Myśleli, że to już koniec, ale dopadła ich druga fala epidemii. Tę wyspę wskazują jako ostrzeżenie
Wszyscy boją się drugiej fali zakażeń, a eksperci wcale w tym względzie nie uspokajają. Coraz głośniej mówi się o tym i w Europie, i w USA. Ale są miejsca na Ziemi, które już druga fala dopadła. Takie, gdzie ludzie naprawdę myśleli, że to już koniec, a wirus uderzył ze zdwojoną siłą. Japońska wyspa Hokkaido, gdzie latem 2020 roku miał się odbyć maraton olimpijski, właśnie tego doświadcza. Po raz drugi wprowadzono tam stan wyjątkowy i zamknięto szkoły.
Na tamten moment było to bardzo dużo, Hokkaido była najbardziej zainfekowaną prefekturą w Japonii. Dla porównania – w Tokio zanotowano wtedy 39 przypadków COVID-19.
Jak zahamowali koronawirusa w Hokkaido
Władze szybko kazały zamknąć szkoły, restauracje. Zaapelowano do ludzi, by pozostali w domach. Stan wyjątkowy trwał przez 3 tygodnie – do 19 marca. Przyniósł takie efekty, że potem wyspę podawano jako przykład szybkiego działania w walce z wirusem.
"Postrzegano ją jako coś w rodzaju "success story". Zdołali powstrzymać i wyizolować wirusa" – opisywało kilka dni temu BBC.
Gdy gubernator Naomichi Suzuki znosił stan wyjątkowy, pokazywał ludziom optymistyczne dane. Ale jednocześnie apelował o zachowanie środków ostrożności.
Jednak w połowie kwietnia wszystko się zmieniło. – Stajemy przed drugą falą epidemii koronawirusa – ogłosił nagle Naomichi Suzuki.
Druga fala epidemii
Na wyspie znów zaczęła rosnąć liczba zakażeń. Nie były to ani drastycznie wielkie skoki, ani wielkie liczby, jak w niektórych krajach Europy, czy USA. Ale pokazują pewien trend.
Po niemal miesiącu spokoju, 11 kwietnia było na wyspie już 16 przypadków COVID-19, 14 kwietnia – 18, a 16 kwietnia – 23. W ciągu tygodnia przybyło ich ponad 130. Wszystkie – jak podaje BBC – były zakażeniami lokalnymi, nikt nie zakaził się przez kontakt z osobą z zagranicy. Do dziś na wyspie każdego dnia przybywa około 20 nowych przypadków zakażeń. Potwierdzono ich 473.
Swoją drogą, zobaczcie, jak Japończycy podają dane o nowych przypadkach. To pełne zestawienie, które uwzględnia wiek, zawód, a także powiązania z innymi przypadkami. Wszystkie przypadki mają numery.
Fot. Screen/http://www2.hiecc.or.jp/soudan/upload/file/emg/file1_en_1587537161.pdf
12 kwietnia ponownie ogłosiły stan wyjątkowy. Znów zamknięto szkoły. Nie wprowadzono jednak takich ograniczeń, jak w wielu krajach. Wydano zalecenia, by niepotrzebnie nie wychodzić z domu i powstrzymać się od większych zgromadzeń, a także od wieczornych wyjść do barów i restauracji.
Naomichi Suzuki wystąpił na konferencji razem z burmistrzem Sapporo, Katsuhiro Akimoto. Razem apelowali do mieszkańców, by powstrzymali się od podróży do i z miasta.
Taki stan na Hokkaido ma trwać do 6 maja. Jakie będą efekty, dopiero zobaczymy. Ale np. premier Singapuru właśnie ostrzega przed powtórką tego, co zdarzyło się na Hokkaido. – Powinniśmy zrobić, co w naszej mocy, by tego uniknąć – powiedział.
Lekcja z Hokkaido
Tu, na wykresie dokładnie widać pierwszą i drugą falę epidemii. Podajemy go za Hokkaido International Exchange and Cooperation Center:
Fot. Screen/ http://www2.hiecc.or.jp/soudan/upload/file/emg/file2_en_1587099307.pdf
Inna, że szybkie i konsekwentne zamknięcie naprawdę przynosi efekty. A także, że za szybko nie można odpuścić. Nad Hokkaido pochylił się też "The Economist".
Czytaj także: Najważniejsza lekcja z hiszpanki. Boją się drugiej fali zakażeń i przypominają jak było