To jeden z najbardziej śmiercionośnych duetów na świecie. 1,1 mld ludzi codziennie mu ulega

Alicja Cembrowska
Po ośmiu godzinach od spalenia ostatniego papierosa we krwi wzrasta poziom tlenu. Po dwóch dniach zmysły węchu i smaku zaczynają działać normalnie. Po dwóch tygodniach bez papierosa układ krążenia zaczyna się wzmacniać. Po roku o połowę zmniejsza się ryzyko zachorowania na chorobę niedokrwienną. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) 33 lata temu ustanowiła 31 maja Dniem Bez Papierosa. Może podejmiesz wyzwanie i spróbujesz nie palić, chociażby 24 godziny?
31 maja to Dzień Bez Papierosa. Może to dobra okazja, by wyrwać się z sideł nałogu? Cody Board/Unsplash
Każdego roku dym papierosowy zabija 7 mln osób, a bierne palenie do tej statystyki dokłada kolejny milion. Zatrważające dane, publikacje badaczy, coraz to bardziej brutalne obrazki na paczkach, kampanie społeczne, a nawet zakazanie określonych papierosów, jak to się stało ostatnio z "mentolami"... To nadal niewystarczające argumenty dla 1,1 mld ludzi na świecie, którzy każdego dnia dają porwać się duetowi papieros-zapalniczka.

Ekstremalnie trujące papierosy


Lista powodów, by rzucić palenie, jest bardzo długa. Na pierwszym miejscu plasuje się oczywiście nasze zdrowie, ale dalej warto wymienić dym, który osiada na włosach, palcach, ubraniach i sprawia, że niezbyt przyjemnie pachniemy, pieniądze, tym bardziej, jeżeli palimy paczkę dziennie, a także komfort innych, których narażamy na bierne wdychanie toksyn.


– 90 proc. moich pacjentów pali papierosy i każdemu z nich na każdej wizycie mówię, by tego nie robili. Może 10 proc. z nich ma silną wolę, by zerwać z nałogiem. Przy wdrożeniu najnowocześniejszych metod walki z nałogiem, jedynie od 12 do 30 proc. palaczy udaje się odstawić papierosy – mówi prof. dr hab. n. med. Piotr Kuna, pulmunolog, alergolog, specjalista ds. chorób wewnętrznych i kierownik Kliniki Chorób
Wewnętrznych, Astmy i Alergii na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi.

Naukowcy przekonują, że zaciąganie się dymem z podpalonego papierosa i wydmuchiwanie go do otoczenia to najgorsza z możliwych form przyjmowania nikotyny.

Alternatywy dla "tradycyjnych" papierosów


– Patrząc na porównanie poszczególnych form dostarczenia nikotyny z ich toksycznością wyraźnie widać, że ekstremalną toksycznością charakteryzują się tradycyjne papierosy i proces spalania tytoniu. Mamy również tzw. produkty bezdymne, które oczywiście mają pewną toksyczność, ale jest ona od 85 do 95 proc. mniejsza niż w tradycyjnych papierosach.

Duża metaanaliza przedstawiona na łamach czasopisma BMJ Tobacco Control wykazała, że produkty podgrzewające tytoń dostarczały tyle samo nikotyny co normalne papierosy. Wynika z tego, że ten narkotyczny aspekt palenia papierosów jest zaspokojony – mówił prof. dr hab. n. med. Sergiusz Nawrocki z Katedry Onkologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie podczas VII Konferencji Naukowej Czasopisma "Nowotwory – Debaty Onkologiczne".

Profesor podkreślił, że satysfakcja palacza jest oczywiście nieco mniejsza, gdy korzysta z zamiennika, a nie pali zwykłego papierosa, ale istotnie zmniejsza się ekspozycja biernych palaczy na substancje toksyczne.

Ten okropny dym


Głównym czynnikiem, wywołującym choroby jest dym papierosowy. Wytwarzające się w procesie spalania papierosa ciała smoliste oraz toksyczne cząstki stałe dymu wsiąkają w ubrania i w meble (nawet na długie lata!), a także w skórę.

Podpalony papieros osiąga temperaturę 900 stopni Celsjusza. Tytoń w bibułce jest wtedy spalany na popiół. W trakcie tego procesu do płuc palacza dostaje się nie tylko nikotyna, lecz także ponad 7 tysięcy toksycznych substancji. 69 z nich, np. arsen, beryl, chrom, nikiel czy kadm, ma działanie rakotwórcze.

