Władze składają im życzenia, a Polonia za granicą alarmuje. 10 maja mogą mieć problem z głosowaniem
Dziś nie tylko Dzień Flagi, ale także Dzień Polonii i Polaków za Granicą. Politycy składają im podziękowania, ślą życzenia. "Dziękujemy polskiej społeczności na całym świecie za jej wierność i przywiązanie do kraju" – tak np. dziękuje MSZ. Tymczasem z różnych krajów dochodzą zaniepokojone głosy Polaków, którzy alarmują, że 10 maja mogą być pozbawieni czynnego prawa wyborczego.
"Tej Polonii, która być może nie weźmie udziału w wyborach?", "To w ramach tej solidarności poproszę o wybory w czasach gdy będziemy mogli głosować" – odpisali mu niektórzy internauci.
"Zapewniam Państwa, że Senat uczyni wszystko, by wybory, które mają być świętem demokracji, odbyły się w sposób zgodny z konstytucją, z poszanowaniem zasad powszechności, równości, tajności, a przede wszystkim bezpieczeństwa zdrowotnego Polek i Polaków" – powiedział.
Problemy Polonii z wyborami
Jak się okazuje, udział w wyborach prezydenckich, które w czasie pandemii tak usilnie forsuje PiS, dla Polonii może być jeszcze trudniejszy niż się wydaje. Według obowiązującego prawa mogą głosować tylko w sposób tradycyjny.
Kilka dni temu w internecie pojawiła się petycja, którą podpisało ponad 3 tys. Polek i Polaków. RMF FM informował, że osoby te pochodzą ponad 50 krajów świata. "Polonia chce normalnych wyborów prezydenckich!!!" – tak alarmują o swojej sytuacji.
"Stanowczo protestujemy przeciwko absurdalnej ustawie, jaką uchwalił Sejm 6 kwietnia 2020 r. wieczorem, w wyniku czego w praktyce pozbawieni zostaniemy czynnego prawa wyborczego" – napisali.
O co chodzi? Polacy wymienią, że konsulaty nie będą gotowe do przeprowadzenia tych wyborów. Ludzie nie będą mogli głosować z uwagi na lokalne zakazy przemieszczania się. Nie będzie też poprawnie działających komisji wyborczych
Gazeta.pl cytuje swoich czytelników z wielu krajów. Podobne sygnały otrzymała m.in. m.in. z Hiszpanii, USA, Australii, Wielkiej Brytanii, Turcji czy Francji. "Niektórym za wyjście do lokali wyborczych grożą wysokie mandaty za łamanie restrykcji epidemiologicznych, inni nie są w stanie się do nich przedostać ze względu na uziemienie samolotów. Polski MSZ z wydaniem jakichkolwiek decyzji czeka, aż ustawa wróci do Sejmu" – czytamy.
A Polak z Francji, który mieszka pod Tuluzą, pisze: "Ambasada mieści się oczywiście w Paryżu, a jedyny konsulat w Lyonie. Jest to około 5-6 godzin jazdy autem lub pociągiem. Do 10 maja mamy zakaz wychodzenia z domów"."W Irlandii utworzono tylko trzy obwody wyborcze, wszystkie w Dublinie. W tej chwili obowiązuje nas zakaz przemieszczania, możemy tylko robić zakupy, odwiedzać aptekę lub lekarza. Spacerować lub ćwiczyć możemy przez maksymalnie 1,5 h w promieniu 2 km od miejsca zamieszkania. Polacy przebywający w Irlandii nie będą mieć fizycznej możliwości uczestniczenia w wyborach". Czytaj więcej
To pokazuje, że i Polacy w kraju, i za granicą, odczuwają ogromny chaos i nie wiedzą, na czym stoją. W najnowszej wiadomości autorzy internetowej petycji piszą, że wszystko rozstrzygnie Sejm, ale zarejestrować się trzeba "niezależnie od tego czy i kiedy te wybory faktycznie się odbędą". Ich petycja dotarła do MSZ.
Czytaj także: "To pseudowybory, nie weźmiemy udziału". Oświadczenie byłych prezydentów i premierów
Czytaj także: "Wszyscy już wiedzą". Gowin nie ma złudzeń – pomysł PiS na wybory 10 maja nie wypali
źródło: gazeta.pl, rmf24.pl