"Mama Moniki była w szoku". Nowe fakty ws. zaginionej 26 lat temu dziewczynki

Zuzanna Tomaszewicz
Monika Bielawska miała zaledwie półtora roku, kiedy została uprowadzona z wózka dziecięcego pozostawionego przed apteką przez babcię. Do rodziny dziecka zwróciła się kobieta pomagająca 27-letniej Amerykance, która podejrzewa, iż to ona może być zaginioną dziewczynką. Jak czytamy w "Super Expressie", mama Moniki była w szoku.
Czyżby zaginiona 26 lat temu dziewczynka (dziś dorosła kobieta) odnalazła się w Stanach Zjednoczonych? Na powyższej wizualizacji przedstawiono jej prawdopodobny wygląd w wieku 17 lat. Fot. KMP w Legnicy
Tabloidowi udało się dotrzeć do Natalii Brand, która zajmuje się poszukiwaniem zaginionych osób. – To bardzo skomplikowana historia. Ta kobieta do niedawna nie znała szczegółów dotyczących swojego pochodzenia i tego, że jest adoptowana – powiedziała w rozmowie z gazetą.

Rodzice 27-letniej Amerykanki zdradzili jej, że nie jest ich biologiczną córką i pochodzi z Polski. Kobieta zaczęła przeglądać internet, gdzie znalazła informację o zaginionym 26 lat temu dziecku. Wiadomo, jaka była reakcja mamy Moniki.

– Z początku mama Moniki była w szoku, który przerodził się w ciekawość, a później ekscytację. Według mnie jest podobieństwo między nimi. Do sprawy podchodzimy jednak ostrożnie i czekamy na wyniki badań DNA, które poznamy za kilka tygodni – podkreśliła Brand. Warto dodać, że matka zaginionej mieszka teraz w Niemczech i nie chce "rozpalać w sobie nadziei".


Czytaj także: Zaginiona 26 lat temu dziewczynka z Legnicy odnalazła się w USA? Porwał ją ojciec

Przypomnijmy, że Interpol poinformował policjantów z Legnicy o zgłoszeniu od 27-latki ze Stanów Zjednoczonych, która niedawno dowiedziała się, że została adoptowana. Kobieta do "USA trafiła najprawdopodobniej przez Ukrainę".

Służby wszczęły ponownie śledztwo w tej sprawie, by można było przeprowadzić testy genetyczne, dzięki którym ostatecznie wyjaśni się, czy rzeczywiście chodzi o zaginioną przed laty Monikę Bielawską.

Babcia dziewczynki – Julia Markowska – potwierdza, że matka uprowadzonej dziewczynki, która obecnie pracuje w Niemczech, została poproszona o próbki DNA. Dopiero w ciągu kilku najbliższych tygodni mają zostać przedstawione ich wyniki, ponieważ ze względu na pandemię covid-19 przyjazd kobiety do rodzinnej Legnicy jest utrudniony.

źródło: "Super Express"