"Wielka" bawi lepiej niż inne komedie. To serial o carycy Katarzynie, gdzie historia gra małą rolę

Zuzanna Tomaszewicz
Od niewinnej dziewczyny, aż po kobietę, która za punkt honoru postawiła sobie wytępić ciemnotę panującą w XVIII-wiecznej Rosji. O tym właśnie opowiada serial "Wielka", w którym historia jest jedynie "momentami prawdziwa". Caryca Katarzyna planuje zamach stanu, ponieważ ma dość lekkomyślnych rządów rozkapryszonego męża.
Serial "Wielka" można oglądać na platformie HBO GO. Fot. kadr z serialu "Wielka"
Katarzynę poznajemy w momencie, kiedy razem ze swoją przyjaciółką spędza czas na huśtawkach. Dziewczyna niebawem weźmie zaaranżowany ślub z samym carem Rosji. Nie wie jednak, co dokładnie ją tam czeka. Marzy o wielkości, ale ta nieprędko będzie jej dana.

Na rosyjskim dworze Katarzyna, która z początku wydaje się być nieco głupiutka, zderza się z niezbyt pocieszającą rzeczywistością. Ma rodzić dzieci, nie może zabierać publicznie głosu i musi za wszelką cenę wielbić swojego partnera - Piotra III. A ten traktuje rządzenie jako element zabawy, żonę zaś jako kolejnego pionka w grze, którego - gdy tylko będzie tego chciał - z łatwością może się pozbyć.
Fot. kadr z serialu "Wielka"
Katarzyna, której nieobca jest oświeceniowa literatura Immanuela Kanta oraz Denisa Diderota, z przerażeniem w oczach obserwuje zacofanie dworzan Pałacu Zimowego. Z dystansem patrzy na pijatyki, które każdorazowo kończą się gromkim okrzykiem: "Huzzah".


Nowa caryca, aby przeżyć, postanawia grać w tę samą grę co Piotr. Wcześniej jej próba wyedukowania kobiet skończyła się spaleniem szkółki dla dziewcząt. Katarzyna chciała nawet targnąć się na własne życie, jednak bliska jej pokojówka (zdegradowana dama dworu) zaproponowała dziewczynie, aby ta przeprowadziła zamach stanu.

"Faworyta" numer dwa?

"Wielka" powstała na podstawie sztuki Tony'ego McNamary, współtwórcy nominowanej do Oscara "Faworyty". Serial ten z założenia miał być raczej zabawną opowieścią, niż wierną kopią faktycznych zdarzeń historycznych. Brytyjski humor, którym operuje scenarzysta, jest dość specyficzny i nie każdemu może podejść.

Chociaż w serialu mamy sporo żartów z masturbacji i sytuacyjne gagi, to nie brakuje tam też błyskotliwych dialogów. Mowa tu o samej próbie samobójczej Katarzyny, która przedstawiona została jako widzimisię młodej dziewczyny, co niektórym widzom może się wydać dość niesmaczne. I wcale się temu nie dziwię.

Formą serial przypomina momentami teatr telewizji lub "Czarną żmiję" z Rowanem Atkinsonem i Hugh Lauriem. Jeśli natomiast chodzi o aktorstwo, tutaj nie ma większych zarzutów. Odtwórcy ról niekiedy grają jak drewno, ale wyraźnie takie było założenie scenariusza. Problemem tej produkcji jest z pewnością jedno-wymiarowość postaci, które są zwyczajnie stereotypowe. W końcu mamy zapijaczonego generała, zboczonego klechę, plotkujące damy dworu oraz agresywnego, skorego do bijatyki szlachcica. Czy któreś z nich przechodzi ostatecznie wielką przemianę? Nie.

Jedynie Katarzyna (Elle Fanning) zdaje się być postacią, która w serialu jakkolwiek się zmienia. Na początku jest zagubioną dziewczyną, która ma zbyt wyidealizowane podejście do seksu i małżeństwa. Z odcinka na odcinek nabiera jednak twardszego charakteru i nie jest wcale tak posłuszna, jak oczekiwał tego Piotr (Nicholas Hoult).

Któryś z widzów zapyta o to, co jest prawdą. Katarzyna II Wielka faktycznie dokonała zamachu stanu, dzięki któremu potem samodzielnie rządziła Rosją jako cesarzowa. Władczyni dbała o edukację kobiet, była niezwykle oczytana, a także interesowała się sztuką. Piotr III natomiast nie był tak urodziwy jak w serialu - w 1745 roku zachorował na ospę, która go oszpeciła. Inne nieścisłości związane z historią dostrzeżecie sami. Widać je gołym okiem.

Czytaj także: Dla jednych jest piękna, dla drugich dziwna. Natalie Dormer to aktorka kameleon