ktokolwiek mówił tak o mnie albo kimkolwiek innym, kto cierpi na depresję czy inną chorobę psychiczną" – pisze w liście do naTemat czytelniczka.
Depresja to śmiertelna choroba Fot. Kadr z filmu "Między nami bliźniętami"
Kiedy przeczytałam u Państwa artykuł "W d... się poprzewracało". Była szefowa "Wiadomości" zakpiła z chorób psychicznych" na początku nie wierzyłam w to, co przeczytałam. Potem zrobiło mi się niewiarygodnie smutno, aż w końcu zareagowałam wściekłością. Stąd ten list. List, który piszę w imieniu moim i milionów osób chorych na depresję i który, mam nadzieję, przeczyta pani Marzena Paczuska. Pani Paczuska, była szefowa "Wiadomości" i członkini zarządu TVP zawieszona w wykonywaniu obowiązków, miała bowiem czelność śmiać się z osób chorych na depresję. Tak, śmiać się, a wręcz drwić z nich. Brakuje mi aż słów – każde określenie będzie zbyt łagodne. Poczułam się dotknięta i obrażona, że osoba publiczna, do tego związana z Telewizją Polską, mogła popełnić taką wypowiedź.


Depresja


Mam 30 lat. Na depresję choruję od jedenastu. Nie przeżyłam, jak pisała pani Paczuska, "obozów, więzienia i dwóch wojen". Miałam normalne dzieciństwo, mam kochającą rodzinę. Skończyłam studia, mam fajną pracę i świetnych przyjaciół. Ale mimo to jestem chora, na co mam "papier" od lekarza psychiatry. Biorę leki, na terapię aktualnie nie chodzę, bo nie mam pieniędzy na prywatne sesje, a do NFZ... Wiadomo, nie sposób się dostać "na już".

Pani Paczuska pewnie zadrwiłaby z mojego wyznania. Usłyszałabym, że "poprzewracało mi się w...", bo mam "wszystko". Pewnie usłyszałabym też, że wymyślam sobie chorobę i jestem "rozmemłaną, pogubioną frustratką". Ale ja to sobie wypraszam i nie życzę sobie, żeby ktokolwiek mówił tak o mnie albo kimkolwiek innym, kto cierpi na depresję czy inną chorobę psychiczną.
Prawda wygląda tak, że depresja nie wybiera. Nie ma reguły, nie ma wyjątku. Owszem, było w moim życiu wydarzenie, które tę depresję pogłębiło (powtarzam: pogłębiło, nie wywołało). Zostałam zgwałcona przez bliską osobę. Jednak nie traktuję tego jako "powodu depresji", bo byłoby to zakłamanie rzeczywistości. Depresja może dopaść każdego – kogoś, kto ma bajkowe życie i kogoś, kto siedzi w więzieniu. A jednocześnie to, że ktoś przeżył "obozy, więzienia i dwie wojny", nie oznacza, że depresję mieć musi. Wszystko zależy od ludzkiej psychiki, od mózgu. Jeden chory wytrwa i wygra z tą śmiertelną chorobą, a inny nie będzie mieć siły na dalszą walkę i popełni samobójstwo. Tak to wygląda.

Życie z depresją


Jak wygląda życie z depresję? Jak jazda kolejką górską bez pasów bezpieczeństwa. Nigdy nie wiesz, kiedy się utrzymasz, kiedy spadniesz, a kiedy utkniesz na górze z powodu usterki technicznej. Raz czujesz się dobrze i możesz przenosić góry, a za miesiąc leżysz bez ruchu, nie masz siły pójść do pracy czy wziąć prysznica.

Proszę uwierzyć, że gdybym mogła, nie chciałabym być "rozmemłana". Ale jestem chora i mogę jedynie brać leki i żyć najlepiej, jak potrafię. Przez ostatnie miesiące czułam się lepiej, obecnie siedzę sama w domu z powodu epidemii koronawirusa. Dmucham nie zimne, nie wychodzę, nie chcę narażać siebie i innych. Ale przez to mój stan się pogorszył, co już widzę. Pogorszył się, bo się boję, stresuję, martwię o mnie i bliskich. Zawsze pomagała mi świadomość, że podczas gdy ja leżę zmarnowana chorobą na łóżku, na zewnątrz dzieje się życie. Muzyka, śmiech, tłum. Teraz ta myśl, która mi tak pomagała, nie ma racji bytu. Na zewnątrz jest pusto, cicho i niebezpiecznie. Dlatego jest mi gorzej, ale walczę. I dlatego chciałabym wyjść do lasu czy na spacer, bo owszem, kontakt z naturą i ruch mi pomaga. Dokładnie tak, jak napisał to pan Marcin Wyrwał.

Dlatego jestem oburzona słowami Pani Paczuskiej i czuję się zażenowana, że ktoś taki zasiada(ł) w zarządzie Telewizji Polskiej. Jeśli Pani to czyta, życzę Pani odrobiny empatii i serca. Oraz życzę też, żeby depresja nigdy Panią nie dopadła.

Pozdrawiam,
Marta