Papieski jałmużnik poprosił kardynałów, by oddali pensje potrzebującym. Nie takiej reakcji oczekiwał

Łukasz Grzegorczyk
Polski kardynał i papieski jałmużnik ksiądz Konrad Krajewski zaapelował do współpracowników papieża Franciszka, by każdy z nich oddał swoją jedną pensję na rzecz najbardziej potrzebujących. Apel duchownego został jednak źle zrozumiany.
Ks. kard. Konrad Krajewski apelował do współpracowników papieża, by oddali potrzebującym jedną pensję. Fot. screen z youtube.com/san giuseppe da copertino
O sprawie napisał Piotr Żyłka, redaktor naczelny katolickiego portalu DEON.pl. Poinformował, że zadzwonił do niego kardynał Konrad Krajewski. To papieski jałmużnik, który ostatnio wyszedł z konkretnym apelem do bliskich współpracowników Franciszka. Chciał, żeby każdy z nich oddał swoją jedną pensję, jeden miesięczny dochód na jałmużnę. I żeby papież mógł te środki przekazać najbardziej potrzebującym.

"Jednak włoskie i watykańskie media bardzo złagodziły jego apel i napisały, że jałmużnik papieski poprosił o datki" – stwierdził Piotr Żyłka. – Nie chodzi o żadne datki. Problem w Kościele jest taki, że my się przyzwyczailiśmy, że nam się daje, a nie że my dajemy. Dlatego poprosiłem o konkretną rzecz. Nie żeby zebrali teraz gdzieś od wiernych pieniądze i je przekazali papieżowi, ale żeby dali własne pensje. Jałmużna powinna być bardzo konkretna, powinna zaboleć – przekazał kard. Krajewski.


Czytaj także: Oddał swoje mieszkanie uchodźcom, teraz został wynagrodzony przez papieża Franciszka. Konrad Krajewski będzie kardynałem

Duchowny wskazał, jak w czasie epidemii koronawirusa naraża się personel medyczny, a lekarze "oddają życie". – Ja tylko proszę, żeby dostojnicy watykańscy oddali po jednej pensji. Żeby ich chociaż trochę zabolało. A część z nich najbardziej zabolało to, że ktoś im chce sięgnąć do kieszeni – wyjaśniał.

Dalej duchowny zwrócił na jedną kwestię, dotyczącą pieniędzy, które mają do dyspozycji księża. – Za bardzo w Kościele przyzwyczailiśmy się do tego, że rozdajemy, ale nie swoje. W kościele zbieramy na tacę, później część z niej przeznaczamy na pomoc potrzebującym. Ale to nie są nasze pieniądze, to przecież ludzie nam dali! Trzeba zapytać ile proboszcz sam dał na tacę. Bo to dopiero wtedy jest jałmużna. Trzeba dawać ze swojego a nie z datków – ocenił.

Czytaj także: Polski ksiądz i papież Franciszek dali naszemu Kościołowi lekcję, której długo nie zapomni

We Włoszech trwa dramatyczna walka z pandemią koronawirusa. Ostatni bilans mówi o ponad 132 tys. osób zakażonych i ponad 16,5 tys. osobach zmarłych.