Takie mogą być skutki propagandy. Nowe fakty o mężczyźnie, który groził śmiercią Trzaskowskiemu
Kilka dni temu policja poinformowała o zatrzymaniu mężczyzny, który zagroził śmiercią Rafałowi Trzaskowskiemu. Autorem gróźb okazał się 41-letni Tomasz G., niepełnosprawny mężczyzna. Nowe fakty w tej sprawie przedstawiła "Gazeta Wyborcza".
Dzień później sąd aresztował mężczyznę na trzy miesiące. Uzasadnienie: na wolności mógłby zmierzać do realizacji swoich gróźb. W sprawie zabrali głos znajomi Tomasza G, którzy są w szoku. – To ciężko chory człowiek. Pobyt w areszcie może go zabić – powiedział ksiądz Artur Filipiak, opiekun niepełnosprawnego Tomasza G.
– Policja cieszy się, że namierzyła kalekę, który nie byłby w stanie nikogo skrzywdzić, bo potknąłby się na pierwszym kroku. Czy jeśli ktoś chce kogoś zabić, to o tym uprzedza? – zastanawiał się duchowny.
Czyta także: Zagroził śmiercią Trzaskowskiemu. Reakcja policji była błyskawiczna
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", mężczyzna zatrzymany za groźby wobec Trzaskowskiego, mógł zainspirować się prawicowym hejtem o tym, że kandydat KO w wyborach rzekomo dokonuje cięć kosztem osób niepełnosprawnych. Takie informacje podawał m.in. portal wPolityce oraz stacja TVP Info.
Tomasz G. cierpi na rzadkie schorzenie genetyczne – pląsawicę Huntingtona, która niszczy jego układ nerwowy. – Przeczytał gdzieś, że prezydent Trzaskowski zablokował wsparcie dla niepełnosprawnych. Powiedział wtedy, że coś mu zrobi, ale nie wziąłem jego słów na poważnie – opowiedział "Wyborczej" Dariusz Bajda, artysta fotografik, były więzień polityczny, przez wiele lat portier w poznańskim Uniwersytecie Artystycznym.
Prokuratura postawiła Tomaszowi zarzuty kierowania gróźb karalnych, a potem złożyła wniosek o tymczasowe aresztowanie. Zapoznając się z aktami sprawy, sąd nabrał wątpliwości co do poczytalności podejrzanego. Sąd aresztował Tomasza, choć zaznaczył, że ma przebywać na szpitalnym oddziale psychiatrycznym.
źródło: "Gazeta Wyborcza"