Nowy rząd Słowacji zrobi z Bratysławy "drugą Warszawę"? Radykalne reformy

Adam Nowiński
W sieci pojawił się raport Ośrodka Studiów Wschodnich, który przeanalizował plany nowego, prawicowego rządu Słowacji. Nie sposób nie zobaczyć w nich podobieństw do tego, co zrobiło w Polsce Prawo i Sprawiedliwość. Chodzi tutaj m.in. o zmiany w sądownictwie. Nie wiadomo tylko, czy ekipa Igora Matoviča wzorowała się na sąsiedzie z północy. Zdaniem Mateusza Gniazdowskiego z OSW nie do końca, ale widać pewne analogie.
Rząd Igora Matoviča chce przeprowadzić dość radykalne reformy. Zrzut ekranu z YouTube.com / OBYČAJNÍ ĽUDIA a nezávislé osobnosti
Obniżenie emerytur byłym komunistycznym funkcjonariuszom, lustracja majątku sędziów, ustalenie ich wieku emerytalnego na granicy 65 lat oraz powołanie instytucji dyscyplinarnej dla sędziów i prokuratorów. Brzmi znajomo?

To nie broszurka z "osiągnięciami" Prawa i Sprawiedliwości, ale plany nowego rządu na Słowacji Igora Matoviča z ugrupowania Zwykli Ludzie i Niezależne Osobistości oraz jego koalicjantów: eurosceptycznej Jesteśmy Rodziną oraz Wolność i Solidarność, a także frakcji Na Rzecz Ludzi.

Ten polityczny i osobowościowy miszmasz łączy przede wszystkim wspólna chęć walki z korupcją, ale być może także inspiracja działaniami polskich prawicowych polityków. Zapytaliśmy o to Mateusza Gniazdowskiego, którego Ośrodek Studiów Wschodnich przygotował analizę planów słowackiego rządu.


***

Wśród licznych punktów, które zawiera analiza OSW, jeden z nich dotyczy kwestii polityki zagranicznej. Podkreślono w nim, że Słowacja będzie kładła większy nacisk na współpracę z krajami Grupy Wyszehradzkiej i wymienia tam konkretnie Polskę. Skąd ten zwrot w kierunku naszego kraju?

Mateusz Gniazdowski: Nie upatrywałbym w programie rządu Igora Matoviča zapowiedzi jakiegoś szczególnego zwrotu oraz przebudowy polityki zagranicznej i europejskiej. Rzeczywiście Polska została tam wymieniona, co jest też dowodem na sporą życzliwość wobec naszego kraju w tym rządzie. O kontynuacji "sprawdzonej współpracy z Polską" wspomniano tuż po "ponadstandardowych" relacjach z Czechami.

Słowakom bardziej chodzi też o większe wykorzystanie Grupy Wyszehradzkiej w kształtowaniu polityki europejskiej w tej części kontynentu. Ponadto dla Słowacji sąsiedzi z V4 są bardzo istotni choćby ze względu na handel i łańcuch dostaw, a Polska jest największym państwem Grupy, co też nie jest bez znaczenia. Pewną rolę w tej kwestii odgrywa też mocniejsze zaakcentowanie roli współpracy transatlantyckiej.

Oprócz tego dla części obozu rządzącego na Słowacji ważny jest pewien sentyment kulturowo-historyczny do Polski, związany z konserwatywnym spojrzeniem na sprawy natury moralno-etycznej. Chodzi tu na przykład o kwestię ochrony życia nienarodzonego – to pojęcie znalazło się w programie rządu, wraz z zapowiedzią działań o charakterze prorodzinnym, będącymi wynikiem kompromisów w ramach koalicji. To odgrywa swoją rolę. Część obozu rządzącego z życzliwością podchodzi do konserwatyzmu polskich władz.
Premier Słowacji Igor MatovičZrzut ekranu z YouTube.com / Braňo Závodský Naživo
Już wyjaśniam, dlaczego o to pytam. Chodzi mi o podobieństwa między tym, co wprowadziło w Polsce PiS, a co chce wprowadzić rząd Matoviča. Kiedyś Jarosław Kaczyński mówił, że zrobi z Warszawy drugi Budapeszt. Czy teraz nie jest tak, że Matovič chce z Bratysławy zrobić drugą Warszawę?

Słowacki rząd nie mówi o polskich inspiracjach, ale w pewnych działaniach można się ich dopatrzyć. Program rządu Matoviča jest swego rodzaju kompromisem. Konserwatyzm sporej części jego ugrupowania jest limitowany poglądami koalicjantów, którzy mają bardziej liberalne spojrzenie na wiele spraw.

Stąd też te rozwiązania dotyczące np. sądów nie są skopiowane kropka w kropkę z Polski i mają nieco inne umotywowanie. Na Słowacji chodzi o rozprawienie się z narastającą od lat korupcją. Z takim hasłem szedł do wyborów nie tylko Matovič, ale wcześniej także prezydent Zuzana Čaputová.

Czytaj także: "Spodziewają się szczytu zachorowań w lipcu". Premier Słowacji już chce oddać swoją pensję

Problem korupcji eskalował po wydarzeniach związanych z zabójstwem dziennikarza śledczego Jána Kuciaka. Proces i śledztwo w sprawie jego morderstwa pokazały, jak bardzo kraj, mówiąc kolokwialnie, jest przeżarty przez korupcję i klientelistyczne powiązania na styku państwo – biznes. Dlatego z tym tematem wiąże się zapowiedź dość radykalnej reformy sądownictwa, na którą istnieje szerokie przyzwolenie społeczne.

Czyli Słowacy nie wzorowali się na Polsce?

Patrząc na dyskusje medialne na Słowacji ten temat nie był w nich zbyt często poruszany. Mało kto mówił tam o polskich inspiracjach. Co więcej z pewną ostrożnością podchodzono do kwestii reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce widząc konflikty i kontrowersje, które powstały po analogicznych zmianach w naszym kraju. Szczególnie w komentarzach mainstreamowych, liberalnych mediów, Polska nie była przedstawiana jako dobry punkt odniesienia w tej materii.

Co nie znaczy, że zwykli obywatele nie patrzyli z życzliwością na zmiany w naszym kraju. Duża część elektoratu Igora Matoviča, to osoby zniechęcone do obecnych elit politycznych i które nie mają problemu z poparciem nawet radykalnych kroków w odniesieniu do zmian w tak zepsutym segmencie państwa, jakim jest słowacki wymiar sprawiedliwości.

Pewne skojarzenia z Polską narzucają się też same. Gdy słowacka opozycja mówi, że obietnice rządu są nierealne, wyceniając je na 25 mld euro, Richard Sulík, wicepremier do spraw gospodarczych ripostuje, że "bez złodziejstwa" wystarczy tylko 17 mld euro. Walka z korupcją prezentowana jest także jako uszczelnianie systemu fiskalnego i zwiększanie wpływów do budżetu państwa.