"Można panikować" – ten film za darmo obejrzysz jeszcze tylko do niedzieli. Każdy powinien to zrobić

Aneta Olender
– To, co robimy, to rozpędzamy się cały czas na drodze do katastrofy. W tej chwili zaczyna być tak, że jedziemy szybciej niż pozwalają na to droga i warunki. Coraz bardziej zbliżamy się do ściany – mówi fizyk atmosferyczny prof. Szymon Malinowski. To on w poruszającym filmie "Można panikować" w reżyserii Jonathana L. Ramsey'a opowiada o naszej przyszłości, o zbliżającej się katastrofie klimatycznej. Przed zmianami, których my ludzie jesteśmy przyczyną, ostrzega od lat, bo jak słyszmy w filmie: "Ludzie mają nie wiedzę, a poglądy".
Prof. Szymon Malinowski od lat zajmuje się zjawiskami prowadzającymi do zmian klimatycznych i działalnością edukacyjną w tej kwestii. Fot. kadr z filmu "Można panikować", reż. reż. Jonathan L. Ramsey
Panie profesorze, czy pan się boi?

Prof. Szymon Malinowski, dyrektor Instytutu Geofizyki Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego: Odczuwam niepokój.

Mówimy o katastrofie, która nas czeka. Czy jeszcze możemy coś zrobić?

Cały film jest o tym, że jeszcze możemy coś zrobić, ale już nie możemy dłużej czekać.

Co w takim razie powinniśmy zrobić?

Wiadomo, co powinniśmy zrobić. Powinniśmy zacząć intensywnie redukować emisję gazów cieplarnianych, przede wszystkim dwutlenku węgla, do atmosfery.  

Wydaje się jednak, że intensywna redukcja jest możliwa tylko przy ogromnym wsparciu polityków, a tego raczej brakuje...


To niestety jest zależność systemowa. Oznacza to, że nasze indywidualne działania są daleko niewystarczające, zwłaszcza, że tylko część osób je prowadzi. Musimy zmienić system, a przede wszystkim sposób myślenia o naszym dobrobycie.

Problem polega chyba jednak na tym, że wielu polityków wypowiada się tak, jakby chciało przepchnąć zupełnie inne teorie dotyczące zmian klimatu, teorie, które mówią, że "nie jest tak źle". W filmie sam pan reaguje na jedną z takich wypowiedzi, mówiąc wprost "to jest nieprawda".

Problem jest taki, że politycy próbują dostosować się do oczekiwań społeczeństwa, do znacznej części swoich wyborców. Z natury jesteśmy bardzo konserwatywni i mało podatni na zmiany, więc próba jakichkolwiek zmian nas denerwuje.

Czyli jako Polki i Polacy nie jesteśmy jeszcze gotowi?

Nie tylko Polki i Polacy. Politycy z jednej strony są emanacją społeczeństwa, w społeczeństwach demokratycznych, ale powinni być bardziej przewidujący. Jednak z wybieramy takich, którzy myślą podobnie do nas.

Wiadomo w jaki sposób działać, ale żeby tak się stało potrzeba konsekwentnych, przewidujących i rozumiejących zagrożenie polityków. Nie można prowadzić działań w ten sposób, że mówi się: "Nałożymy wielki podatek węglowy". Musimy rozbić działania związane z globalnym ociepleniem na elementy takie, które są dla nas dobre i można je pozytywnie przedstawiać. Jest ich bardzo dużo, ale burzą trochę nasze przyzwyczajenia.

Jakie to działania?

Nie ma żadnego powodu, żeby budować dziś jakiekolwiek inne domy niż zero energetyczne. Nie ma żadnego powodu, żeby kompletnie nie zmienić modelu motoryzacji. Zamiast budować wielkie smoki, które ważą dwie tony, można produkować lekkie, wygodne konstrukcje, które są dużo mniej kosztowne środowiskowo, zajmują dużo mniej miejsca, zużywają mniej materiału i są do tego tańsze.

Nie ma żadnych powodów, żeby nie zmienić modelu przemysłowej uprawy ziemi, bo są lepsze modele, które utrzymują większą bioróżnorodność i produkują dużo żywności.

Oczywiście nie ma też żadnego powodu, żeby marnować energię tak, jak ją marnujemy w tej chwili. Nie zdajemy sobie sprawy ile tych działań, które podejmujemy, jest zupełnie bezsensownych. To wszystko są nasze przyzwyczajenia.
Kiedy mówimy "katastrofa", to co powinniśmy mieć na myśli? My tę katastrofę widzimy już teraz?

Będzie dużo, dużo gorzej. To, co robimy, to rozpędzamy się cały czas na drodze do katastrofy. W tej chwili zaczyna być tak, że jedziemy szybciej niż pozwalają na to droga i warunki. Coraz bardziej zbliżamy się do ściany.

Wydaje nam się jednak, że może ktoś wymyśli jakiś sposób, który pozwoli na to, że przefruniemy nad tą ścianą albo jakoś cudownie przez nią przenikniemy.

Ta katastrofa to głód, brak wody?

