Trzy powody, dla których nie zagłosuję w wyborach korespondencyjnych [DRYJAŃSKA]
Dziwna sprawa, ale zawsze wiedziałam, że pójdę siedzieć za coś politycznego. Może to kwestia przekazu medialnego we wczesnym dzieciństwie w latach 80-tych. Zresztą mniejsza z tym. Pytanie było tylko: za co.
Tak czy inaczej nie zamierzam bowiem zwracać PiS–owi papierów, które mają mu umożliwić przyklepanie kopertowego prezydenta. Epidemiczny kandydat Andrzej Duda niecierpliwie przebiera nogami, gdy jego związani i zakneblowani rywale zostali zamknięci w koronawirusowej piwnicy. Honor? Przyzwoitość? Fair play? Bez żartów. Ten pociąg już dawno odjechał razem z peronem. Liczy się tylko długopis.
4 marca 2020. Andrzej Duda podpisuje ustawę o kolei. Tego samego dnia w Polsce oficjalnie potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa. 2 dni później rząd podjął próbę zakupu maseczek.•fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Po pierwsze jako obrończyni życia (nie mylić z embriofetyszyzmem) nie będę narażać na zakażenie koronawirusem listonoszy oraz ich bliskich, a także innych osób, które zostaną zmuszone do dotykania tysięcy kart wyborczych, byle tylko znowu wsadzić długopis Kaczyńskiego do Pałacu. Po prostu nie. I jestem gotowa ponieść konsekwencje przewidziane pisanym na kolanie bezprawiem.
Po drugie nie przyjmuję zaproszenia do gry, gdy karty są znaczone. Konstytucja gwarantuje mi prawo do tajnego głosowania, a partia rządząca chce mnie go pozbawić. Wiem, że ustawa zasadnicza jest dla jej członków niczym wobec pstryknięcia palcami Jarosława Kaczyńskiego, ale obiektywnie nadal ważniejsza jest Konstytucja. A głosowanie korespondencyjne wprowadzane bez żadnego trybu daje władzy praktycznie wolną rękę w fałszowaniu wyników. Ja swojej do tego nie przyłożę.
Po trzecie ani mi się śni stwarzać pozory, że mamy do czynienia z wyborami, bo nie mamy. Prawdziwe głosowanie możliwe jest wtedy, gdy poprzedzają je miesiące kampanii. Wtedy wyborcy mają realny wybór – mogą usłyszeć, co każdy kandydat ma im do zaproponowania. Ziemia do PiS: kilka tygodni temu kampanię przerwała epidemia. To, co odbędzie się 10, 17, czy 23 maja, można nazywać wieloma, mniej lub bardziej cenzuralnymi określeniami, ale "wybory" z pewnością nie są jednym z nich.
A Jarosław Kaczyński tylko zaciera ręce. Co tam druga fala epidemii, co tam setki, czy tysiące ludzi, które umrą, by postawił na swoim. Facet, jeśli tak bardzo tego chcesz, skończ z tą farsą i wydaj edykt czy inną encyklikę, że Duda nowym prezydentem jest. Bo tak. Bo ty tak chcesz. A nie tchórzliwie, pokątnie, kombinujesz rękami swoich podwładnych. Chociaż nie, sorry, przecież ty nigdy nie ryzykujesz. Cenę zawsze płacą inni, a ty jesteś na to gotowy.