"Albo oszustwo, albo fałszerstwo". Ekspert analizuje paragon Kaczyńskiego, który pokazała TVP

Anna Dryjańska
Widok posła Kaczyńskiego, który mimo epidemii koronawirusa odwiedza z grupą towarzyszy pomnik smoleński i Cmentarz Powązkowski, na którym spoczywa jego matka, rozsierdził wielu Polaków. Z pomocą przyszła rządowa TVP. W "Wiadomościach" pokazała paragon, który rzekomo świadczy o tym, że polityk za własne pieniądze kupił kilka wieńców na groby innych ofiar katastrofy smoleńskiej. Z wersją TVP jest jednak pewien problem. – To nie jest paragon fiskalny. To albo oszustwo, albo fałszerstwo" – mówi naTemat dr Tomasz Kasprowicz, ekonomista i wiceprezes Fundacji Respublica.
Paragon Kaczyńskiego, który rządowa telewizja prezentuje jako dowód, że przywódca PiS w czasie epidemii odwiedził nie tylko grób swojej matki, ale i ofiar katastrofy smoleńskiej pochowanych na Cmentarzu Powązkowskim. screen TVP
Anna Dryjańska: Gdy "Wiadomości" TVP pokazały paragon Kaczyńskiego, na Twitterze zaczęły się mnożyć wątpliwości. Wskazywano, że dokument wygląda nietypowo, zawiera dziwne elementy. A jaka jest pańska ekspercka opinia o tym paragonie?

Tomasz Kasprowicz: W skrócie? Że to, co nam pokazano w TVP, to nie jest paragon fiskalny. Widać to choćby po tym, że brakuje oznaczenia "Paragon fiskalny". Jest tylko "Paragon".

To tylko jedno słowo. To ma znaczenie?

W państwie takim jak nasze ma kluczowe znaczenie. Ministerstwo Finansów dokładnie określa, jakie elementy ma zawierać ten dokument. To dokuczliwy element naszej biurokracji, ale przepisy w są tym zakresie jasne i o ile w przypadku faktury pewne błędy można jeszcze poprawić, to paragony są w tej kwestii znacznie bardziej rygorystycznie traktowane. Zresztą oznaczenie "paragon fiskalny" to nie jedyna rzecz, której brakuje na kartce pokazanej przez "Wiadomości".


Czego jeszcze nie ma, a powinno być?

Brakuje logo fiskalnego. To wzór, który zgodnie z prawem powinien się znajdować w ostatniej linijce każdego paragonu fiskalnego wraz z numerem unikatowym kasy fiskalnej, którego zresztą też nie ma.

Chwileczkę, przecież na górze jest napis "Paragon nr FV 1/04/2020".

Ale to nie jest numer unikatowy. Numerowanie dokumentów to jedno, ale tu mamy do czynienia z numerem identyfikującym konkretne urządzenie fiskalne. Jest on nadawany przez producenta i użytkownik nie ma na niego wpływu.

Biorąc to wszystko pod uwagę możemy spokojnie powiedzieć, że przedstawiony dokument nie został wystawiony przez homologowane urządzenie fiskalne służące do wystawiania paragonów fiskalnych. Po prostu takie urządzenie nie przeszłoby homologacji ze względu na niespełnianie wymagań określonych w ustawie – a wspomniane braki to nie wszystko – wydrukowane dane powinny się pojawiać na paragonie w określonej kolejności, np. jako pierwsze dane sprzedawcy. Jak widać tu nie są one wydrukowane jako pierwsze. Innymi słowy to nie jest paragon w rozumieniu ustawy, a raczej radosna twórczość kogoś kto nie ma większego pojęcia o tym jak paragony wyglądają.

Potencjalnym wytłumaczeniem takiego kuriozalnego dokumentu mogłaby być sytuacja kiedy zakup dokonany byłby w kwiaciarni wysyłkowej. Firmy sprzedające w formie wysyłkowej mogą nie wystawiać paragonów za pomocą urządzeń fiskalnych i taki dokument byłby wtedy dopuszczalny. Tyle, ze warunkiem jest otrzymywanie całości wpłat na konto bankowe – a na przedstawionym dokumencie wyraźnie stoi, że "zapłacono gotówką" – więc i taką opcję musimy na gruncie prawa wyeliminować.
Użytkownicy Twittera zwrócili uwagę, że na tej kartce podany jest PESEL Jarosława Kaczyńskiego. Czy to też element wymagany przez Ministerstwo Finansów?

No właśnie nie. To bardzo nietypowa treść na czymś, co miało uchodzić za paragon fiskalny.

Jak bardzo?

Przez 15 lat mojej działalności zawodowej nigdy się nie spotkałem z czymś takim. To osobliwy element, jednak nie jest zakazany, jeśli ktoś ma taką fantazję. Gdyby inne elementy na kartce były zgodne z rozporządzeniem, to nie robiłoby to żadnej różnicy dla prawidłowości wystawienia dokumentu. Ale nie są.
Poseł Jarosław Kaczyński z grupą ludzi pojawił się 10 kwietnia pod pomnikiem smoleńskim i na cmentarzu. Wzbudziło to oburzenie opinii publicznej, która musi stosować się do ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa.fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Czyli co tak naprawdę zobaczyliśmy w "Wiadomościach" TVP"?

Opcje są dwie: albo oszustwo podatkowe, albo fałszerstwo. W pierwszym przypadku kwiaciarnia wystawia coś, co nie jest paragonem fiskalnym i oszukuje państwo. W drugim kwiaciarnia nie miała z tym nic wspólnego (lub w ogóle nie istnieje), bo ktoś inny sfałszował paragon, i to jeszcze bardzo nieudolnie.

Kto? TVP? PiS?

Albo oni, albo ktoś, kto im tę kartkę przekazał. Nie chcę jednak wyrokować, jedyne co mogę stwierdzić, to to, że mamy do czynienia z czymś, co w świetle prawa nie jest paragonem fiskalnym. I zostało to pokazane milionom ludzi w całej Polsce.

Mówi pan, że to oszustwo lub fałszerstwo. Co uważa pan za bardziej prawdopodobne?

Fałszerstwo. Firmy, które oszukują, wolą "zapominać" o dawaniu paragonu, niż ryzykować z pseudoparagonami. Zdają sobie sprawę, że ujawnienie takiego dokumentu to natychmiastowe olbrzymie kłopoty. Grożą za to bardzo wysokie kary. Bardziej mi to wygląda na zaangażowaną politycznie twórczość własną na styku władzy i TVP.

Przeczytaj także:

To do niej zgłaszają się ci, którzy tracą pracę i pensję. "Koronawirus obnażył patologię"
"Ch*jem, który zwalnia, jestem ja". List szefowej średniej firmy w czasie koronawirusa