Nieprawdopodobne szczegóły transakcji MZ. Respiratory od handlarza bronią z... czarnej listy ONZ
Są nowe kontrowersje wokół zakupu respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia. Za jedno urządzenie resort Łukasza Szumowskiego miał zapłacić nawet 170 tys. zł. To cena niespotykana na rynku. Za kontraktem ma stać z kolei... handlarz bronią z czarnej listy ONZ.
Czytaj także: Miliony na słabe testy i respiratory od producenta lotni. Tak resort Szumowskiego wydaje pieniądze
Kontrowersji wokół tego zakupu jest więcej. Firma E&K w internecie oferuje organizowanie nieplanowanych transportów lotniczych i szkolenie pilotów. Można też przeczytać, że produkuje motolotnie. Dlaczego nagle zajęła się handlem respiratorami i dlaczego sprzedaje je tak drogo?
"Od dawna nie zajmujemy się produkcją motolotni. Od wielu lat zajmujemy się (między innymi) obrotem wyrobami medycznymi. Nasza oferta była najtańsza i z najkrótszymi terminami dostaw" – taką odpowiedź dostała "Gazeta Wyborcza".
Spółka E&K powstała w 1994 r. w Lublinie. Jest prezesem był i jest Andrzej Izdebski – jak twierdzi "Wyborcza", człowiek zamieszany w nielegalny handel bronią. Według "Rzeczpospolitej" już w 1991 r., wykorzystując fałszywe dokumenty, pośredniczył w sprzedaży polskich pistoletów maszynowych na Bliski Wschód.
"Firmy, których był współwłaścicielem, są podejrzewane o wielokrotne naruszanie embarga ONZ na dostawy broni" – pisał dziennik w 2002 r. Dodajmy, że rok wcześniej Rada Bezpieczeństwa ONZ wydała dokument piętnujący Izdebskiego. Prezes E&K współpracował m.in. z najsłynniejszym sprzedawcą broni Wiktorem Butem, zwanym "handlarzem śmiercią", dziś odsiadującym wyrok w amerykańskim więzieniu.
Resort zdrowia zapytany o zakup sprzętu od E&K przekazał m.in., że firma jest legalnie działającym podmiotem. "MZ nie sprawdza profilu działalności gospodarczej firm składających oferty w ramach zakupów covidowych" – podkreślono. A dlaczego sprowadzono respiratory za tak wysoką cenę? Ministerstwo przekonuje, że na ówczesny moment nie dysponowało żadnymi innymi ofertami sprzedaży.
Dodajmy, że to kolejne kontrowersje wokół sprzętu medycznego sprowadzanego przez resort Łukasza Szumowskiego. W słynną już sprawę "afery maseczkowej" zamieszane mają być głównie trzy osoby. Pierwszą z nich jest Łukasz G., drobny biznesmen z Zakopanego, instruktor narciarski i przyjaciel rodziny Szumowskich.
To on 16 marca miał skontaktować się z bratem ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego – Marcinem Szumowskim, biznesmenem z branży farmaceutycznej. Więcej pisaliśmy o tym w naTemat.
Czytaj także: Afera w resorcie Szumowskiego. Mieli kupić bezużyteczne maseczki od znajomego rodziny ministra
źródło: "Gazeta Wyborcza"