Cugowski pojednał się z Lipką cztery dni przed śmiercią. "Nasza szarpanina dawała dobre efekty"

Ola Gersz
Krzysztof Cugowski opowiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" o swojej relacji z Romualdem Lipką. Były wokalista Budki Suflera wyjawił, że zdążył się pożegnać z muzykiem tuż przed jego śmiercią w lutym. Zdradził także, dlaczego nie chciał powrócić do Budli Suflera po reaktywacji zespołu.
Krzysztof Cugowski pogodził się z Romualdem Lipką Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
6 lutego zmarł Romuald Lipko, miał 69 lat. Muzyk i kompozytor, założyciel i twórca największych hitów legendarnej Budki Suflera od wielu lat walczył z nowotworem. Na pogrzebie Lipki w Lublinie zjawiły się tłumy, a z balkonu ratusza w Lublinie zagrano hejnał oraz melodie utworów "Cisza jak ta" oraz "Jolka, Jolka pamiętasz".

W konflikcie z Lipką był Krzysztof Cugowski, były wokalista Budki Suflera. Muzyk miał Romualdowi Lipce za złe, że ten w ubiegłym roku reaktywował ich wspólny zespół. Cugowski często zresztą sprzeczał się ze zmarłym kolegą z zespołu. Do jego pierwszej kłótni z Romualdem Lipką doszło w 1977.


Po śmierci Lipki były wokalista Budki Suflera pogodził się jednak z kolegą w szpitalu, o czym Cugowski ponownie opowiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". – Cztery dni przed jego śmiercią, leżał już wtedy w szpitalu... Okrężną drogą dotarła do mnie informacja, że Romek chce się ze mną spotkać, więc pojechałem. Byłem u niego o północy. Pożegnaliśmy się, tak jak powinni to zrobić ludzie, którzy znali się 63 lata. Całe życie spędziliśmy ze sobą – wspominał.

Krzysztof Cugowski odsłonił również kulisy burzliwej relacji z Lipką. – Byliśmy zupełnie innymi ludźmi. Charakterologicznie – dwie skrajności. Gdybyśmy byli podobni do siebie, niczego byśmy nie zrobili, bo byśmy się nawzajem zagłaskali. Ta nasza szarpanina dawała dobre efekty – stwierdził w rozmowie opublikowanej w "Gazecie Wyborczej".

Były wokalista Budki Suflera wytłumaczył również, dlaczego nie chciał powrócić do zespołu, gdy ten ogłosił swoją reaktywację. Jak podkreślił, miał już wtedy nową grupę Zespół Mistrzów i ułożone życie zawodowe. – Ich nowe projekty, biznesowe i muzyczne, spaliły na panewce, więc nie mieli nic do stracenia, ale dlaczego ja miałbym to robić? Ten niby-powrót Budki Suflera nieszczególnie się powiódł – zauważył Cugowski.

źródło: Gazeta Wyborcza