Tymczasem sama nikotyna uwalnia się z tytoniu przy temperaturze ponad trzykrotnie niższej niż temperatura, w jakiej pali się papieros. Wystarczy około 247 stopni Celsjusza, by tytoń "oddał" nikotynę palaczowi. Procesy spalania zaczynają się w temperaturze
przekraczającej 400 stopni Celsjusza.

Co jednak ciekawe, samej nikotyny nie zalicza się do substancji rakotwórczych, a nawet nie traktuje się jej za taką, która promuje rozwój nowotworów.

Nikotyna ma silne działanie uzależniające, więc uznawana jest za neurotoksynę. To ona sprawia, że palacz czuje potrzebę zapalenia, jednak nie znajdziemy jej w bazie INCHEM, której współtwórcą jest Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). INCHEM zbiera dane chemiczne i toksykologiczne i tworzy listę substancji kancerogennych.

Małe kroki


Każdy, kto próbował rzucić palenie, wie, że często nie jest to proste zadanie. Są oczywiście osoby, które z dnia na dzień podejmują decyzję, że "od dzisiaj koniec z papierosami" i się jej trzymają. Jednak najczęściej to kilka podejść, tabletki, plastry, gumy, a nawet terapia. Jedną z metod może być również teoria małych kroków. Zamiast od razu oczekiwać od siebie, że pozbędziemy się nałogu, możemy minimalizować jego złe skutki i stopniowo zbliżać się do ostatecznego rzucenia palenia.

– Najważniejsze jest minimalizowanie szkodliwego oddziaływania wyrobów tytoniowych. Zamiast papierosów, w których tytoń jest spalany w temperaturze nawet 900 stopni, pacjenci [uzależnieni od nikotyny – przyp. red.] mogliby zastosować urządzenia podgrzewające tytoń do 350 stopni.

Spowoduje to spadek zawartości substancji mutagennych do zera, a pozostałych szkodliwych składników tytoniu nawet o 90 proc., przy jednoczesnym zachowaniu takiej samej ilości nikotyny, która zaspokaja nałóg palacza. Warto jest zrobić choćby malutki krok w kierunku rzucenia palenia, jeśli nie możemy się zdecydować na duży krok – mówi prof. Piotr Kuna.

Mniejsze zło


Jeżeli zatem czujecie coraz boleśniej skutki nałogu i chcielibyście zrobić ten pierwszy krok, możecie pomyśleć nad alternatywą. A są nią coraz popularniejsze e-papierosy czy podgrzewacze tytoniu, np. IQOSy.

W ich przypadku zapalniczka czy zapałki są bezużyteczne. W e-papierosach tę funkcję spełnia specjalna grzałka, która podgrzewa płyn z nikotyną w zbiorniczku, pozwalając na inhalację parą. W tych drugich tytoń rozgrzewany jest przez ostrze, kontrolujące temperaturę dzięki specjalnemu układowi scalonemu.

W takich urządzeniach tytoń się nie spala, a dzięki temu my nie zanurzamy się w smrodliwym obłoku dymu, a przy okazji nie ma popiołu. W przypadku podgrzewaczy tytoniu warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół: sięgają po nie praktycznie wyłącznie byli, a nie nowi palacze.

Badania zrealizowane w maju tego roku przez Uniwersytet Medyczny w Karolinie Południowej oraz Wydział Prawa Uniwersytetu w Ottawie wykazały, że wprowadzenie na japoński rynek podgrzewaczy tytoniu IQOS w końcówce 2014 roku, spowodowało aż pięciokrotny spadek w sprzedaży papierosów w latach 2016-2019, w porównaniu z okresem sprzed dostępności tego produktu.

Wspomniane rozwiązania pozwalają palaczom zaspokoić nikotynowy głód, a przy okazji wyrządzić mniejszą szkodę swojemu organizmowi, jednak bardzo wyraźnie należy podkreślić słowa MNIEJSZĄ SZKODĘ. Najlepszą decyzją byłoby zrezygnowanie z palenia w ogóle. Może 33. Światowy Dzień Bez Papierosa to dobra okazja, by usunąć ze swojego życia szkodliwy nałóg?