Między innymi to są te konsekwencje, a ich perspektywa jest bardzo bliska. W pewnych sektorach i obszarach będą się one bardzo szybko objawiać, a właściwe już się objawiają. Nie wiem, czy w tym roku susza się pogłębi, czy będziemy mieli lato bez fali upałów. Jeśli jednak w trakcie tegorocznego lata nam się upiecze, to szansa, że upiecze się nam w kolejnych z każdym rokiem jest coraz mniejsza.

Jak blisko możliwego końca jesteśmy?

Nie mamy dobrej miary, żeby to określić. Chcielibyśmy to wyliczyć w latach, ale przyszłość jest nieprzewidywalna. Natomiast gdy znamy związki przyczynowo-skutkowe możemy znajac przyczyne przewidzieć skutek. W świecie, w którym żyjemy, który nie jest w pełni deterministyczny, nie mogę postawić daty. Nie pozwalają na to żadne prawa, ani prawa fizyki, ani sposób rozumienia świata.

Wiadomo jest tyle, że ta przyczyna, czyli emisje gazów cieplarnianych do atmosfery, powoduje skutek, coraz więcej energii w systemie klimatycznym, a to przekłada się na setki różnego rodzaju procesów i zjawisk, które przebiegają inaczej niż do tej pory.

Wiadomo, że system klimatyczny, atmosfera, ocean, lody, ale także biosfera, wszystko to, co jest na powierzchni ziemi, czyli także my, ma swoje powiązania. Tymi powiązaniami rządzą prawa fizyki.

Jeżeli działanie na ten system będzie szybsze niż jego zdolność dostosowania się, wynikająca z wewnętrznych powiązań, to system się rozsypie, upadnie, albo nastąpi tzw. przejście fazowe. System się zmieni, a ponieważ jesteśmy jego częścią, to ta zmiana nas dotknie.
cytat z filmu "Można panikować"

Czy w ogóle jest sens myśleć o życiu dłużej niż w perspektywie kilkudziesięciu lat? Wszystkie dane naukowe mówią, że jest źle i jest gorzej niż myśleliśmy. Z drugiej strony ludzie nie chcą tego słuchać.

Prof. Szymon Malinowski
fizyk atmosferyczny
Wielu osobom wciąż wydaje się, że jest to tylko takie gadanie i przesada. Nie brakuje panu czasami siły skoro odbiór w dużej mierze jest taki?

Na szczęście ja też nie odczuwam w pełni obrazu globalnego. W działaniach, które zawsze prowadzi się lokalnie, są osoby, które pomagają, które dają wsparcie i nadzieję, że coś się zmienia. Z takiego czysto ludzkiego punktu widzenia sytuacja jest z jednej strony frustrująca, ale z drugiej trafiają się momenty satysfakcji.

Gdy spojrzymy na to z szerokiej perspektywy, to widzimy wszystkie mechanizmy, które trzeba pokonać, żeby poradzić sobie z problemem i to przeraża. Ale z kolei specjaliści od nauk społecznych mówią, że to nie jest niemożliwe. W wielu wypadkach według nich wystarczy aktywna mniejszość, żeby doprowadzić do duzych zmian społecznych. I to niewielka mniejszość, 3 lub 4 proc. ludzi.

Na ile człowiek przyczynia się do zmian klimatycznych? Odnoszę się do początku filmu i do wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który zdaje się wątpić w naszą sprawczość w tej sprawie.

Zastanawianie się nad tym bez zgłębiania problemu, sprawdzenia, co wiadomo na ten temat, niewiele wnosi. To jest czysta retoryka. Jeżeli te pytania ktoś zadaje bez sięgnięcia do źródeł wiedzy, to znaczy, że używa tylko i wyłącznie chwytu retorycznego.

Jeżeli popatrzymy liczbowo na tzw. wymuszenie radiacyjne, czyli na to, co powoduje zmiany przepływów energii w systemie klimatycznym, to człowiek przyczynia się do obecnej zmiany klimatu, globalnego ocieplenia w ponad 100 proc.

Wszystkie naturalne procesy aktualnie działają w przeciwnym kierunku, w kierunku ochłodzenia. To, że obserwujemy gwałtowne ocieplenie, to jest tylko i wyłącznie skutek działań człowieka.

W przeszłości były ocieplenia klimatu i też były spowodowane wzrostem zawartości energii w systemie klimatycznym, ale ich przyczyny były inne. Teraz wyrośliśmy na głównego gracza. Te naturalne procesy działają dosyć powoli, a my działamy bardzo szybko i w sposób destabilizujący.

Myśli pan, że się obudzimy?

Nie wiem. Nie znam przyszłości. Natomiast rozumiem związki przyczynowo-skutkowe, które działają w systemie, w tym te najważniejsze, które przez całą historię naturalną powodują zmiany klimatu na wszystkich planetach. To są zmiany przepływów energii.

Jeżeli te związki są znane i dobrze udokumentowane, to teraz pytanie do nas: Co z tym zrobimy? Nie jestem jednak prorokiem i nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, jak zadziałamy w przyszłości. Staram się tylko uświadamiać, żeby zwiększyć szanse skuteczniejszego działania. Nic więcej nie mogę zrobić.

Czytaj także: Czeka nas susza stulecia? Synoptycy ostrzegają, że gwałtowne opady nie pomogą

Czytaj także: Wyśmiano oczka wodne Dudy, a hydrolog mówi, dlaczego to dobry pomysł. "Diabeł tkwi w szczegółach"